Kupując bohaterkę dzisiejszej recenzji – jaglankę instant z dodatkiem moreli, gruszki i jabłka – cieszyłam się, że wreszcie poznam smak deseru z kaszy, który tak często pojawia się na blogach kulinarnych i śniadaniowych. Ale to było dawno. Dużo później upolowałam w Biedronce trzy inne jaglanki – z ananasem, mango i jagodami – które z bliżej nieokreślonego powodu zdecydowałam się zjeść najpierw. Tego, co przeżyłam w toku degustacji, nie życzę nikomu, nawet wro… ewentualnie wrogowi.
Może jestem niesprawiedliwa. Może tak powinna wyglądać prawdziwa jaglanka. Gorzkawa w smaku, mączno-chlebowa w konsystencji. Może to właśnie tym zjednała sobie zdecydowaną większość żywieniowej blogosfery. Jeśli tak, z przyjemnością pozostanę w nienawistnej opozycji. Jeśli nie… cóż, dla mnie jest już po zawodach. Przynajmniej na jakiś czas. Zrażona obrzydliwością deserów, nie planuję rozglądać się za kolejnymi. Tym razem nie pomogą ani nowości, ani edycje limitowane.
Z deserem kupionym dużo wcześniej w Lidlu – a nawet dwoma sztukami – coś jednak zrobić musiałam. Że wyrzucać jedzenia nie lubię, zwłaszcza przed daniem mu szansy, postanowiłam być dzielna i stawić jaglance z morelą, gruszką i jabłkiem czoła. Zdradzę, że nie było łatwo, szczególnie po odkryciu, iż za jej produkcję, tak jak za produkcję poprzednich kaszek, odpowiada marka Bruggen.
Jaglanka morela, gruszka, jabłko
Jaglanka z Lidla znajdowała się w opakowaniu, które zachwyciło mnie już w sklepie. Za sprawą kratki-ceratki przywodziło na myśl produkt naturalny, zdrowy i babciny – prosto z domowej spiżarki z przetworami. Porównując je jednak do odpowiedników z Biedronki, muszę przyznać, że wypada słabo.
Deser z suszonymi owocami marki Bruggen to 65 g wagi na sucho i 220 kcal w porcji.
Mimo iż producent zalecił zalanie kaszy 180 ml wody i odczekanie 3 minut, ja wlałam aż 200 ml, a po deser wróciłam po 25 minutach (#rebel). Po tym czasie jaglanka była napuchnięta, sypka i przyjemnie ciepła. Pachniała dokładnie tak, jak w formie suchej, czyli plasteliną modeliną i acetonowymi jabłkami. Fuj!
W składzie morelom i gruszkom towarzyszyła mąka ryżowa – po co?
W kaszy znalazło się naprawdę dużo dodatków, za co ogromny plus dla marki Bruggen. To one przewodziły w smaku deseru. Pierwsza łyżka przyniosła mi wyraziste gruszki, następnie zaś morele – intensywne, niesamowicie kwaśne i niemal alkoholowe, jakby się zepsuły. Zaletą tych drugich była postać: jędrne i duże kawałki, podczas gdy gruszka pozostała mała. Jabłka stanowiły tło i dostarczały całości acetonowej nuty (smak zmywacza do paznokci, nie zaś świeżych owoców).
Niestety w deserze trafił mi się ogromny kawał pestki moreli, którą nagryzłam jedynką. Aż mnie przeszły ciarki na myśl, że niemal straciłam reprezentatywny ząb.
Podczas gdy owoce szalały smakiem – morele tragicznym, jabłka zaś niepokojącym – kasza prezentowała się żadno. Była w znajomy sposób chlebowa, choć nie tak mączna jak poprzedniczki, nieprzyjemna.
W całokształcie jaglanka z owocami okazała się intensywna, sztuczna, modelinowa i acetonowa. Absolutnie wstrętna i jeszcze gorsza od biedronkowej wersji z mango i quinoa. Wizualnie kusiła ilością dodatku, jednak po spróbowaniu moreli mój entuzjazm skonał.
Jedyną znaczącą iskierką nadziei w tym deserze była gruszka. Pozytywnie oceniam również fakt umiarkowanej słodyczy (którą niestety zagłuszył kwas moreli) i wielkość porcji – w sam raz na raz. Żeby drugiego nie wywalać do śmieci, zasypałam go cynamonem, co pomogło niewiele, ale lepsze to niż nic.
Ocena: 1 chi
Po płatkach jaglanych nie spodziewałabym sie niczego dobrego :D Jaglanka nie powinna bycani gorzkawa, ani mączno chlebowa – może w dalekiej przyszłości trafisz na dobrą lub zdecydujesz się na zrobienie samemu :P
Niestety kupiłam dwie nowe, oczywiście innej marki i ekologiczne. Zobaczymy, czy umrę.
Tej naszej gotowej jaglanki jeszcze nie zjadłyśmy i coś nie zapowiada się aby to się zmieniło :D
Słusznie. Wywalcie to-to przez okno :P
Wywalić jedzenie? Wystarczy, że wylałam wczoraj do kibla szejka proteinowego wegańskiego xD Ale naprawdę nie dało się go zjeść… brrrrr…
A jaglankę wymieszam z toną różnych dodatków i zjem :D
Nie no, żartuję. Ja oczywiście też bym nie wywaliła :)
Wolałabym ugotować kasze jaglaną :)
Wolałabym kupić dobry deser z kaszy jaglanej.
Dla mnie kasza jaglana jest nieco mączna i „piaskowa”, ale odpowiednie przygotowanie wypłukuje gorycz. Aceton brzmi słabo i raczej to nie produkt dla mnie.
Jak to nie dla Ciebie? Same pyszności ]:->