Zanim oburzycie się, że zaprezentowane dziś chipsy są bezczelną podróbką popularnych chrupek Lay’s, śpieszę wyjaśnić, iż to nieprawda. Kiedy producent, czyli Frito-Lay, podbijał brytyjski rynek, istniała na nim znana i lubiana przez mieszkańców wysp marka przekąsek o nazwie Walkers. Oczywiście ją wykupił. By jednak nie zdenerwować Brytyjczyków przejęciem lokalnej chluby przez amerykański koncern, mądre głowy zasiadające w radze Frito-Lay uznały, że warto zachować starą nazwę marki, korygując jedynie logo. Tak oto brytyjskie Walkers przeistoczyły się w ogólnoświatowe Lay’s.
Jeśli uważacie, że to nieuczciwe zagranie, macie do tego prawo. Choć nie zastanawiałam się wiele nad tematem, możliwe, że sama tak sądzę. Mimo iż większość produktów przejętej marki zostaje bez zmian, transformacji ulegają inne ważne kwestie, które niestety uchodzą uwadze konsumentów. Mam na myśli pogorszenie się składu czy obrót gotówki, która nie wspiera już lokalnego biznesu, ale ucieka z kraju. Poza tym wiele osób nie ma pojęcia o zmianie i powtarza irytujące hasła, np. że Wedel jest dobry, po polski.
Małe paczki chipsów Walkers przywiozła z Wielkiej Brytanii – wraz z Pure Butter Shortbread, Luxury Mince Pies oraz Christmas Iced Topped Mince Pies – Natalia. Niezależnie od wystawionych ocen serdecznie dziękuję za możliwość przetestowania i zaprezentowania ich na blogu.
Walkers Salt & Vinegar (Lay’s)
Osoby, które otwierały paczuszki od razu po otrzymaniu, krzywiły się, prychały i kaszlały. Cieniasy – myślałam wówczas – pewnie przesadzają dla efektu i stworzenia zabawnej atmosfery.
Niestety, kiedy nadszedł dzień mojej degustacji brytyjskich Lay’s, przekonałam się, że koledzy z pracy wcale nie zmyślali. W nozdrza buchnął mi zapach słonych chrupek i ostrego octu, który kręcił w nosie i drażnił. Przypomniałam sobie zaraz, że w tradycyjnym przepisie na babeczki mince pies również występuje ocet. O co tym Brytyjczykom chodzi?!
Zapach Walkers Salt & Vinegar niestety nie nastroił mnie na degustację pozytywnie, z racji iż ocet uważam za obrzydliwy (kojarzy mi się wyłącznie z wygotowywaniem kamienia z czajnika). Ale to i tak nic w porównaniu z koszmarem, jaki spotkał mnie po położeniu pierwszego – i jedynego zresztą – chipsa na języku. Poczułam bowiem kwas tak silny, że aż zdawał się musować.
Walkers Salt & Vinegar to zdecydowanie najbardziej dietetyczne i przyjazne biodrom chipsy, z jakimi miałam do czynienia. 100 g dostarcza 519 kcal, 25-gramowa paczuszka 130 kcal, a 1 chips – gwarantuję, że więcej nie będziecie mieli ochoty zjeść – znikomą liczbę.
Intensywna octowość chipsów obrzydza, masakruje kubki smakowe i odrzuca. Przysięgam, że nigdy nie jadłam tak obrzydliwego produktu reklamowanego przez markę jako jadalny. Jeśli chcecie się przekonać, jak smakuje, taniej wyjdzie pociągnąć syty łyk octu prosto z butli.
Ocena: 1 chi
(przyznany chi skonał na zatrucie pokarmowe)
Tak sobie pomyślałam, że kuchnia brytyjska chyba jest wyjątkowo nie dla Ciebie. Ocet, miętowe sosy do mies…
Co do wstępu to w sumie też sama nie wiem, „z czym to zjeść”. To takie… Zależy z której perspektywy spojrzeć, ale tak to nawet i „Wedel dobre, bo polskie” można rozpatrywać, bo w sumie pierwotne, bazowe pomysły były właśnie nasze, a że sprzedane… No, ale z kolei hasła producentów „tradycyjnie od lat” itp. to już… No cóż, nic na świecie nie jest takie proste, nawet żarełko.
Co do chipsów, to najprościej mogę powiedzieć, że nie lubię. Ale właśnie: nic nie jest takie proste, bo uważam, że nawet najbardziej nielubiana rzecz może zostać zrobiona dobrze, a wtedy w sumie „mogę zjeść”. Ten smak zawsze mnie trochę ciekawił, więc kiedyś kupiliśmy z Tatą chipsy z solą morską i octem z Aldi i nawet mi smakowały w pewien sposób. Mama nie cierpi octu, jak i Ty, ale gdy jej przywiozłam, spróbowała i uznała, że rzeczywiście dobrze zrobione. Za jakiś czas kupiła Pringles sól, ocet myśląc, że może będę chciała, spróbowałam więc jednego i… Mam traumę. Kwach, chemia, stary ocet i nie wiem, co jeszcze. Wnioskuję w takim razie, że podobne do tych. Szczerze Ci więc współczuję, bo wiem, jak to jest. I właśnie: grunt, to coś dobrze zrobić. Jak widać, ten smak jest bardzo ryzykowny i trudny.
