Świąteczne słodycze – co podarować bliskim na Boże Narodzenie? – cz. 1

Święta coraz bliżej. Mimo iż nikt nie lubi robić prezentów na ostatnią chwilę, to właśnie środek grudnia jest czasem, w którym sklepy pękają od zdesperowanych i zestresowanych zakupowiczów. Kolejki stają się niemiłosierne, światła katują oczy, świąteczna muzyka morduje bębenki uszne, a ciała stłoczone jedno przy drugim wydzielają zapachy, które zdecydowanie nie kojarzą się ze świątecznymi pierniczkami.

Nie powiem wam, co powinniście kupić bliskim. Według mnie najlepsze są prezenty kontekstowe i dopasowane do danej osoby. Świadczą o tym, że naprawdę ją znamy i zależy nam, żeby była zadowolona. Cała reszta może otrzymać standardowe kosmetyki z bezpiecznego zestawu (któż nie lubi nawilżającego kremu lub balsamu o delikatnym zapachu?), ramkę do zdjęcia (pamiętacie modę na kupowanie ramek?), kubek z zabawnym napisem lub zapachową świeczkę (kolejna wielka moda początku XXI wieku).

Doradzę wam za to, co do głównego prezentu możecie dołączyć, czym możecie go uzupełnić. Podarki pozbawione części jadalnej bowiem są smutne. Nawet jeśli nasza bliska osoba jest na diecie, warto wręczyć jej ulubiony napój lub kilka soczystych pomarańczy czy mandarynek, niegdysiejszych gwiazd świąt Bożego Narodzenia. Czasem nawet możemy cały prezent zaplanować jako spożywczy.

Niniejszym zapraszam na prezentację słodyczy, które warto podarować bliskim.

Idealny prezent dla miłośników batonów i wafli

Zacznę od produktów, które możecie znaleźć w sklepach stacjonarnych – zarówno małych osiedlowych, jak i nieco większych marketach oraz supermarketach. Pochodzą ze stałej oferty i na pewno je znacie.

Wafle dostępne stacjonarnie

Wafle, które nie tylko dobrze smakują, ale również elegancko wyglądają, w związku z czym nie będzie wstydu, gdy podarujemy je bliskiej osobie, to m.in. dwa wyroby marki Wedel: CzekoWafel XXL i Torcik Wedlowski – ten drugi robi szczególnie dobre wrażenie ze względu na formę.

Alternatywę stanowi cała linia Lusette należąca do I.D.C. Polonia. Batony są absolutnie pyszne i mają ładne opakowania. Najpierw zakochałam się w wersji czekoladowej, ale pozostałe też okazały się przecudowne.

Batony dostępne stacjonarnie

Do batonów, które smakują wybornie, a przy okazji prezentują się całkiem przystojnie, zaliczam klasyczne Kinder Bueno marki Ferrero oraz oferowanego przez lidlową markę First Nice ArcyOrzecha. Pamiętajcie jednak, by tego drugiego podarować wyłącznie takiej osobie, która jest gotowa na cukrowy szok i przeżyje go bez większego uszczerbku na zdrowiu. Psychicznym również.

Batony zagraniczne – importowane

Jeśli planujecie obdarować bliskich czymś szczególnym i zbieracie się do złożenia zamówienia przez internet lub odwiedzenia sklepu ze słodyczami importowanymi z Zachodu oraz Dalekiego Wschodu, nie zapomnijcie o produktach marki MARS, zwłaszcza doskonałym Snickersie Peanut Butter, masłoorzechowym Twixie Peanut Butter oraz niebiańskim Milky Wayu French Vanilla and Caramel.

Trochę bliżej Polski upolujecie serię batonów Hello My Name Is, w tym wyjątkowego, bo oblanego ciemną czekoladą Dark Chocolate Cookie. Zwracając się zaś na północny zachód, nie pomińcie obłędnego smakowo i oryginalnego pod względem konsystencji Flake od Cadbury.

Zdrowe batony z belgijskiej czekolady

Bliska osoba próbowała już wszystkiego czekoladowego, co oferują zwykłe sklepy? Nic straconego. W sklepie z produktami ekologicznymi lub internecie upolujecie dla niej batony marki Green Dream. Warto zwrócić uwagę zwłaszcza na opcje z czekoladą mleczną: batona z nugatem oraz jego brata z kokosem.

Słodki podarunek dla ciasteczkowego potwora

Pomysły na kruche upominki dla osób kochających ciastka w większości obejmują produkty zagraniczne. Chcąc je zdobyć, przygotujcie się na transakcje on-line oraz pamiętajcie o czasie dostarczenia przesyłki.

