Podczas gdy poprzedni zrecenzowany przeze mnie wariant pszennych ciastek marki Sondey z Lidla nazwany został herbatnikami w białej czekoladzie, dzisiejsi bohaterowie są już z czekoladą mleczną. Nie wiem, na czym polega magiczna różnica, przez którą jedne są w polewie, drugie zaś z polewą, gdyż na moje oko wyglądają tak samo, ale niech producentowi będzie. Grunt, żeby było smacznie.
Herbatniki z czekoladą mleczną
Herbatniki z czekoladą mleczną dostarczają nieznacznie mniej kalorii od kakaowego poprzednika, bo 509 w 100 g. 5 ciastek waży 70 g, co przekłada się na 356 kcal. 1 ciastko waży ok. 14 g i zawiera 72 kcal.
Podobnie jak w poprzednikach, w bohaterach dzisiejszej recenzji większą (szerszą) przestrzeń zajmuje czekolada. Ponieważ dzień degustacji był ciepły, okazała się miękka. Znajdujący się pod nią herbatnik jest jasny i nakrapiany, choć nie aż tak, jak zdrowsza wersja pełnoziarnista.
Mleczna czekolada jest proszkowata w ten sam sposób co biała, czyli drobniutko. Przypomina mąkę lub mleko w proszku. Okazała się bagienkowa, tym razem odrobinę dłużej niż chwilowo, a do tego gęsta, kremowa. W smaku przesadnie słodka oraz mleczna. Bez wątpienia idealnie wpasowałaby się w serię wyrobów lidlowej marki Favorina. Zresztą kto wie, może już tam gości.
Herbatnik marki Sondey jest słodki, maślany i pszenny. Absolutnie pyszny. W kontakcie z zębami twardawy, zwarty i chrupiący – nie mylić z kruchym i lekkim! – po rozpuszczeniu zaś gęsty. Oczywiście zdecydowanie lepszy po zamoczeniu w herbacie, gdy przylegająca do niego czekolada delikatnie się rozpuszcza.
Nie dziwi mnie fakt, że Herbatniki z czekoladą mleczną wygrały z odpowiednikiem w czekoladzie białej. Jasne ciastko jest o niebo lepsze od kakaowego, ale i rodzaj polewy nie pozostaje bez znaczenia.
Czekolada jest gęsta i pyszna, a jej jedynym minusem okazała się wysoka cukrowość. Do herbatnika zarzutu nie mam. Ciastko maczane w herbacie otrzymuje pół punktu więcej.
Ocena: 4 chi ze wstążką
(w herbacie 5 chi)
Skład i wartości odżywcze:
***
Doceniasz moją pracę? „Postaw mi kawę” i pomóż rozwijać blog – dla Ciebie i innych osób. Dziękuję :)
Cukrowości powiem „bye” i nie kupię ich nigdy. Ostatnio nawet zwykłe herbatniki robią się dla mnie zbyt słodkie… I taka ilość czekolady mnie nie przekonuje, to przerost formy nad treścią.
Lepiej tak nie pisz, bo zaczną płakać i się roztopią.
Wydaje mi się, że je jadłam raz w „mrocznych czasach”, ale mogę się mylić. Poza cukrowością wszystko by mi pasowało. Uwielbiam herbatniki z mleczną czekoladą – zwłaszcza Lu Petitki, które pamiętam z dzieciństwa :D
Lu Petitki po raz pierwszy jadłam bardzo, bardzo późno. Pod koniec gimnazjum albo dopiero w liceum.
Nie jadłam herbatników w czeko od bardzo dawna, ale kiedyś lubiłam Petitki w czekoladzie. Może w weekend kupię, jak nie zapomnę :)
Lidlowe czy Petitki?
Petitki z firmy Lu, takie standardowe. Jak zobaczyłam Twoją dzisiejszą recenzję to mi się przypomniało, że miałam kupić :P
Nie wiem czy jesteś w stanie tak określić, ale czy uważasz je za lepsze od Petitków?
Nie jestem, ponieważ Petitki jadłam chyba raz w życiu, gdzieś tam na początku liceum, czyli sto lat temu :P
W polewie, z polewą… mistrzowie tłumaczeń pewnie sami nie wiedzą.
Przy białych zapomniałam napisać, że strasznie podoba mi się motyw statków. Tu też, ale jakoś na białej chyba ładniej. Te nie ciekawią ani trochę. Nie dość, że mleczna, to jeszcze zwykły herbatnik. Jestem ciekawa, jak by smakowały z kakaowym, albo takim wręcz oreowatym (takie bym spróbowała).
Ach te nasze gusty – ja mam dokładnie na odwrót :)
Mojemu tacie cukrowość czekolady najprawdopodobniej by nie przeszkadzała :P
Żeby nie ryzykować, zawsze może schrupać dwie paczki deserowych ;)
Trzeba przyznać, że te w mlecznej czekoladzie prezentują się bardzo apetycznie (albo po prostu to my po obiedzie mamy taki skok na wszystko co słodkie) :P
Czym zneutralizowałyście skok? ;>
Wtedy zawsze wyciągamy suszone daktyle :P
Buu.