Zaprezentowane dziś Oreo Mint Flavour to produkt, którego nie dostaniecie w Polsce. A przynajmniej nie w chwili obecnej, bo za parę lat zapewne przywędruje również do nas. Jeśli opis skusi was wyjątkowo mocno, atak możecie przypuścić w internecie, a także w punktach z zagranicznymi słodyczami.
Popularne na Zachodzie ciastka wpadły mi w łapki dzięki mamie i siostrze Pyszczka, u których złożyliśmy słodkie zamówienie. Oprócz kakaowych miętusów z oreowej rodziny otrzymaliśmy Thins Chocolate Creme, czyli czeko-odpowiednik dostępnych w Polsce Crispy & Thin z kremem mlecznym cukrowo-bezsmakowym.
Tuba Oreo Mint Flavour waży 154 g i dostarcza 480 kcal w 100 g.
Połowa opakowania – ok. 77 g – to 7 ciastek i 370 jednostek płaczu bioder.
1 miętowe Oreo to ok. 11 g i 53 kcal.
Oreo Mint Flavour
Mimo iż nie przepadam za Oreo, a połączenie czekolady i mięty przez większą część życia stanowiło dla mnie nie lada wyzwanie, na widok zdjęcia zaprezentowanych tu ciastek na regale brytyjskiego marketu o mało się nie posikałam. Marka prowadzi tak skuteczny marketing, że o jej produktach marzą nawet osoby zazwyczaj rozczarowane degustacją. (Zanim posypią się sprzeciwy, uprzedzam, iż zdaję sobie sprawę, że istnieją ludzie całkowicie odporni na oreowe kuszenie).
Oreo Mint Flavour pachną słodką miętą i czekoladą, czyli przepięknie, bo jednocześnie słodko i odświeżająco. Mam wrażenie, że w tle nieśmiało główkę wychyla także pszenność herbatnika.
Herbatnik posiada tradycyjny rozmiar i wszelkie atrybuty klasycznego Oreo: okrągły kształt, medalionowe zdobienia, czarny kolor, na tle którego połyskują kryształki cukru, a także funkcję sprawnego odkręcania się od kremu. Jak zwykle jest tłusty pod palcami i ziarnisty od wspomnianych już kryształków cukru.
Część cech herbatnika podziela krem. On również się mieni, choć nie od cukru, a od tłuszczu. Wygląda tak, jakby był spocony. Cukier wpływa na jego ziarnistość. W smaku jest przede wszystkim słodki – cukrowo, co nie powinno nikogo dziwić – w dalszej kolejności miętowy. Odświeżenie występuje w stopniu minimalnym. W całokształcie wciąż jest to tłusty lukier, tyle że o smaku mięty.
Ponieważ do degustacji markiz marki Mondelez zasiadłam z gorzką herbatą, znalazłam w niej ukojenie. Poza tym gorący napój jak zwykle pozytywnie wpłynął na odbiór ciastka, z racji iż twardy, kruchy i chrupiący z natury herbatnik stał się ciastowym bagienkiem łączącym gorzkawe kakao z cukrową miętą. Skądinąd wcale mi owa mięta nie przeszkadzała. Najwyraźniej rok 2017 to czas akceptacji owego trudnego duetu, gdyż Oreo Mint Flavour nie są pierwszym miętowym produktem, który oceniłam pozytywnie.
Jeśli chodzi o najpoważniejszy minus dzisiejszego bohatera, to Mondelez jak zwykle przesadził z cukrem. Czegóż innego jednak można się spodziewać po ciastkach Oreo? Kakaowość i kruchość herbatnika pozostały na swoim miejscu, a każdy smak kremu jest lepszy od klasycznego lukrowego bezsmaku.
Miętowy wariant amerykańskich markiz zdobywa drugie miejsce, zaraz po wariancie Peanut Butter Flavour. Gdyby nie druzgocąca cukrowość, przyznałabym mu o wstążkę więcej.
