Po przeczytaniu zapowiedzi producenckiej dotyczącej zrecenzowanego tu produktu byłam pewna, że go nie kupię, gdyż nie będzie mi smakował. Ba, nawet po złamaniu postanowienia i przyniesieniu go do domu nie opuszczało mnie przekonanie, iż wystawię ocenę 3 chi i odetchnę z ulgą, że mam to już za sobą.
Moje negatywne myślenie odmienił Wafel o smaku waniliowym bez dodatku cukru, czyli wyposażony w jasny krem brat zaprezentowanego dziś bohatera. Po przełknięciu ostatniego kęsa przyznałam się do błędu i zatarłam ręce na myśl o kakaowej sztuce, która leżała na talerzyku i spoglądała na mnie z dezaprobatą.
Wafel o smaku kakaowym bez dodatku cukru
Tak jak wariant waniliowy pachniał śmietanką z lodów włoskich, tak kakaowy przypominał raczej smakowitą czekoladę (zabawne, bo zazwyczaj jest na odwrót: to czekolada pachnie kakao). Składał się ze znanych mi już warstw: grubego, lekkiego, twardego i kruchego wafla gofrowego typu oraz tłustego ziarnistego kremu, który równie dobrze mógłby robić za rozrzedzoną chałwę.
Wafla o smaku kakaowym bez dodatku cukru od waniliowego poprzednika różniła spoistość kremu, który tym razem był gęstszy. Wciąż tak samo sztuczny i odrobinę plastelinowy, ale świetny. Gęstość upodabniała go, acz w nieznacznym stopniu, do drożdży. W smaku okazał się słodki w sposób słodzikowy oraz gorzki, choć na pewno nie kakaowo. Był dużo dziwniejszy od waniliowego.
Ponieważ lubię suche wafle bez żadnej polewy, a brak cukru nie popsuł tej linii wafli marki Wawel, produkt nie mógł mnie rozczarować. Podobało mi się jego podobieństwo do lodowych wafli starego typu, które uwielbiam i przedkładam nad popularne obecnie wafle duńskie (wysokosłodzone). Nie mniej urzekł mnie gruby i gęsty chrzęszczący krem.
Choć – podobnie jak w przypadku poprzednika – byłam pewna, że wawelski gofrowy wafel nie podoła próbie herbacianej, pozytywnie mnie zaskoczył. W całokształcie był odrobinę gorszy od waniliowego, gdyż w krem wkradła się bliżej nieokreślona dziwność, ale i tak z przyjemnością kupię go ponownie.
Ocena: 5 chi
Widzę, że nie są złe;)
Są wręcz bardzo dobre :)
Mnie porównanie do lodowych wafli skutecznie odstrasza, w wersji kakaowej chyba bałabym się słodzikowości nieco mniej niż w waniliowej, ale i tak zupełnie nie kusi.
PS Wafelkowo coś u nas.
Skuś się, dziadzie! Serio kup, najwyżej zjesz za rok.
Na jednego Wawela ostatnio się skusiłam i… na o jednego za duzo.
Czyli pewnie i tego spróbuję – lubię takie gęste chrzęszczące kremy, żebym tylko pamiętała go kupić :D
Nie robisz list zakupów? Ja mam w telefonie z 6 różnych, bo każdą tworzę na potrzeby wyprawy do innego sklepu :P
Nie, w telefon wpisuję tylko ważne rzeczy do kupienia, a tak to kupuję, co mi się nawinie ;)
Nie mogłabym tak, ale każdy ma swój system.
Jak można woleć obleśne styropianowe wafle do lodów od tych duńskich? Zadziwiasz mnie ;)
Tylko nie obleśne… :( Duńskie są za duże, za słodkie, zbyt treściwe (zapychają) i dominują nad lodami.
Jadłyśmy obie wersje i nam ten smakował bardziej aczkolwiek waniliowy też był smaczny :)
Jak ustawiłybyście je względem Grześków, Princess i Prince Polo? ;>
Z klasycznym Grzesiem nic nie wygra :P
Prince Polo na drugim (ostatnio Angelika zdradza Grzecha :/ ).
Wafel od Wawel na trzecim.
Na czwartym Princeska i to jak już kokosowa, bo innych nie jemy z tej firmy (choć kokosowej też już wieki nie jadłyśmy) xD Skusiłyśmy się na tą Princessę Dark i była wybitnie słodka… nie tego się spodziewałyśmy ;)
O, o, o! Mnie też zawiodła słodycz nowej Princessy zestawiona z „ciemną” nazwą.
Jak już wcześniej pisałam, zdecydowanie bardziej wolę ten wariant, bo krem jest mniej ziarnisty (i dla mnie nie dziwny, ale dawno już jadłam te wafle). Mam wersję „batonikową” (czyli powyższą) w zapasach i zacieram rączki, by go zjeść <3
Wersję pojedynczą kupiłaś tylko kakaową, dobrze rozumiem? Będzie recenzja? Jeśli nie, to poproszę o opinię w komentarzu :)
Będzie recenzja :) Żeby dopełnić serię, muszę też kupić waniliową, ale zajmę się tym we wtorek, bo mam w przyszłym tygodniu wolne oprócz poniedziałku i czwartku <3
Cudnie :) Ja tylko w środę.
Bardzo mi smakują te wafelki! :)
Mnie też :mniam:
Moje ukochane wafle cóż spróbowałam i przepadałam :D
Polecisz coś jeszcze w tym klimacie? Byleby nie była to czekolada, bo chwilowo kompletnie nie mam ochoty na tabliczki.