Gorzej być nie może – westchnęłam, gdy zorientowałam się, że przecież to już było.
Z produktem marki Vobro o nazwie Caramelli miałam do czynienia parę tygodni – lub miesięcy; żyję w alternatywnej czasoprzestrzeni – wcześniej. Upolowałam go pod postacią cukierka na wagę w Carrefourze. Jeden mały kęs wystarczył, bym przyznała mu zasłużone miejsce wśród najgorszych słodyczy, jakie jadłam w tym roku, a nawet gorzej: w całej karierze testerskiej.
Degustując cukierka Caramelli, kompletnie nie pamiętałam, że na początku roku podczas spontanicznych zakupów, które miały mi poprawić nastrój, upolowałam nowe wówczas batony tej wspaniałej marki produkującej niesamowite jakościowo słodycze. Pierwszym był Brownie, drugim zrecenzowany tu Caramelli. O niedopatrzeniu przypomniałam sobie dość szybko – wystarczył zapach batona. Niestety nie da się o nim zapomnieć, podobnie jak o smaku. Wspomnienia będą mnie prześladować do końca życia.
Caramelli
Karmelowego batona marki Vobro pokrywa ciemna i oleiście tłusta polewa, której na pewno nie dacie rady się oprzeć. Kusi zapachem maślano-tłucholcowego i mdłego karmelu. Jak zdradziłam we wstępie, dokładnie tym samym, co przepyszny cukierek o identycznej nazwie.
Cudowny karmel okazał się nadzieniem o smaku, ale na cóż innego liczyliście? Był dumlowy, tłusty i mdły, czyli spełnił obietnicę złożoną przez aromat. Wraz z polewą i znajdującym się dookoła nadzieniem innego rodzaju tworzył wspaniałą mieszankę gęstości, tłuszczowości, ordynarnego cukru i źle rozumianej maślaności. Od razu pożałowałam, że kupiłam tylko jedną sztukę.
Sądzę, iż Caramelli jest odpowiednikiem margaryny wymieszanej z kakao i najohydniejszym karmelem, jaki został zaprezentowany temu biednemu światu i stąpającym po nim ludziom.
Sądzę również, że baton jest aromatyzowaną bryłą tłuszczu i cukru, którą dla podniesienia walorów ogólnych urozmaicono kryształkami czegoś (ziarnistość konsystencji) oraz olejem (wszak natłuszczenia organów wewnętrznych nigdy dość; nie wolno pozwolić im zardzewieć!).
Zakup oczywiście gorąco polecam.
Ocena: 1 chi
Pyszne i zdrowe.
Pożywne i idealne na śniadanie dla dziecka.
Dobrze, że ja nie muszę jeść takich cuksów – chyba bym tego nie zniosła :D
Znieść, to ja niedługo zniosę złote jajo za takie poświęcenia dla bloga :P
Ciekawe co potem z takiego jajka się wykluje – próbuj :P
Brokatowy unicorn.
Ej, Dumle uwielbiam, więc brzmi super, choć to natłuszczenie mnie mocno zniechęca :D Kupiłam dzisiaj Jamajkę i Halviego – obydwa bardzo dobre. Halvi przypomina mi Chiacho (jeszcze nie sprawdziłam Twoich odpowiedzi na moje komentarze) tylko w niezdrowej wersji, a Jamajka jest nieco za mało kokosowa, ale taka sucha, pudrowa struktura bardzo mi odpowiada.
No to Vobro znalazło drugiego miłośnika! :D (Pierwszy to Pyszczek).
Moim zdaniem stanowcza przesada xD Jakbym czytała o jakiś innych produktach! Fanką Vobro nie byłam, nie jestem i nie zostanę, ale czułabym się na ich miejscu pokrzywdzona ;) Jadłam tyle obleśnych słodyczy w tym no-name, że coś się we mnie burzy jak czytam, że to najgorszy słodycz jaki istnieje ;D
Wiele dla Ciebie zrobię, ale zdania w kwestii ujemnej cudowności tego batona nie zmienię.
dobrze wiesz, że nie o ujemną cukrowość mi chodziło ;) Ach… no i nie musisz wiele dla mnie robić… tylko mnie kochaj! xD
Cudowność, a nie cukrowość, mój ślepaczku. Kocham Cię, kocham ;*
Och… (przygląda się), rzeczywiście xD A chory naiwnie pokazuje co go boli hue hue ;D Cóż… ale AŻ wymusiłam wyznanie miłości- nie oddam- MOJE! :D :*
Bierz i nie oddawaj! Najlepiej schowaj głęboko. W serduszku… czy… gdzieś ]:->
Czyżby idealny prezent dla niegrzecznych dzieci? :D
Na mikołajki w sam raz. Tylko nabić na rózgę zamiast figurki diabła i wręczać małoletnim.
Już klikając byłam przerażona. Karmel się Vobro nie mógł udać, ale i tak mnie czymś to zaskoczyło! Maślaność! Nawet ta źle rozumiana… myślałam, że będzie tylko margaryna-margaryna. Czytam dalej, a tu proszę, hyhy (i ta satysfakcja: „WIEDZIAŁAM!”). Napaliłam się jednak na jeszcze nutkę smażonego oleju (charakterystyczną co prawda dla amerykańskiego toffee, co niby jest czymś innym… jest? bo recenzowane to nie karmel, to… w miejsce kropek należy wstawić coś wymyślnego, a o tej godzinie nic odpowiedniego nawet mi do głowy nie przychodzi).
Vobralmel.