Wieczór po degustacji Nagich Góralków z arachidami zdecydowałam się na wariant nazwany smak wanilii. Wiedziałam już, że nie przekroczy grześkowego progu 6 chi, wciąż jednak miałam cichą nadzieję na poznanie produktu, który przekona mnie na tyle, bym w sklepie mogła powiedzieć: a co tam, niech powtórzę!
Nagie Góralki smak wanilii
Waniliowe Nagie Góralki pachną zupełnie tak, jak kuzyni Lusette o smaku Mlecznym, czyli w 100% słodkim śmietankowym/waniliowym serkiem topionym. Kompozycją odpowiadają Grześkom kakaowym, kolorystyką zaś idą w stronę Princessy Zebry. Jedno jest pewne: wyglądają uroczo.
Pod ciemnymi, w zamyśle kakaowymi (?) waflami spoczywają trzy dość grube warstwy beżowego kremu. Te pierwsze są lekkie i kruche, acz stetryczałe. Krem z kolei jest gęsty, wypełniony miękkim proszkiem przypominającym mąkę lub bardzo drobno zmielone wafelki.
Wafel – płat waflowy – nie smakuje niczym szczególnym, a już na pewno nie kakao. Mówiąc wprost: nie posiada smaku innego niż po prostu słodki. Przylegające doń nadzienie jest waniliowe w sposób tłusty, bardzo słodkie i topionoserkowe. Ze smakiem owym dobrze zgrywa się margarynowa tłustość i parafinowość, ukazujące się w toku degustacji kremu.
Spotkanie ze Nagimi Góralkami o smaku wanilii zakończyłam bez uśmiechu na twarzy, za to z ustami całymi w tłustej parafinie. Wafel okazał się produktem stetryczałym, proszkowatym, margarynowym, bardzo słodkim i smakującym głównie waniliowym serkiem topionym.
Zupełnie nie rozumiem, jak ten sam producent może robić doskonałe jakościowo i smakowo Lusette oraz sucho-stetryczałe, nieprzyjemnie tłuste w warstwie kremu Góralki. Jego nowa linia – wariacja na temat 50-gramowych Góralków – jest… nawet nie plebejska, bo w tym wypadku byłoby to komplement. Podczas gdy więksi kuzyni są co najwyżej średni, bohater dzisiejszej recenzji to kompletna porażka.
Za smak może i przyznałabym waflom o chi więcej, jednak rozżaliła mnie niska jakość.
Ocena: 2 chi ze wstążką
Nie skuszę się ….
Lepiej dla Ciebie. Skoro masz uraz do ciastek, degustacji tych wafli mogłabyś nie przeżyć :P
Czyli w dalszym ciągu będę ich unikać. Wyglądają na ekstremalnie kruche, ale pewnie i mnie by zawiodły.
Tak sądzę, ale dla bezpieczeństwa głowy nie dam. Jeszcze może mi się przydać.
Aż przykro, że taka znana firma jest w stanie wydać coś tak kiepskiego :/
I feel U.
Nudne fu.
Nudne i niebyt smaczne.
A trafiłaś kiedyś na „smaczne fu”?
Dobra, zanim kliknęłam „opublikuj” pomyślałam, że w sumie są rzeczy tak obrzydliwe, że aż smaczne.
Dokładnie!