Ritter Sport, Schoko-Brownie

Polowanie na zaprezentowaną dziś czekoladę trwało długo. Pod koniec poprzedniego roku (?), gdy wieść o kilku nowych smakach tabliczek marki Ritter Sport obiegła internet – tej bardziej wygłodniałej i spragnionej cukru części odbierając dech – o zainteresowaniu większością z nich powiadomiłam moją słodyczową dobrą wróżkę, która miała odrobinę więcej czasu na polowanie niż ja, więc gdyby udało jej się któreś upatrzyć, mogła wysłać mi namiar lub kupić. Był to zresztą nasz stały i obustronny system.

Z tabliczką Karamel-Mousse nie było problemu, pojawiła się bowiem dość szybko. Schoko-Brownie niestety nie poszła w jej ślady, odwlekając zaszczycenie polskiego rynku tak długo, jak tylko mogła. Udało mi się ją zdobyć dopiero pod koniec tegorocznej wiosny, na dodatek na straganie ze słodyczami importowanymi z Niemiec. Jak to się jednak mówi, lepiej późno niż wcale, czyż nie?

Ritter Sport, Schoko-Brownie, mleczna czekolada z kremem o smaku brownie, copyright Olga Kublik

Schoko-Brownie

Jeśli chodzi o szatę graficzną nowej czekolady, jest całkiem ładna i odpowiada nazwie. Gorzej – a raczej dziwnie i podejrzanie – prezentuje się zapach. Jak zapisałam w notatkach, przypomina starawą truflę. A właściwie to zanotowałam: zakurzona i starawa trufla, co brzmi jeszcze potworniej.

Ritter Sport, Schoko-Brownie, mleczna czekolada z kremem o smaku brownie, copyright Olga Kublik

Wnętrze Schoko-Brownie to jednocześnie kruche i tłuste nadzienie, bogato wypełnione kawałkami ciastek. Choć podczas gryzienia sprawia wrażenie twardawego, na języku rozpuszcza się szybko. Smakuje słodko i kakaowo. Występujące w nim chrupadełka są pokruszonymi ciastkami, które pozytywnie chrzęszczą pod zębami i wprost idealnie zgrywają się z bagienkową czekoladą, jakże typową dla wyrobów Ritter Sporta.

Ritter Sport, Schoko-Brownie, mleczna czekolada z kremem o smaku brownie, copyright Olga Kublik

Pochodzące z Ameryki brownie kojarzy mi się z tworem gęstym, ciężkim, wilgotnym i zakalcowatym. W smaku intensywnie czekoladowym, kakaowym i słodkim. Co prawda zaprezentowana dziś tabliczka ani trochę taka nie jest, nie znaczy to jednak, że do niczego się nie nadaje. Wręcz przeciwnie: tłusta i cukrowa czekolada z chrzęszczącym kakaowym wnętrzem jest bardzo smaczna. Tak jak wyczułam w zapachu, zawiera pierwiastek truflowości, niekoniecznie starej.

Ritter Sport, Schoko-Brownie, mleczna czekolada z kremem o smaku brownie, copyright Olga Kublik

Mniej więcej w połowie degustacji Schoko-Brownie przez myśl przeszło mi porównanie jej do jedzonej w zeszłe wakacje Kandi Speculaas. W obu tabliczkach występuje ciasteczkowy stardust (cookiedust), tyle że w chorwackiej w obrębie samej czekolady, w niemieckiej zaś w kremie.

Dzisiejsza bohaterka nie wstąpiła do klubu moich ulubionych Ritterów, ale i tak z przyjemnością kupię ją ponownie, o ile nie zniknie ze sklepów przez najbliższe… niech będzie, że dziesięć lat.

Ocena: 5 chi


Skład i wartości odżywcze:

Ritter Sport, Schoko-Brownie, mleczna czekolada z kremem o smaku brownie, skład i wartości odżywcze, copyright Olga Kublik

26 myśli na temat “Ritter Sport, Schoko-Brownie

  1. Nie spotkałam albo inaczej rittery to nie jest coś co przykuwa w sklepach moja uwagę … chociaż inne słodycze za zachodniej granicy dosyć często lądują w mojej siatce :)

      1. Ostatnio testuje markę Loacker. Wafle i czekolady. Są naprawdę godne uwagi w szczególności czekolady ;)

  2. Wydaje mi się, że widziałam ją w Lidlu, ale mogę się mylić. No kusi mnie, bo jestem czekoladoholikiem, ale dzielnie się trzymam. Opisywana tłustość i konsystencja kojarzy mi się z pralinami Lindor, upstrzonymi dodatkowo ciasteczkami kakaowymi. Mam tylko nadzieję, że nie jest tak margarynowa, jak pralinki :D

    1. Nie, w Lidlu nigdy jej nie było.
      W pralinkach Lindor nie czuję margarynowości, więc nie pomogę w ocenie.

  3. Najpierw myślałam, że to już kiedyś było i że ją jadłam, ale pomyliłam się, mając mgliste wspomnienie RS z czekoladowym moussem, którą jadłam chyba jeszcze przed blogiem (a szkoda, bo w sumie mi smakowała). Kurde… w sumie mogłabym spróbować. Nie wróżyłabym jej sukcesu, ale może byłoby ok.

    1. Z musem to mój ulubiony ritter, ta w ogóle jej nie przypomina, osobiście nie polecam. Smakuje jakby ktoś zeskrobał przesuszone brzegi ciasta i wymieszał je z margaryną.

  4. „Był to zresztą nasz stały i obustronny system” – chlip, chlip ;(

    Mnie ona jakoś nie pociąga, choć przyznam, że porównanie do Kandi czyni ją trochę bardziej atrakcyjną.

      1. Naprawdę? Czemu? W każdym razie to podoba mi się to skojarzenie, bo Kandi jest boska ; )

  5. Jako że nie jestem fanką brownie (ityśmieszmówićżelubiszczekoladę?!) na tego Rittera nawet nie zwróciłam uwagi, ale przyznam że „tłusto-cukrowo-kakaowe”, a do tego „chrupiące”.. Takie przymiotniki działają na wyobraźnię. ^-^ Czasem mam mega ochotę na coś takiego. Wcześniej zwykle kupowałam sobie Milkę Oreo, a teraz, jakby naszła mnie ochota, dałabym szansę RS Brownie :)

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.