Jak wspomniałam we wpisie poświęconym batonowi Pea Nuts, bohaterów poprzedniej i dzisiejszej recenzji upolował dla mnie Pyszczek. Pea Nuts jest odpowiednikiem Snickersa, Caramel zaś Marsa. Oba batony produkuje dla Biedronki Ludwig Schokolade, czyli ojciec Schogettena. Słodycze są dostępne w markecie w ramach asortymentu marki Magnetic.
Caramel
Podobnie do poprzednika, Caramel pachnie dokładnie tak, jak jego pierwowzór. Aromat jest miłosnym splotem mlecznej czekolady i karmelu. Coś pięknego.
Czekolady na batonie znajduje się sporo – jest przyjemnie gruba. Ok. 1/3 wnętrza zajmuje karmel, 2/3 zaś nugat. Całość waży 45 g i dostarcza 206 kcal.
Czekolada jest bardzo słodka i mleczna. Gęsta, acz tak proszkowata, że nie można się nią spokojnie delektować. Tworzy bagienko, czego nie odnotowałam podczas degustacji Pea Nuts.
Karmel cechuje właziwzębowość. Jest o wiele rzadszy od marsowego, a także niespodziewanie – i intensywnie – tłusty. Nie można nazwać go aksamitnym ani jednolitym, gdyż zawiera masę zbrylonego cukru. Smakuje słodko i maślanie. Ujdzie, acz rewelacji nie ma.
Nugat jest dużo miększy od marsowego. Smakuje dziwnie, jakby przypalonym kakao. Jest tłusty i chrzęści od cukru – wielka szkoda.
Degustując Caramel marki Magnetic, odniosłam to samo wrażenie, co podczas spotkania z Pea Nuts. Po pierwszych gryzach byłam zachwycona i sądziłam, że nie znajdę pomiędzy nim a Marsem żadnych różnic, ale już w połowie testu zrozumiałam własną pomyłkę.
W batonie marki Ludwig Schokolade do poprawy jest jakość: zarówno smaku, jak i surowców. W całokształcie nie budzi on takich zastrzeżeń, jak jedzony warstwowo, gdyż jest gęsty, treściwy i pożywny. Morderczo słodki, ale bądźmy szczerzy, po takie batony sięga się – między innymi – by umrzeć od cukru. Niewybaczalne jest za to, by którakolwiek z warstw trzeszczała od kryształków, a w Caramelu tak się dzieje.
Gdybym musiała wybierać, wolałabym wrócić do Caramela niż Pea Nuts. Najszczęśliwsza i najspokojniejsza jednak będę, trzymając się z daleka od obu.
Ocena: 4 chi
Zeskrobałbym tylko czekoladę z wierzchu, a resztą bym pogardziła :P
Na takie nieprzyzwoite zabawy zdecydowanie szkoda pieniądza.
I jedzenia. Staram się jedzenia nie wyrzucać, więc kupować batona dla czekolady nie planuję ;)
Czyli jak już to lepiej sięgnąć po oryginał :P
Nieporównywalnie.
Niektórzy potrzebują takiej dawki cukru :P
A i owszem :)