Shokoladno, Provance – podrabiane Raffaello

Bohater dzisiejszej recenzji przywędrował do mnie w paczce od Szpilki i jej siostry (dziękuję!). Stanowi odpowiednik lub podróbkę – jak zwał, tak zwał – Raffaello marki Ferrero. Od znanych wszystkim pralinek Provance odrobinę różnią się kształtem, a także – o czym miałam się wkrótce przekonać – wnętrzem.

Shokoladno, Provance - podrabiane Raffaello, pralinki z kremem i wiórkami kokosowymi, copyright Olga Kublik

Provance

Nie jestem pewna, czy kokosowe przysmaki marki Shokoladno rzeczywiście noszą nazwę Provance – z równym powodzeniem może to być ciąg dalszy nazwy marki – acz z braku laku postanowiłam założyć, że jednak tak. Cukierki są podłużne niczym migdał, bogato oprószone wiórkami kokosowymi oraz wyposażone w wafelek i krem. W ich sercu nie znajduje się nic. Innymi słowy: jest to produkt bez serca.

Shokoladno, Provance - podrabiane Raffaello, pralinki z kremem i wiórkami kokosowymi, copyright Olga Kublik

Podrabiane Raffaello pachną margaryną i serkiem topionym, ale nieznacznie, gdyż aromat jest wyciszony. Wiórki kokosa zamiast być całe – jak w pierwowzorze – zostały sproszkowane. Wafelek jest grubszy od tego z produktu Ferrero oraz, niestety, stetryczały. Nadzienie z kolei ma ciemniejszy kolor i jest gęstsze.

Shokoladno, Provance - podrabiane Raffaello, pralinki z kremem i wiórkami kokosowymi, copyright Olga Kublik

Provance smakują głównie olejkiem migdałowym. Są mniej cukrowe od Raffaello, za co należy im się plus. Dzięki sproszkowaniu wiórki nie chrzęszczą, ani też nie memłają się.

Smakowo produkt jest przyjemny, niestety duży niesmak pozostawia jakość i/lub stan świeżości wafelka. Z własnej woli degustacji nie powtórzę.

Ocena: 4 chi

19 myśli na temat “Shokoladno, Provance – podrabiane Raffaello

  1. O nie, olejek migdałowy wystarczy, by coś było dla mnie niezjadliwe. Wtedy już reszta się nie liczy. Pamiętam, jak kiedyś tata robił ciastka, ciasta i wśród jego znajomych stało się modne dodawanie takiego olejku, więc i on zaczął, a mnie sam zapach tak strasznie przeszkadzał.

      1. Wygląd, wyglądem… liczy się smak ;) Jak to mówi moja mama „i tak wszystko w żołądku będzie papką, przetrawi się i wyjdzie tyłem” ;P

  2. Nigdy nie spotkałam się, żeby jakakolwiek podróba Rafaello choćby zbliżyła się do oryginału. To już jednak norma… podobnie jest w przypadku produktów chociażby od dla przykładu Kindera. No widział ktoś kiedyś jajco lepsze od Kinder Niespodzianki? Jak tak to proszę o adres wykupię od razu całą paletę. Podróbki sprawdzają się wyłącznie w przypadku batoników i wafelków. Te marketowe z Lidla imitujące Twixy czy inne takie często potrafiły mnie zadowolić bardziej niż ich bardziej znane sobowtóry.
    Tu jest podobnie choć o dziwo… tragedii nie ma. Zwykle wszystko psuje wafel smakujący jak karton i nadzienie cukrowe, ale bez smaku. Akurat brak migdała mnie nie martwi. Kończąc zaś pozytywnym akcentem: na plus wiórki.

    1. Jadłaś odpowiednik Raffaello z Lidla? Interesuje mnie.

      Kinder ma super podróbkę batona Bueno. Nazywa się Bellona Hazelnut i też jest z Lidla.

  3. Wyglądają całkiem w porządku (lecz zapewne i tak nie będę miała okazji do ich zjedzenia), ale w porównaniu z Rafaello zapewne bardzo by mnie rozczarowały – jestem przyzwyczajona do oryginału :D

    1. Jadłam je do kompletu z oryginałem. Wcale nie wypadły okropnie. Gdyby nie ten wafel, mogłabym zjeść raz jeszcze.

  4. Bardzo lubię Rafaello. Ale stetryczały, niechrupiący wafelek w tego tupu pralinach niestety bardzo mnie zniechęca… Kojarzy mi się z takimi cukierkami ukraińskimi (chyba od Roshena), które kiedyś mama kupowała od znajomej, która na wschód jeździła. Tanie i plastikowe. Nie ciągnie mnie do nich, choć pamiętam, że pani_chrup pochlebniej się o nich wypowiadała.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.