Gdy w październiku 2017 roku w Żabkach i Freshach pojawił się baton Peanut & Caramel, nie wiedziałam, co o nim myśleć. Oczywiście było jasne, że go kupuję – nawet w liczbie dwóch sztuk – jednak nie spodziewałam się niczego nadzwyczajnego. Niegdyś ukochana czekolada Toffee Wholenut w postaci batonowej okazała się cukrowa i kiepska. Zresztą nawet sama tabliczka, gdy wróciłam do niej po latach, zawiodła mnie i dziś za żadne skarby nie przyznałabym jej unicorna smaku.
Z powyższej obserwacji wywnioskowałam, że skoro świetna czekolada jako baton wyszła słabo, przeciętna Peanut & Caramel jako baton sprawdzi się… better nie mówić jak.
Peanut & Caramel
Fistaszkowo-karmelowy baton Milki został podzielony na siedem krągłych, przeciętnych wizualnie kostek, ozdobionych niezwiązanymi z logo marki falami. Na etapie oględzin ratuje go przede wszystkim obłędny zapach. Odniosłam wrażenie, że łączy masło orzechowe, karmel, mleczną czekoladę, wór cukru i szczyptę soli. Przyjemny jest również mlecznoczekoladowy kolor polewy.
Czekolada – jak na wyrób Milki przystało – jest lepka, tłusta i miękka. Sprawia to, że pierwszy gryz batona okazuje się czystym bagienkiem, które smakuje bardzo słodką mleczną czekoladą oraz bliżej nieokreślonym nadzieniem. Nadzienie owo urozmaicone zostało chrupiącymi orzechami ziemnymi oraz twardawymi kulkami zbożowymi chrupkami ryżowymi.
Smakowo Peanut & Caramel przypomina mi Snickersa. (Należy jednak podkreślić, że wyłącznie smakowo, gdyż do mojego Batona Numer Jeden brakuje mu chociażby treściwości). Fistaszki występują tu w formie połówek i wypełniają większą część batona. Są twarde, chrupiące i pełne smaku. Można zawiesić na nich ząb. Towarzyszące im chrupki są kiepskie, bo twarde i żadne – zdecydowanie powinny zniknąć.
Mleczna czekolada Milki jest bagienkowa i pyszna, jak zwykle zresztą. Cukier pali od pierwszego gryza, ale czego spodziewać się po wyrobie fioletowej krowy, w którym na dodatek występuje karmel?
Nadzienie jest tłuste i proszkowate. Na języku znika w sekundę. Smakuje czymś w rodzaju toffi, acz bez sugestii zawartej w nazwie i opisie można by mieć problemy z odgadnięciem.
Ostatnim, lecz jednym z ważniejszych elementów kompozycji jest karmel. Smakowo z prawdziwym karmelem nie ma zbyt wiele wspólnego, gdyż głównie pali cukrem. Znalazł się w batonie wyłącznie po to, by trzymać orzechy w kupie. Nie jest ani właziwzębowy, ani w ogóle gęsty. Stanowi złocisty cukrowy sos, który – podobnie do tłustego nadzienia – znika w sekundę.
Peanut & Caramel to produkt… trudno mi określić jaki. Ani interesujący, ani nowatorski, ani ponadprzeciętny. Całkiem przyjemny, lecz jednorazowy. Bardzo tłusty i bagienkowy, co zaliczam do plusów, jednak tak intensywnie cukrowy, że w połowie degustacji umarłam i trochę to potrwało, zanim wróciłam do żywych. (Warto wspomnieć, że w którejś z warstw występuje pozytywna szczypta soli, niestety nie jest w stanie zrównoważyć cukrowości).
Mimo iż smakowo baton może budzić skojarzenia ze Snickersem, nie jest tak pożywny jak konkurent marki MARS. Przez miękkość i prędkość rozpuszczania się przypomina raczej chwilowo zgęstniały budyń. Poza tym karmel nie smakuje karmelem, krem jest żaden, a chrupki ryżowe przeszkadzają.
W porównaniu do batona Toffee Ganznuss nowy Peanut & Caramel wypada i lepiej, i gorzej. Jest wyrazistszy i posiada więcej orzechów, jednak poziom cukrowości oraz zbędne chrupki to ogromne minusy. Ponadto krem, zamiast być toffi, smakuje niczym. Karmelu występuje tu więcej, co można dodać do worka zalet, ale jeśli weźmiemy pod uwagę jego niekarmelowość, fakt przemienia się w wadę. Na pewno zaś dzisiejszy bohater nad batonem Toffee Wholenut góruje konsystencją: jest miękki i kremowy, podczas gdy nadzienie w starszym kuzynie to twardo-suchy wiór. Nie wrócę już do żadnego.