Zapomniałaś o typowym brytyjskim śniadaniu, wprost idealnym dla mnie.
Pomysły na słodycze rzeczywiście są regionalne, ale koncerny „ulepszają” składy po przejęciu marek. Do kogo zatem należy efekt końcowy? To trudne.
A no trudne, bo w sumie i pierwotny producent mógłby „iść z biegiem czasu”.
Dobrze, że nie jadam chipsów :D
Dobrze, że ja te… Ach, niestety ja robię wyjątki.
PS Chipsy od Banana Joe to też chipsy!
No w sumie racja, lubię jeszcze niektóre warzywne :P
Widzisz? A już myślałaś, że to bezczelne kłamstwo pójdzie Ci płazem!
My wręcz nienawidzimy octowych smaków. Pewnie nas też już po pierwszym kęsie wykrzywiłoby :P
Niee, na pewno nie. Są łagodne i pyszne. Kupujcie śmiało ]:->
O właśnie, jak czytałam pierwszy akapit, to pomyślałam sobie o tym, jak konsumenci nie mają pojęcia o tych przejęciach spółek przez różne inne koncerny – że istnieje coś takiego jak marka i jeden koncern może wypuszczać kilka marek np. czekolad, stwarzając wrażenie, że np. kupując Toblerone można dopiec producentom Milki. A tu dupa, bo obydwie marki należą do Mondelez. Sama nie mam takiej świadomości :D
Jadłam te chipsy na początku podstawówki – jeszcze zanim moja siostra wyjechała do Londynu (najpierw mieszkała tam 7 lat, a dopiero potem przeniosła się do Sydney). Mój brat dostał je od wujka swojego kolegi. Były tragiczne i po jednej sztuce miałam dosyć. Ohydztwo. Podpisuję się w 100% pod recenzją i oceną.
Dokładnie tak! Jak zaczęłam bloggować, powoli zaznajamiałam się z własnościami koncernów i teraz mniej więcej wiem, „kto jest czyim kuzynem”, a kto rzeczywiście rywalizuje. Czasem jednak nadal daję się mocno zaskoczyć.
Współczuję. Skaza na całe życie, co? :D
No, tragedia. Nigdy więcej tego nie tknęłam i nie mam zamiaru. A mojemu bratu smakowały :O Ja generalnie nie lubię kwaśnych chipsów, stąd np. ketchupowe mi bardzo nie smakują (a zwłaszcza Maczugi – nie wiem, czy je pamiętasz?). Fuuuj.
Oczywiście, że pamiętam Maczugi! Końcówka podstawówki :) Ale czy one miały jakiś szczególny smak? Pamiętam, że zawierały niewiele przyprawy. To były chrupki dla barrrdzo niewymagających :P Natomiast inne ketchupowe chipsy lubiłam i lubię.
Ochyda 😫,nie sądziłam ,że chipsy mogą byč takie nie dobre…ble…
NIe lubię takich przekąsek ;P
A to dziwne! :D
A ja tam lubię i żałuje że nie są prosto dostępne u nas w Polsce.
Jak byłem 5 lat temu na Cyprze to ludzie kupowali to w ciemno bo zielona paczka i myśleli że to ser-cebulka, a tu psikus, wszyscy się tym brzydzili, a mi zasmakowały i w sumie dużo na tym skorzystałem…
Później szukałem tego w polskich sklepach no i niestety nie ma, łatwo dostępne są tylko Pringlesy, ale to nie to samo (drogie i gorsze), dochodziło nawet do tego że kupowałem zwykłe solone i pokrapiałem octem, ale to nadal nie to samo – pewnie kiedyś dojdzie do tego że po prostu skorzystam z jakieś oferty dam te prawie 30zł i kupię sprowadzone z UK, i chociaż na parę minut przypomnę sobie ten oryginalny świetny smak, póki co muszę się zadowalać tym co mam.
Ogólnie lubię ocet, pewnie dlatego że kiedyś u nas dodawało się go do prawie każdej potrawy, wielu potraw które ludzie jedzą bez octu ja sobie bez niego nie wyobrażam (a wręcz robi mi się niedobrze), jak np. surówka z buraczków.
Ogólnie – mi smakują i chcę więcej i więcej…
W firmie, w której pracuję, też byś miał używanie, bo nikt ich nie chciał dojeść :P Ja niestety octu nie cierpię, a w domu się go nie używało, więc nie jestem przyzwyczajona. Życzę Ci, żeby chipsy weszły do polskiego asortymentu przynajmniej sezonowo.
A mi by pewnie posmakowały! Każde chipsy są dla mnie zawsze za-słone, więc jeśli mam w domu ocet z białego wina, to nim chipsy właśnie polewam. No… chyba, że nie mam – to sokiem z cytryn bądz białym winem. I wtedy już mnie ta soloność nie przeraża ;).
Brr :D