Ocena: 5 chi
Co do marketingu to czuję potrzebę sprostowania, że jest jeszcze jedna grupa, do której należę. Oreo nie kuszą, ale czasem ciekawi połączenie smacznego, oryginalnego herbatnika z danym smakiem, co decyduje o tym, że jak mi wpadają w łapy, to nie idą do Mamy nieotwarte, a parę spróbuję. Mogłyby to być jakieś Orito, Neo czy coś, ale… czarny herbatnik!
Miętowe bym spróbowała, gdybym dostała lub miała okazję poczęstować się, bo wiesz, że lubię połączenie mięty i czekolady, kakao.
„Tłusty lukier” – to obrzydza, ale że i miętę czuć, to zastanawiam się, czy nie posmakowałyby mi bardziej niż wersja o smaku PB. Jak myślisz?
Z tym cukrem to… ech. Ale pewnie gdyby nie nim to zapychali, to jakimś olejem, a to chyba byłoby jeszcze gorsze.
Wiesz co… kiedyś napisałabym, że to ciacha nie dla Ciebie, ale po zaskakującej recenzji Oreo Peanut Butter jestem skłonna polecić Ci także wersję Mint.
Jak masz ochotę na chrupiący i apetyczny duet cukier + olej, bierz cynamonowe.
Ja nie lubię Oreo i mnie nie kusi wypróbowanie różnych smaków, ale przyznam, że chętnie patrzę, co to nowego producenci wymyślili :D
Pomijając fakt, że nie lubię Oreo, to miętowe słodycze także nie należą do moich ulubionych – już prędzej sięgnęłabym po Peanut Butter Flavour. Cukrowo-tłusty bezsmak (no dobra… jest ta nuta miętowa) kompletnie do mnie nie przemawia.
Znasz słodycze tak dziwne/niedobre, że aż pyszne? ;> Jeśli tak, to co do nich zaliczasz?
Nie mam takich, które byłyby niedobre i pyszne jednocześnie. Dziwne i pyszne… hm, długo myślałam i nic nie wymyśliłam. Jeszcze będę wytężać mózgownicę, ale raczej jestem czarno-biała w ocenie: albo mi coś smakuje, albo nie.
U mnie jest cała skala szarości… oraz tęcza :P
Wpadłam jedynie na zdrowe produkty, które były tak dziwne, że aż smaczne. Szpinakowy Farmer oraz baton Pakuri, a do tego Raw Sezamki z burakiem i imbirem. Z typowych słodyczy… Hm, raczej mam kategorię „Jem, bo słodkie, choć mi nie smakuje” i tutaj podciągam wszystkie tanie czekolady, czekolady z nadzieniami owocowymi od Wedla, Milkę Raspberry Cream (nie lubię takich żelowo-owocowych „wsadów”), wszelkie alkoholowe słodycze (Maćki, Pawełki i inne Ikary oraz Danusie – ale wiśnie w likierze już lubię), „Juicy splash” z Lidla i „After Eight”. I ciasto francuskie na słodko, choć to już mi raczej ciężko przez gardło przechodziło.
„Jem, bo słodkie, choć mi nie smakuje” – znam!!!
Mięta mi do słodyczy nie pasuje, więc na takie ciastka nie zwróciłabym zapewne uwagi. Chociaż z drugiej strony, w obliczu ubóstwa smakowego ciastek Oreo w Polsce, w innych krajach one jakoś bardziej przyciągają wzrok :D No i zawsze można się pozytywnie zaskoczyć ;)
Myślę, że właśnie w Polsce tym bardziej zwróciłabyś na nie uwagę.
Widziałam miętowe w Stokrotce :P ale cena mnie odsraszyla … w carrefurze są za to jagodowe :) ciekawa jestem tych drugich ale poczekam na wyprzedaż :)
Jaka cena jagodowych? Pewnie też powala…
12.90 zl
Ble. Dzięki. Daj znać, jak będzie % ;)
W Oreo w porządku jest tylko herbatnik :) Nowe smaki? Niech sobie będą – mnie nie interesują… niech inni próbują :)
Na przykład ja!
Tak jak lubimy Oreo to na ten wariant miętowy byśmy się nie skusiły :)
No to jak zwykle więcej dla mnie.
Chyba czas wymyślić nową odpowiedź na tego typu komentarze… :D