Kandit, Kandi Honey Crunch

Nie przepadam za czekoladami z preparowanymi dodatkami, a już tym bardziej za samym nadmuchanym zbożem czy ryżem. Podczas gdy cały świat zachwyca się dziecięcym batonikiem Kinder Country, ja miałabym problem, co zrobić i komu opchnąć nieszczęśników, gdyby sympatyczna, acz nieznająca mojego gustu osoba postanowiła sprawić mi radość i podarować ich karton lub – o zgrozo – paletę.

A preparowane dodatki i tak nie są jedynym minusem bohaterki dzisiejszej recenzji. Kandi Honey Crunch dodatkowo straszy miodem oraz pomniejszonym rozmiarem – 80 zamiast tradycyjnych 100 g – choć akurat drugi aspekt mógł okazać się zbawienny. Mógł, co oczywiście nie oznacza, że tego się po nim spodziewałam. Wręcz przeciwnie, degustacji tabliczki nie mogłam się doczekać, bo po paru testach wiedziałam, że chorwacka marka Kandit nie ma w swym wachlarzu słodyczy niedobrych.

Za czekoladę dziękuję pewnej dobrej osobie, która o mnie pomyślała.

Kandit, Kandi Honey Crunch, mleczna czekolada z ziarnami zbóż i miodem, copyright Olga Kublik

Kandi Honey Crunch

Tabliczka pachnie idealną mleczną czekoladą: słodką i kakaową. Występuje w niej typowa dla słodyczy urozmaiconych preparowanym dodatkiem zbożowa nuta, za którą odpowiadają nadmuchane chrupki – całe i duże ziarenka – doskonale widoczne na spodzie czekolady. Kiedyś bym powiedziała, że przypominają Kangusy, obecnie jednak wiem, że tak samo wyglądają wszystkie preparowane zboża.

Kandit, Kandi Honey Crunch, mleczna czekolada z ziarnami zbóż i miodem, copyright Olga Kublik

Kandi Honey Crunch nie dzieli się na kostki, lecz na paski ozdobione logo marki Kandit. Fakt ów sprawia, że przypomina tabliczkę Nesquik lub wspomnianego we wstępie batonika Kinder Country.

Kandit, Kandi Honey Crunch, mleczna czekolada z ziarnami zbóż i miodem, copyright Olga Kublik

Ponieważ preparowanych zbóż jest dużo, czekoladowa masa zajmuje niewiele miejsca. Okazała się gęsta i bagienkowa, w smaku łagodnie kakaowa i słodka. Bardziej niż ją czuć nieszczęsne preparowańce, na szczęście chrupiące, a nie haniebnie waciane.

Kandit, Kandi Honey Crunch, mleczna czekolada z ziarnami zbóż i miodem, copyright Olga Kublik

W całokształcie tabliczka Kandi Honey Crunch jest bardzo słodka, ale na pewno nie w sposób miodowy (i bardzo dobrze). Ze względu na jakość oraz smak czekolady, a także pomimo występowania dodatku, za którym nie przepadam, z przyjemnością bym do niej wróciła. Uwielbiam czekoladowe słodycze chorwackiej marki Kandit i mam nadzieję testować je jeszcze nie raz – zarówno batony, jak i tabliczki.

Ocena: 5 chi


Skład i wartości odżywcze:

Kandit, Kandi Honey Crunch, mleczna czekolada z ziarnami zbóż i miodem, skład i wartości odżywcze, copyright Olga Kublik

19 myśli na temat “Kandit, Kandi Honey Crunch

  1. Pamiętam Twoje zachwyty nad tą firmą i mam nadzieję, że będę mogła spróbować czegoś z ich asortymentu. Ta na pewno by mi smakowała, bo Kinder Country uwielbiam.

  2. O, przynajmniej pod pierwszym zdaniem mogę się podpisać bez żadnych „ale”, ale już dalej… Kinder Country kiedyś lubiłam, ale w sumie aż to za nim nie latałam. Nie przez dodatki jednak, a przez wielkość. Małe to, że sztuka za mało, a dwie to już tak nie bardzo.
    Też lubię sięgać po wszelkie „nieznane dotąd pewniaki”.
    Wolałabym słodycz dobrego miodu, a jak zwykła, to po prostu słabszą, ale gdybym od kogoś dostała, spróbowałabym bez niechęci.
    Chcę spróbować coś Kandit.

    1. Jak już się skusisz na produkt marki Kandit, wybierz taki, który ma szansę Ci smakować. Nie zdzierżę więcej ciosów w serducho :'(

  3. NIe lubię preparowanych produktów. Moja siostra kiedyś jadła niemiecką Milkę z takimi chrupkami i jej smakowała, ale to Milka, którą ona lubi. Na tę czekoladę nie zwróciłabym uwagi – moja siostra również, bo jednak woli tradycyjne czekolady ;)

    1. O ile wiem – a wiem tylko ze zdjęć w internecie – w Milce preparowańce są zwykłe, niepodrasowane niczym. Odrobinę fuj.

  4. Akurat Kinder country lubię, ale innych czekolad z preparowanymi dodatkami już nie. -myślę, że to kwestia kinderowej czekolady, czyli jednego ze smaków dzieciństwa. Ta brzmi bardzo smacznie :)

  5. Gdyby ktoś jednak podarował Ci paletę Kinder country, to w ramach „politowania” chętnie przyjmę ;)

  6. Jak kocham wszystko co od Kindera tak mam podobnie w przypadku Kinder Country. Różnica między nami polega na tym, że ja bym jednak koniec końców i tak go zjadła. Jest to jednak dla mnie produkt, który ani nie ziębi, ani mnie nie grzeje.
    W recenzji wygląda to nie na czekoladę z ryżem, a ryż oblany czekoladą. Jako przedstawicielka pokolenia lat 90. pewnie powinnam napisać, że znam taki produkt doskonale, bo przecież wychowaliśmy się na ,,szyszkach”. Na szyszkach, których nie jadłam ani razu… Taki ryż znam jedynie z tanich musli. Tam pasuje, nie wiem jak w czekoladzie. Dla mnie miód na plus, a przynajmniej brzmi to dobrze. Nie wiem jak ze smakiem. Fajna ciekawostka, dużo się tu dzieje, ale nie wiem czy nie za dużo. Nie lubię jak dodatki przyćmiewają mi całą resztę (stąd nienawiść do dużych kawałków orzechów ale to wiesz).

    1. To nie ryż, to jakieś zboże.

      Za Szyszkami nigdy nie przepadałam, ale teraz mam ochotę, tak w ramach powrotu do dzieciństwa. A, i ważne: nie znam smaku domowych szyszek, bo u mnie się ich nie robiło.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.