Ciastka dostępne stacjonarnie

Z ciastek, które upolujecie, nie oddalając się nadto od domu, mam dla was trzy propozycje. Pierwszą są względnie nowe biszkopty oblane mleczną czekoladą i przełożone czekoladowym kremem, które produkuje fioletowa krowa Milka. Mam tu oczywiście na myśli bezkonkurencyjne Choc & Choc.

Druga propozycja to herbatniki, które nie zdobyły maksymalnej liczby chi, ale spełniają dwa podstawowe Warunki Godnego Prezentu: są naprawdę smaczne oraz znajdują się w atrakcyjnym opakowaniu. Mowa o kruchych chrupadełkach Tivoli od Jacobsens Bakery.

Numerek trzy należy do moich ulubionych krakersowych Hitów, wśród których najlepszymi dostępnymi obecnie tubami są: waniliowa, czekoladowa, orzechowa oraz biała czekolada-borówka.

Oreo godne sprezentowania

Macie bliskich, którzy kochają klasyczne amerykańskie markizy Oreo? Koniecznie podarujcie im wersję oblaną czekoladą mleczną lub odpowiedniczkę z czekoladą białą. Jeśli tych ciastek już próbowali, zaszalejcie z wariantem przekładanym kremem o smaku masła orzechowego lub łączącym miętę i kakao.

Zasłodź bliskich za pomocą Pop Tarts

Jeśli wasza ukochana osoba jest tak słodka, że na myśl o niej cukrzyca ucieka, gdzie pieprz rośnie, koniecznie rozważcie uraczenie jej amerykańskimi ciastkami-tostami Pop Tarts marki Kellog’s.

Ciastka Schar bez glutenu dla alergików

Alergia i nietolerancja bliskich na gluten nie jest wymówką, by nie kupować im kruchych pyszności. Wiele marek – m.in. Schar – produkuje łakocie właśnie z myślą o tych, którzy do pszenicy zbliżać się nie powinni. W ramach upominku dla nich polecam zwłaszcza tradycyjne herbatniki oblane ciemną czekoladą Biscotti con Cioccolato oraz odpowiednik markiz Oreo, których nadzienie przypomina krem z białej czekolady, czyli czarno-białe Chocolate O’s.

Trochę kruchej zagranicy na Boże Narodzenie

Jedną z ostatnich ciasteczkowych propozycji z zagranicy są bardzo twarde, kamienne wręcz herbatniki cantuccini, z których najbardziej polecam wariant klasyczny: z migdałami.

Finalny pomysł z kolei to australijskie ciastka, które można jeść na sucho lub maczając w napoju i… pijąc przez nie jak przez słomkę! Mam oczywiście na myśli rewelacyjne Tim Tamy. Żywię nadzieję, że któregoś dnia przyjdzie mi spróbować wszystkich wariantów smakowych.

Cukierkowe co nieco dla amatorów miniatur

Mimo iż sama nie przepadam z cukierkami, bo są za małe i zjedzenie nawet stu sztuk nie dałoby mi poczucia zaspokojenia głodu słodyczowego, w blogowej karierze zdarzyło się kilka takich produktów, które zdecydowałam się polecić wam jako prezent dla waszych bliskich.

Najlepsza bombonierka na prezent

Zaczynając od tego, co oczywiste, polecam trzy produkty, które kojarzą się z podarunkami najbardziej – bombonierki. Pierwsza bombonierka to klasyczne czerwone Merci, nadające się jako część prezentu dla osoby w każdym wieku i dowolnej płci. Mnogość wariantów pozwoli jej wybrać swojego ulubieńca, kiepską resztą zaś poczęstować znienawidzonych współbiesiadników.

Bombonierka numer dwa to zestaw czekoladek spod skrzydeł Goplany – piękne zapakowany, intensywnie czekoladowy i wzbogacony o alkohol Sweet Gift. Uwaga jednak! Jeśli nie chcecie, aby bliska osoba was znienawidziła, nie pomylcie się i nie obdarujcie jej wersją z nadzieniem pistacjowym.

Trzecią bombonierą – choć tu mamy wybór i możemy skusić się na czekoladki dostępne na wagę – są czekoladowe pralinki Lindor znanej z produkowania pysznych słodyczy z nieco wyższej półki marki Lindt. Jeśli zdecydujecie się na opcję dobierania kulek na wagę, koniecznie upewnijcie się, że wasz portfel to udźwignie. Z racji mnogości wariantów można się zatracić!

