Bohaterka recenzji to ciemna czekolada marki Terravita z zawierającej 77% kakao serii Cocoacara. Na myśl o jej degustacji bardzo bym się cieszyła, gdyby nie pewien drobny fakt. Otóż w przepięknym opakowaniu i równie przystojnej tabliczce poza aromatyczną pomarańczą znalazło się coś jeszcze.
Chilli. Jedyna przyprawa i dodatek do słodyczy, którego nie tylko nienawidzę, ale wręcz jeść nie mogę. Zniosę morderczo pesteczkowe maliny, mrożącą przełyk miętę, plastelinową czekoladę deserową i bezsmakową białą. Mało tego, nawet lukrecję i anyż przełknę, ale TO?! Nie dość, że papryczka nie wprowadza żadnego konkretnego smaku, to jeszcze wypala gardziel żywym ogniem.
Po degustacji wersji Pure dark chocolate z serii Cocoacara miałam jeszcze cichą nadzieję, że szatańska tabliczka okaże się w rzeczywistości delikatna i przyjemna, ale z każdym dniem mój strach narastał.
Cocoacara 77% cacao orange & chili chocolate
Cocoacara 77% cacao orange & chili chocolate to kolejna tabliczka, która pieści oko cudnym opakowaniem. Nie tylko przyjemnie trzyma się ją w domowych zbiorach, ale również można podarować komuś na urodziny czy święta. (Ze względu na dodatek chilli polecam wybierać osoby, które nieszczególnie się lubi).
Czekolada waży 100 g i dostarcza 499 kcal.
Rządek (2 kostki) to 20 g i 100 kcal.
Czekolada pachnie pięknie. Według Pyszczka pomarańczą lub mandarynką oraz alkoholem, według mnie po prostu pomarańczą i chilli. Ten drugi składnik jest na tyle wyrazisty, że wąchającemu momentalnie zaczyna się kręcić w nosie. Od razu zrozumiałam, że nie zjem za dużo, gdyż mój żołądek zginie marnie.
Po ugryzieniu kostki do moich kubków smakowych dotarła intensywna i słodka pomarańcza, tuż po niej zaś pieprzna ostrość. Wyraziste chilli uderzyło dopiero po kilku sekundach, zalewając język niemiłosierną pikantnością, której przeciętna osoba nie zniesie, nie zdzierży, nie udźwignie i… po prostu nie.
Tabliczka Cocoacara 77% cacao orange & chili chocolate marki Terravita to wilk w owczej skórze. Jest piękna i elegancka, wytworna i apetycznie ciemna. Ponadprzeciętnie twarda, dzięki czemu funduje głośny trzask podczas łamania oraz atrakcyjne chrupanie w trakcie degustacji.
Na języku czekolada rozpuszcza się z łatwością, gładząc kubki smakowe gęstawym aksamitem i słodyczą pomarańczy… a jednocześnie gnębiąc je szatańskim chilli. Przez ten drugi fakt jestem w kropce i nawet nie wiem, jak ją ocenić. Nie chcę być ani nieszczera, ani niesprawiedliwa.
Ostatecznie – ponieważ wymiękłam po jednym kęsie, ale czuję, że tabliczka obiektywnie wcale zła nie jest – ocenę pominęłam. Polecam ją koneserom bardzo (!) intensywnej ostrości, cała reszta niech nie waży się podchodzić bez gaśnicy. A najlepiej niech postara się o zakaz zbliżania i trzyma z daleka.
Zdecydowanie produkt nie dla mnie :D
Ani dla mnie, piąteczka.
Chętnie się na nią skuszę, jak Terravita stworzy wersję bez skórki pomarańczowej ;) #niemożliwe
Wydłub skórkę :D
Nie ufam tej marce :P
Ona Tobie też nie :P
Nie kupiłabym nie tylko ze względu na chilli, ale i na skład ogólny – polirycynooleinian nie rokuje dobrze, podobnie jak skórka pomarańczowa :D Tylko alkoholu tutaj brakuje :P
E tam alkoholu. Na pewno znalazłoby się coś jeszcze gor… to znaczy lepszego ]:->
A tę bym chciała i to bardzo, bardzo! Jestem pewna, że nawet jeśli w czystej wersji czułabym odtłuszczone kakao, tutaj chili i pomarańcza by je ukryły, tym bardziej, że piszesz o „szatańskim chili”. Dlaczego nigdzie jej nie widziałam?!
Podoba mi się też szczere podejście i zostawienie bez oceny.
Serię Cocoacara widuję z sklepach sieci Społem… i to w sumie chyba tyle.
Niedługo zaboli Cię jedna ocena ]:->
U mnie jest od lat w Kauflandzie bo ja kupowałam jak byłam w ciaży przeszło 5 lat temu:)
Nas to połączenie nie bardzo interesuje :P Chili dla Angeliki to zło a obie nie lubimy pomarańczy w czekoladach :D
Wydłubcie dodatki i zjedzcie samą czekoladę.
Jadłam jedną czekoladę z chilli (i pieprzem różowym) i z marszu jestem na nie. Nie przekona mnie do siebie to połączenie.
Brzmi piekielnie. Jakiej marki było to narzędzie tortur?
Torras. Recenzowałam. Fuuuj.
O nie, do tego Torras, za którego konsystencją nie przepadam :P
Mi smakowała:)
Rozumiem :) Kwestia podejścia do chilli (ostrości).