Jeśli istnieją słodycze, za którymi nie przepadam, z całą pewnością można zaliczyć do nich wszystko, co posiada nadzienie o smaku sernika. Jednocześnie jeśli istnieją słodycze, które kocham i za spróbowanie których oddałabym życie, nawet gdyby występowały w wariancie o smaku niedogotowanej golonki, zdecydowanie należą do nich batony Kit Kat, zwłaszcza w wydaniu Chunky. I co teraz?
Kit Kat Chunky New York Cheesecake
Na nowe Kit Katy Chunky New York Cheesecake wcale nie rzuciłam się jak desperatka i wcale nie kupiłam na dobry początek czterech sztuk, nie wiedząc jeszcze, jak odbiorę problematyczny krem.
Nie uznałam szaty graficznej batonów za cudowną, ani nie obliczyłam, że jeśli 1 Kit Kat dostarcza 224 kcal w 42 g, podczas jednego deseru na upartego da się pożreć dwa.
Kit Kat Chunky New York Cheesecake wyglądem, proporcjami i rozkładem warstw nie różni się od swoich Chunky-braci. Składa się z trzech podłużnych kostek z logo na wierzchu, grubszej czekolady u podstawy i po bokach oraz wnętrza podzielonego na wafel oraz krem.
Baton marki Nestle pachnie supermlecznie, czyli mleczniej od czystej mlecznej czekolady. Jest słodziutki i apetyczny. Gdybym oceniała same aromaty, tu pojawiłby się unicorn.
Potencjalnie problematyczny sernikowy krem zajmuje 1/3 nadzienia. Pod nim znajduje się idealnie kruchy wafel z dwoma warstwami kakaowego kremu, za którym nie przepadam. Czekolada jest tradycyjnie bagienkowa – acz mniej niż zapamiętałam z poprzednich degustacji Kit Katów – mleczna, słodka i leciutko proszkowata. Już w niej czuć zapowiedź smaku nadzienia.
Główny bohater kompozycji Kit Kata Chunky New York Cheesecake – gdyby ktoś miał wątpliwości: chodzi o kremowe nadzienie – jest zwarty, tłustawy (sucho-tłusty), proszkowaty. Nie wyczułam w nim sernika, a po prostu jogurt. Jest przede wszystkim kwaśny, zaraz potem słodki.
Krem chrzęści, zapewne od niedokładnie roztartego cukru. A może od mleka w proszku?
W całokształcie Kit Kat Chunky New York Cheesecake jest przyzwoicie czekoladowy i jogurtowy. Wyjątkowy, bo mleczno-kwaśno-słodki. Chrupiący i gęsty.
Mimo iż spodziewałam się, że batony trochę u mnie poleżą i będą odpowiedzią na te wieczory, podczas których nie chce mi się fotografować nowych produktów i robić notatek do recenzji, rozprawiłam się z nimi w niecały tydzień. Były i zniknęły. Albo wcale ich nie było. Czy powinnam już biec po kolejne?
Kit Kat Chunky New York Cheesecake absolutnie nie zasługuje na 6 chi, a jednocześnie nie zasługuje na żadną inną ocenę. Nie pokochałam go, a i tak chętnie kupię jeszcze sto sztuk.
Ocena: 6 chi
Też mi smakował :)
Teraz są jeszcze sernikowe góralki
Wiem i niestety* mam.
* Nie przepadam za Góralkami, bo są wielkimi suchymi cegłami.
Jakoś mnie Twój odbiór batona i ocena nie dziwią. Osobiście nie żałuję, że go nie dorwałam, ale pewnie jakbym go zobaczyła w sklepie w okolicach okresu czasu, w którym testowałam Kit Katy, kupiłabym (nie nastawiając się na nic smacznego). W życiu jednak nie wyobrażam sobie zjedzenia dwóch całych Kit Katów na raz… nawet jednego dnia. :P
Ciekawe, czy sernikowe jeszcze są?
Cały czas są :)
Oho, już teraz to i u mnie w szufladzie jest. Było mi ględzić? Od Mamy dostałam.
Huehuehuehuehue.
Nie wiem czy kiedyś jadłam jakąś słodycz o smaku sernika…. nie przypominam sobie, ale jakoś w ogóle mnie one nie kuszą ;)
Więcej dla mnie ;)
W ogóle nie kojarzę słodyczy o smaku sernika, ale wydaje mi się, że takie lubię. Kit Kat wygląda smacznie, choć jeśli ta sernikowość to po prostu jogurtowość, to raczej nic specjalnego. Ale gdy gdzieś spotkam i nie zapomnę, to kupię ;)
A lody o smaku sernika z owocami? Jest masa.
Nie jadłam – lody + owoce to nie jest połączenie nie dla mnie (takie w pucharkach z owocami to jeszcze ujdą, bo owoce można łatwo wyjeść najpierw, ale z jakimiś dżemami, frużelinami i itp unikam). Sernikowych nie widziałam, ale nie mogę napisać, że specjalnie szukałam ;)
A mi jakoś nie przypadł do gustu. Żaden nie pobije peanut butter 😍
Na mnie z kolei Peanut Butter nie robi wrażenia :P
Hm… Nie lubię smaku jogurtu w słodyczach, z drugiej strony ocena dobra. Jestem bardzo ciekawa jak go odbiorę.
Ile sztuk upolowałaś?
Nigdy w życiu nie próbowałam slodycza z nadzieniem sernikowym. Żadnego. Widziałam jedynie ostatnio czekoladę lildlowską w wariancie cheesecake właśnie. Kiedyś musi nastąpić ten pierwszy raz, Lidlu oczekuj :)
Ja takiej czekolady w Lidlu nie widziałam. Gdzie leży i jak się nazywa? Z chęcią rzucę okiem, nawet bez zamiaru kupowania.
Była to bodajże Czekolateria (?) W dużych opakowaniach, takie 170-200g. U mnie była przy kasie.
E, to tym bardziej nie wiem. Nie przywiązuję wagi do słodyczy lidlowych marek, bo za dużo jest na rynku nowości zwykłomarkowych.
Pierwszy raz mam DOKŁADNIE TAKĄ SAMĄ opinię na temat słodyczy jak Ty. KitKat nie jest najlepszy, nie jest nawet jakiś wyjątkowo dobry, ale jakby była okazła, to zjadłabym go jeszcze milion razy. Mimo smaku 'sernika’, którego w słodyczach nie lubię (a samo ciasto kocham!). Mimo tego, że wolę klasyczną wersję. Ten baton chyba w każdym możliwym wariancie jest po prostu dobry i aż żal, że aż tyle smaków po świecie się tuła, bo nie sposób wszystkich spróbować :(
Miło mi to słyszeć! :D
No i oczywiście też czuję żal, że tak mało mamy w Polsce rodzajów…
Za bardzo nie wyczułyśmy jogurtowych smaków :) Batonik dobry na raz :)
Nie zgadzam się, acz szanuję.
Też go kupiłam, ale leży już dość długo w barku i czeka aż najdzie mnie ochota na jakieś zwykłe słodycze. Teraz już przynajmniej wiem, że się nim nie rozczaruję :). Lubię wszystkie Kit Katy, ale muszę mieć na nie specyficzną chęć.
Ja lubię i bez „specyficznej chęci” :P