Czekoladki na wagę – podaruj bliskim trufle

Nie tylko pralinki Lindor należą do kategorii drobnych słodyczy dostępnych na wagę, które można i warto podarować osobom, na którym nam zależy. Alternatywę stanowią tanie, acz całkiem ładnie pakowane i cudowne smakowo trufle. Polecam zwłaszcza cukierki z Odry, które dostępne są w wielu sklepach osiedlowych i okazjonalnie w Biedronce. Pamiętajcie jednak, że gdy pojawią się w gazetce, warto pójść po nie jeszcze w tym samym dniu. Są tak dobre, że znikają nieprawdopodobnie szybko.

***

Jeśli batony, wafle, ciastka i czekoladki nie są tym, co kochają wasi bliscy, nie martwcie się. Za tydzień na blogu pojawi się kolejna część wpisu z bożonarodzeniowymi propozycjami prezentowymi.

Świąteczne słodycze – co podarować bliskim na Boże Narodzenie? – cz. 2

W następnym wpisie znajdziecie przede wszystkim tabliczki czekolad: mleczne, ciemne, białe, monosmakowe, z dodatkami, przełożone kremem, zdrowe, plebejskie i wiele więcej. Będą tam również produkty surowe, zdrowe, bezglutenowe (tym razem batony), wegańskie oraz coś specjalnego dla osób ćwiczących: łakocie proteinowe.

Jeśli uważacie, że na dzisiejszej liście zabrakło jakiegoś produktu, śmiało piszcie w komentarzu.

19 myśli na temat “Świąteczne słodycze – co podarować bliskim na Boże Narodzenie? – cz. 1

  1. Ja na Mikołaja dostałam korzenne ciasteczka od Schar. To świetny dodatek do paczki w klimacie świat Bożego Narodzenia ;)

  2. Fajny pomysł na zestawienie :) Sama jestem zdania, że jeśli chcemy podarować coś słodkiego to najlepiej samodzielnie upiec/przygotować :) Ale wiadomo, to dla najbliższych. Natomiast jeśli chodzi o pozostałych – moją pierwszą zasadą jest „żadnych prezentów spod marketowych marek”. Nieważne czy są one lepsze/gorsze od „oryginałów”, ale po prostu nie. To po prostu… nieuprzejme i na odwal.

    1. Z pieczeniem się zgadzam… o ile piec się umie. Dawanie spalonych, niewyrośniętych czy wątpliwych smakowo łakoci nie jest lepsze od kupienia gotowca. Co zaś się tyczy wybierania marek własnych marketów, tu się absolutnie nie zgodzę. Jeśli ktoś szczególnie lubi najtańsze i najzwyklejsze wafle, zestaw pralinek Ferrero czy bombonierka Lindta nie zrobi na nim wrażenia (patrz: Pyszczek). Ja sama wolałabym karton biedronkowych ciastek, których jeszcze nie próbowałam, niż np. serię wykwintnych i drogich ciemnych czekolad recenzowanych przez Kimiko.

  3. I ja bym mogła dostać prezent w całości złożony z jedzenia :D Chyba coś ze mną nie tak :P Torcik Wedlowski uwielbiam! Arcyorzech mi pupy nie urwał. Tim Tamy jadłam w wersji klasycznej, double chocolate, czekoladowej w gorzkiej czekoladzie i masłoorzechowej w gorzkiej czekoladzie. Wszystkie mi baaardzo smakowały, a wariantów jest tyle, że o mój Panie :D

    Mnie ze świętami najbardziej kojarzy się Toffifee, Kinder Bueno, Kinder Country i Kinder Niespodzianka. A! I Merci w wersji cukierkowej.

    1. Nie przejmuj się, jesteśmy dzięki temu wyjątkowe :P (dot. prezentu w 100% jedzeniowego). Nie bez kozery na urodziny zażyczyłam sobie bonu do sklepu z eko słodyczami.

      Tim Tamów na chwilę obecną zazdroszczę, aaale z drugiej strony wszystko przede mną :)

      Mnie żadna z tych rzeczy nie kojarzy się ze świętami. Na upartego i odrobinę Toffifee. U nas dawało się raczej 200-gramowe czekolady z ulubionymi dodatkami obdarowywanego, np. całymi orzechami laskowymi (<3). Od paru lat po prostu mówię, czego jeszcze nie jadłam i co chcę. Dokładniej rzecz ujmując: robię listę propozycji i pozwalam mamie wybrać, żeby zachować akcent niespodzianki.

