Sweet Gift marki Goplana to produkt względnie nowy. Alternatywna bombonierka nie przypomina tradycyjnego prostokąta wypełnionego trzema czekoladkami na krzyż. Pralinki występują w jednym tylko smaku (tu: czekoladowym), a każda zapakowana została w oddzielny złoty plastik. Otwierając bombonierkę, nie musimy zjeść całej naraz w obawie, że reszta się zwietrzy lub przechwycą ją robaki.
Wersji bombonierki jest kilka – każda posiada inną gramaturę. Ja otrzymałam sześcienne pudełeczko liczące 300 g. Był to pierwszy czekoladowy podarunek, jaki dostałam od Pyszczka, na dodatek podczas pierwszej, hmm, chyba randki. Nie sądzę jednak, by fakt ów znacząco wpłynął na ocenę.
Sweet Gift czekoladki mleczne z alkoholizowanym kremem o smaku czekoladowym
Jak przeczytać można na opakowaniu, Sweet Gift to „rozpływające się w ustach aksamitne nadzienie o smaku czekoladowym z delikatną alkoholową nutą otoczone mleczną czekoladą”. Mniam!
Kuszącemu opisowi jak najbardziej odpowiada aromat, który przywodzi na myśl ni mniej, ni więcej, jak tylko słodkie i mleczne czekoladki z alkoholem z bombonierki, ewentualnie cudownie alkoholowego Pawełka marki Wedel. Degustacja zapowiadała się wspaniale od pierwszej sekundy.
Niepozorne czekoladki – ok. 17 g i 85 kcal w sztuce – posiadają zaskakująco grubą czekoladową otoczkę, która broni delikatnego wnętrza i nie pozwala im się zbyt łatwo wklęsnąć.
Warto nadmienić, że choć czekoladki kilkukrotnie transportowałam z Domu Numer Jeden do Domu Numer Dwa i z powrotem, żadna nie uległa zniszczeniu. Nie poddały się także temperaturze, mimo iż ostatnie sztuki jadłam już przy ok. 30 stopniach Celsjusza na zewnątrz.
Czekolada lekko chrupie, by po chwili cudownie się rozpłynąć (na dodatek w sekundę). Okazała się proszkowata, ale proszek jest niewielki i nie przeszkadza. Niestety nie tworzy bagienka, choć niewiele jej do tego brakuje. Jest słodka i mleczna, minimalnie kakaowa. Podczas pierwszej degustacji zapisałam, że wydaje mi się bardziej polewowa niż czekoladowa – chodzi o fakt posiadania konsystencji zastygłego czekoladowego kremu – lecz przy kolejnych nie zwróciłam na to uwagi.
Choć czekolady w Sweet Gift jest sporo, Goplana zadbała również o wnętrze. Bogato wtłoczone nadzienie okazało się cudownie czekoladowe i alkoholowe, lekko szczypie w język. Jest tak gęste, że niemal karmelowe. (Niewiele brakuje mu do wnętrza batona czy czekolady Caramel Milki). Ponieważ jednak uwielbiam procenty, nie obraziłabym się, gdyby było ich wewnątrz jeszcze więcej.
Rzadko jadam bombonierki, acz kocham je, jak chyba każda kobieta. Im większa i z bogatszym wyborem smaków, tym lepsza (byle nie była to Pasjonata Wedla, brr).
Ale nie zawsze, co udowodniła Goplana. Okazuje się bowiem, że pozornie monotonne 300 g czekoladowo-alkoholowego dobrodziejstwa to porcja w sam raz dla jednej miłośniczki słodyczy i procentów.
Dzięki grubej czekoladzie pralinki są idealnie zabezpieczone przed uszkodzeniem, lecz w ustach rozpływają się na gęstą masę. Pachną cudownie, podobnie smakują. Najciekawsza jest w nich konsystencja nadzienia. Spodziewałam się lekkiej i pawełkowej, tymczasem otrzymałam niemal karmelową. Jedynym minusem, a w zasadzie minusikiem, jest proszkowatość w warstwie polewy.
Ocena: 5 chi ze wstążką
Widziałam je w jakimś sklepie, ale tak dawno, ze o nich zapomniałam ;)
To dobrze, że teraz sobie przypomniałaś, bo w przeciwnym razie Twoje życie byłoby uboższe :P
Takiego czegoś to mogłabym spróbować, gdyby to było w formie tabliczki i gdyby wtedy nie było nawet mowy o polewowych skojarzeniach.
Dobrze, że dodałaś „jak CHYBA każda…”, bo ja nie lubię. Nie chodzi mi nawet o jakość, smak czy coś, bo np. Zotter też ma propozycje typowo bombonierkowo-czekoladkowe, ale nie kuszą mnie (łagodnie mówiąc).
Alternatywna as always :P
Alkoholowe wnętrze mnie przeraża i dobrze, że na produkty Goplany nawet nie zwracam uwagi w sklepie – musiałabym czuć maksymalny niedobór cukru, żeby zjeść coś takiego :D
Ja tam z chęcią zjadłabym ponownie.
O nie, połączenie czekoladki + alkohol to najgorsze możliwe połączenie w słodyczach, do tej pory mam jedną taką z Solidarności, którą rok temu dał mi wykładowca i nie zapowiada się, że kiedyś zostanie zjedzona. Może to wina niechęci do alkoholu, może tego, że będąc dzieciakiem upiłam się takimi (naprawdę!) na urodzinach koleżanki i mam wstręt. Nie smakują mi tak samo jak Pawełki i tego typu batony. A co do samej czekolady Goplany to nie pamiętam jej, muszę sobie chyba odświeżyć pamięć.
Tak czy tak – ogromny plus dla tych czekoladek, że każda jest zapakowana osobno!
Smutno mi po przeczytaniu Twojego komentarza. Przecież czekoladki z alkoholem i Pawełki to esencja życia… :(
Wydaje mi się, że wcześniej te pralinki były pod inną postacią (w takiej tubce podłużnej, opakowane każda z osobna), ale mogłam pomylić z inną firmą. Coś jak „Pistachio” Solidarności.
Choć czekoladę mleczną Goplany bardzo lubię, to alkoholowe, szczypiące wnętrza nie są dla mnie. Nie lubię ani wspomnianego Pistachio, ani wszelkich Pawełków (ja to Michałowata jestem – nawet wśród znajomych mam najwięcej Michałów).
PS: Wstydziłabyś się tego przyznawania do lubienia procentów. Gdzie Twoja poprawność polityczna? :(
Długie opakowania bombonierkowe kojarzą mi się z marką Vobro. A to zdecydowanie Vobro NIE jest. Poza tym Sweet Gift stanowi względnie nowy produkt Goplany.
PS No tak, sorry. Chciałam być fajniejsza, pisząc, że lubię alkohol. Tak naprawdę nigdy nie piłam.
Hmm, wyglądają zachęcająco :) A co do Pasjonaty Wedla- nigdy jej nie jadłam, podobnie jak tradycyjnych wedlowskich Baryłek, ale jestem pewna, że Baryłki właśnie byłyby moim hitem :D
Ooo, Baryłek to ja akurat MUSZĘ spróbować. Mam dobre przeczucia.
Identycznie u mnie :D Na święta zaliczam do oczekiwanych prezentów;)
Też dodam do listy prezentów. Dzięki za pomysł :)