Zaprezentowany dziś lód w kubeczku Bubble Gum to produkt tak niewiarygodny, że aż nie mogłam przejść obok niego obojętnie. Bardziej rozśmieszają, rozczulają i rozwalają mnie chyba tylko lody sprzedawane na gałki – szczególnie chętnie nad morzem – o smaku… Facebooka.
Producentem szalonych lodów smakujących gumą balonową jest Zielona Budka, choć – jak podpowiada Google – mają one konkurencję w postaci kubeczka Top Gum marki Koral. Na ich korzyść działa fakt, iż tych drugich na żywo nigdzie nie widziałam (za to przypadkowo wpadłam na inspirowany Harrym Potterem i imitujący smak gumy do żucia lód kubeczkowy o nazwie Hanry spod skrzydeł Nordisa – mam go już w zamrażarce). Dodatkowo w dziecięcej serii Zielonej Budki znajduje się wersja o smaku waty cukrowej, choć i ona nie rzuciła mi się w oczy. Jak tylko spotkam, kupię. O ile jeszcze istnieje.
Bubble Gum
Zrecenzowane lody są zabawne, dwukolorowe, dość małe (130 ml/71 g), niskokaloryczne (107 kcal/100 ml = 194 kcal/100 g, co daje ok. 140 kcal w kubeczku) i ewidentnie skierowane do dzieci. Składają się z mleka odtłuszczonego odtworzonego, cukru, syropu glukozowego oraz paru innych mniej naturalnych surowców. Spać będziemy po nich spokojnie, chyba że obudzi nas światło bijące od skóry.
W zapachu Bubble Gum to 100% różowej gumy Orbit. Choć lody składają się z dwóch części – różowej i niebieskiej – obie posiadają ten sam specyficzny smak. Ja odebrałam go jako esencję sztucznych słodziutkich bananów z gumy do żucia lub pianek (marshmallows).
W konsystencji lody są rozczarowująco – ale przecież spodziewanie – wodniste. Nie odnalazłam w nich nawet zalążka przyzwoitej gęstości. Słodki bananowy smak jest przyjemny, miesza się z różową gumą marki Orbit. Całość wyszła po prostu dziecięco, więc produkt zrealizował zamierzony cel.
Dla mnie degustacja była jednorazowa, ponieważ jestem starym dziadem i wolę lody gęstsze. Smakowo niekoniecznie spokojniejsze, lecz na pewno lepsze jakościowo.
Ocena: 3 chi
(ocena jednorazowej degustacji;
z przymusem powrotu byłoby mniej)
Śmieszne i jednocześnie przerażające kolory ! Strach pomyśleć czym barwia te lody :D
Twój wpis przypomniał mi jak bardzo w ostatnim czasie irytują mnie polscy producenci którzy na bieżącą nie uaktualniaja stron internetowych i prezentowanych na nich ofert i asortymentu … zgroza bo człowiek się napali na jakiś wariant smakowy albo produkt a w sklepach takiego nie ma. Już parę razy wysylalam zapytania i w odpowiedzi za każdym razem czytam : „bardzo nam przykro tej wersji już nie ma w sprzedaży – postaramy się uaktualnić katalog produktów na stronie ….” po czym mija miesiąc dwa trzy a strona jaka była taka jest z produktami widmo…. gratuluję poszanowania klienta
A już sądziłam, że tylko mnie to wkurza. Na dodatek sprawa dotyczy nie tylko – choć przeważnie – mniejszych producentów. Nieaktualna oferta, adres e-mail, od którego odbijają się wiadomości, koszmarny szablon…
Ja jako stary dziad też wolę lody gęstsze i nie ukoloryzowane. Niebieskie nigdy mnie nie interesowały na szczęście, ale uświadomiłam sobie, że powinnam przejrzeć swoją zamrażarkę…
Poczekaj do wiosny. Wtedy przynajmniej będziesz mogła coś z tym zrobić :P
To chyba lepiej do lata :D
Najlepiej 2019 roku, nie ma się co spieszyć :P
Widziałam takie lody parę razy (nie jestem jednak pewna, czy Zielonej Budki właśnie), ale jak się domyślasz, nie kuszą. O smaku waty cukrowej tym bardziej. To wydaje się jednak bardziej sensowne, niż te wszystkie smerfowe czy wspomniane facebookowe (że ktoś coś tak głupiego wymyślił w ogóle?).
Banana sztucznego też nie znoszę, więc no…
Mogłabym jednak powąchać. Zapach różowej gumy Orbit kiedyś lubiłam, pewnie nadal by mi się podobał. Na tym jednak koniec. Z gumami itp. zawsze miałam to samo, co z białym pieczywem (o którym ostatnio w komentarzach u mnie pisałyśmy), czyli obrzydzenie spowodowane poczuciem oblepiania gęby i faktem niekończącego się mielenia paszczą.
Śmieszne z tym uczuciem oblepienia gęby. Mnie z podobnego (?) powodu odrzuca wata cukrowa. Też oblepia gębę, tylko na słodko – cukrem. Nie cierpię być lepka, gdy nie mam dostępu do wody.
Może to nie do uwierzenia, ale wiesz, że nie kojarzę, bym kiedykolwiek jadła watę cukrową? Mam wyobrażenia o jej smaku, ale lukę w pamięci. Fu, pamiętam jak widziałam taką zaślinioną i się takie sopelkowate coś na niej robiło…
Taak, to się robi zawsze :P
Pisałam Ci już w komentarzu o zdjęcia, które denerwują, że właściwie nie korzystam z Facebooka, dziś wyjątkowo weszłam, bo tam na jedną wizytę się umawiam, ale akurat ktoś ze znajomych wrzucił nowe zdjęcie.
https://scontent.fwaw5-1.fna.fbcdn.net/v/t1.0-9/28795873_10156107707768490_5287998695868989440_n.jpg?oh=446384f24628cc68e94ad75c1361d0be&oe=5B3B4C0A
Myślę, że przebiło lody o smaku Facebooka, haha.
HAHAHAHA, LEŻĘ! :D I zapisuję na dysk.
Btw, weź mnie zaproś do znajomych, pogadamy od czasu do czasu ;>
Nie przepadam za takimi smakami – a zwłaszcza za gumą Orbit dla dzieci. Btw. Jadłam smerfne lody, ale o smaku Facebooka…? :D Jak to może smakować w ogóle? :p
Jak pocałunek Zuckerberga.
Nie posądziłabym Cię o zakup czegoś takiego ; )
Poczekaj, to jeszcze nie koniec… :P
Nigdy nie lubiłam takiego smaku…. oj nie. Moja siostra jadła tylko raz i stwierdziła, ze to nie dobre ;P
Tego smaku w słodyczach? Czy samej gumy też nie lubisz?
Te niekoniecznie nas ciekawią ale lody o smaku Facebooka chętnie byśmy spróbowały xD
Szukajcie w lodziarniach w okresie wakacyjnym.