  4. Jedzenie to zawsze dobry prezent, i w moim przypadku chyba najbezpieczniejszy ;)
    Kosmetyki, ramka do zdjęcia czy świeczka to prezenty nie dla mnie (no chyba, że ktoś mnie bardzo dobrze zna, a są takie tylko 3 osoby :P) – mało co mi się podoba, nie lubię niepotrzebnie się zagracać, w przypadku kosmetyków zwracam uwagę na skład, a w kwestii świeczek wiele zapachów mnie denerwuje. A słodycze prędzej czy później się zje, choć oczywiście wolę jakieś zdrowe nowości :D

    1. Ja z kolei ramek nie używam (ostatnia sprezentowana mi przez mamę, naprawdę piękna, wielka i wypasiona, od roku stoi za szafą… nawet nierozpakowana), zapachowe świeczki bardzo lubię, ale to kijowy prezent i nie chciałabym ich dostawać, natomiast kosmetyki typu płyn do mycia czy balsam zawsze się przydadzą, acz pokazują, że osoba obdarowująca mnie nie zna. Z żarełkiem też trudno trafić. Najlepiej przejrzeć bloga albo… po prostu zapytać. Mamie rokrocznie sporządzam listę alternatyw i pozwalam wybrać prezent spośród takich rzeczy, które na pewno skradną mi serce.

      1. Ja też lubię zapachowe świeczki, ale tylko wybrane zapachy (a ostatnio nie kupuję już tych toksycznych, szukam bardziej naturalnych, ale mam 3 wielkie Yankee do wypalenia, więc na kolejne 3 lata mi starczy :P).
        Takie kosmetyki się przydadzą, ale ja też nie wszystko używam (czytam składy nie tylko jedzenia :P), więc wolę sama kupować.
        Moja mama daje mi swoją kartę i każe kupować co chcę, ewentualnie idziemy na zakupy razem. Sama nie kupuje mi już jedzenia, bo mówi, że się boi (za bardzo wydziwiam :D) – no, ale jakiś czas temu wynalazła mojego bloga, więc gdyby chciała, wyczytałaby, jakie słodycze lubię, więc w jej postawie widzę pierwiastek lenistwa.

        1. Toksyczne świeczki – co to znaczy? :o Ja chyba kupuję same toksyczne. Czy za rok zejdę na raka?

          Jeśli chodzi o składy kosmetyków, kompletnie się nie znam i nie interesuje mnie to. Jak coś dobrze się sprawdzi na mojej skórze, wracam do tego. Mam kilku ulubieńców, których używam od lat.

          Moja też mówi, że się boi! :D Sterroryzowałyśmy nasze mamy, krótko mówiąc.

          I ostatnia rzecz – moja mama zna mojego bloga od pierwszego dnia jego istnienia. Wpada tu na niedzielne wpisy. Chyba nawet nie wie, że mam wish-listę.

          1. Miałam na myśli takie z chemicznym składem :D Od jakiegoś czasu czuję, że jak zapalę świeczkę na dłużej, coś mi się jakby zatyka w zatokach i tak zaczęłam czytać, że wiele osób ma podobnie. Myślę, że na raka nie zejdziesz :)
            Ja tak z grubsza tylko się znam – nie kupuję nic z PEGami, SLSami, parabenami, unikam konserwantów w kosmetykach i staram się wybierać te firm nietestujących na zwierzętach. Akurat u mnie te naturalne się sprawdzają najlepiej, ulubieńców też oczywiście mam ;)
            Dokładnie !! Przynajmniej z siostrą nie mają problemów – ją ucieszy większość słodyczy :P
            Mnie się długo udawało ukrywać adres przed moją, no ale pewnego razu w pracy go wynalazła i teraz chyba czasem zagląda, mimo to w dalszym ciągu nie wie, jakie jedzenie mnie interesuje.

            1. Nadal nie wiem, co to „chemiczny skład” w świeczce :P

              Te rzeczy, które wymieniłaś w kontekście kosmetyków… nie wiem, czym są :D

              Moja siostra przeszła na weganizm i mama ma przesrane z prezentami dla nas.

    1. Wy to chyba macie obowiązek pieczenia, skoro każdy wie, jakie jesteście uzdolnione i kreatywne. Nie sądzicie, że obecnie ktoś mógłby się obrazić/zasmucić, gdyby od najbliższych mu Pand dostał kupione batony? (Pomijam siostrę, bo to nasze młode pokolenie).

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.