Ocena: 4 chi ze wstążką
Opis, skład i wartości odżywcze:
Opis: Czekolada mleczna z orzeszkami ziemnymi (11%) w nadzieniu karmelowym (12%) i nadzieniem z orzeszków ziemnych (21%) z kawałkami orzeszków ziemnych (1%) i ryżowymi chrupkami (0,4%).
Składniki: cukier, orzeszki ziemne, tłuszcz kakaowy, olej palmowy, odtłuszczone mleko w proszku, serwatka w proszku (z mleka), syrop glukozowy, miazga kakaowa, pasta z orzeszków ziemnych (3%), tłuszcz mleczny, mleko słodzone zagęszczone odtłuszczone, kawałki orzeszków ziemnych, substancja utrzymująca wilgoć (glicerol), syrop cukru inwertowanego, cukier karmelizowany, emulgatory (lecytyna sojowa, E 476, E 471), mąka ryżowa, pasta z orzechów laskowych, sól, aromaty. Może zawierać inne orzechy oraz pszenicę.
Wartości odżywcze w 100 g: wartość energetyczna – 540 kcal; tłuszcz – 33 g, w tym kwasy tłuszczowe nasycone – 16 g; węglowodany – 51 g, w tym cukry – 48 g; błonnik – 2,3 g; białko – 9,2 g; sól – 0,41 g.
Wartości odżywcze w 37 g (1 baton): wartość energetyczna – 200 kcal; tłuszcz – 12 g, w tym kwasy tłuszczowe nasycone – 5,8 g; węglowodany – 19 g, w tym cukry – 18 g; błonnik – 0,9 g; białko – 3,4 g; sól – 0,15 g.
Nie wiem, czy go jadłam (wygląda znajomo, ale mogłam go tylko widzieć), ale wygląda smacznie – na moje ostatnie cukrogłody byłby super ;)
Jest na rynku od paru miesięcy, więc jeśli go jadłaś, to w ostatnim czasie.
Skład odrobinkę różni się od składu czekolady, ale nieznacznie :) Z chęcią bym go spróbowała – tabliczka Milki o tym samym smaku jest za duża aby ją kupować a od jakiegoś czasu jestem jej ciekawa :) Tylko batonika w moim mieście ani widu, ani słychu
Mam świadomość tego, że w porównaniu do czekolady baton to jednak co innego i ze miałabym dość po kostce, ale to nic :P Jak będę mieć okazję to spróbuje…. chyba, ze wcześniej przejdzie mi ochota na jego spróbowanie ;P
Naprawdę go u Ciebie nie ma? Wow. Sądziłam, że dotarł już wszędzie. Tak w ogóle mieszkasz w…?
Specjalnie drałowałam po niego kilometr w jedną stronę, bo w mojej osiedlowej Żabce go nie było. Idealnie opisałaś zapach i zgadzam się w 100%.
Chrupki mi w ogóle umknęły, za to duuuuże orzechy trochę mnie zdezorientowały – chyba nigdy nie jadłam słodyczy, które zawierałyby całe połówki fistaszków. I zgadzam się ze stwierdzeniem, że szybko znika – ja zjadłam dwa „bąble” i to nawet nie wiem, kiedy rozpuściły się w buzi. Wolę produkty bardziej „żujne”, które poczuję, zanim zjem na dobre.
Amen.
Jak bardzo różni się od czekolady? Uznałabyś, że to jej mniejszy odpowiednik, czy jednak inny produkt?
Za duży odstęp czasu między degustacjami. Oba produkty pozostawiły mnie obojętną – to je łączy – tyle że po batonie nie spodziewałam się cudów, a w czekoladę wierzyłam.
nie za słodkie to? ja lubię mega smak peanut i caramel ale….solone i do tego mleczna czekolada. poezja :)
Dla mnie zdecydowanie za słodkie.
Mimo że orzeszkowo-karmelowa Milka, jak na Milkę, mi smakowała, baton ani przez chwilę nigdy nie kusił. O, batony – kolejna rzecz kompletnie mi obojętna!
Ja batony kocham, ale ten zacny okaz… cóż.
My go chętnie kupujemy na cukrowego głoda :) W tym, że oczywiście jemy go na pół i to zupełnie nam wystarcza :D
Jak to na pół? On ma 7 kostek! Jedną tniecie? ;>
Taaaak :’D
No nieeee :P