Degustacja rewelacyjnych chipsów bananowych o smaku sera cheddar marki Banana Joe zachęciła mnie do spróbowania kolejnych. Niestety w przesyłce od Purella Food znalazłam tylko dwa warianty alternatywnych chrupek: wspomniany serowy oraz pikantny paprykowo-czosnkowy. Spodziewałam się, że ten drugi wypali mi żołądek, więc z uwagi na zdrowie wstępnie zostawiłam go tam, gdzie jego miejsce, czyli z daleka ode mnie. Ostatecznie jednak, w obliczu braku wyboru, zdecydowałam się zaryzykować. Drżącą ręką sięgnęłam po Crispy Thin Banana Chips Sriracha with Pickled Garlic.
Crispy Thin Banana Chips Sriracha with Pickled Garlic
Spojrzenie szatanowi w oczy – lub innymi słowy: zajrzenie do wnętrza paczki z pikantnymi bananami – przyniosło mi wniosek, że chipsy wcale nie są tak ciemne, jak się spodziewałam. Odznaczają się złocistym kolorem podpieczonego banana, nie zaś barwą ognia piekielnego.
100 g Crispy Thin Banana Chips Sriracha with Pickled Garlic dostarcza 539 kcal.
Paczka liczy 50 g i 270 kcal.
Owocowe chrupki od Banana Joe pachną cudownie. Aromat stanowi splot ostrawej pomidorowej zupki chińskiej i porządne obsypanych paprykową przyprawą chipsów ziemniaczanych. Mimo iż widać, że zostały stworzone z bananów – każda sztuka jest idealnym przekrojem owocu – zapach zwodzi.
Crispy Thin Banana Chips Sriracha with Pickled Garlic – jak sama nazwa wskazuje – są chrupiące i cieniutkie. Twarde i kruche. Przypominają chipsy z papki ziemniaczanej. Pozostawiają nieznaczne ilości proszku (przyprawy) na palcach i wargach. Tłuszcz nie pojawia się za to na żadnej części ciała.
Chipsy obsypano przyprawą delikatnie. Papryka jest cudowna, bo słodka i pikantna jednocześnie. Czosnku – podobnie jak bananowej bazy – nie czuć wcale. Pierwsze sztuki leciutko pieką w przełyku. Uspokoiły mój stres związany z podrażnieniem żołądka. Były ostre, ale nie przesadnie. Dopiero kolejne porcje udowodniają, że owo wrażenie jest złudne. Ostrość narasta z czasem.
Ważne: Największa pikantność uderza po zakończeniu degustacji. Jeśli zatem nie lubicie ostrych dań, a zdarzy wam się spróbować chipsów Sriracha with Pickled Garlic, proponuję, byście na wszelki wypadek nigdy nie przestawali ich jeść. To z pewnością wykluczy widmo pożaru podegustacyjnego.
Mimo iż Crispy Thin Banana Chips Sriracha with Pickled Garlic są bardzo pikantne, nie wypalają twarzy. Prawdopodobnie stanowią przykład ostatniego akceptowalnego przeze mnie stadium ostrości. Odznaczają się idealnymi stopniami… wszystkiego. Słodyczy, paprykowości, kruchości, chrupkości, cienkości oraz tłustości. Po degustacji pozostawiają na języku ostrość oraz cierpkość bananowej skórki.
Chipsy od Banana Joe to przekąska ze świetnym składem. W wariancie Sriracha with Pickled Garlic nadają się zarówno dla osób na diecie bezglutenowej, jak i wegan. Są tysiąc razy lepsze od łagodnych Cheddar Cheese, które przecież uznałam za bliskie ideału. Zjadłam całą paczkę naraz i z przyjemnością sięgnę po kolejną.
Ocena: 6 chi
Skład i wartości odżywcze:
(kliknij obrazek, by przenieść się na stronę Purella Food;
odwiedź też fanpage FB i Instagram Banana Joe)
No patrz a ja tak opornie ich unikam bo obawiałam się powtórki ostrości z chipsów ziemniaczanych bio z biedronki … chyba kupię jak dotrę na promce!
Z Biedronki nie jadłam żadnych, ale po przeczytaniu Twojego komentarza niespecjalnie żałuję.
Zapowiadają się super i nawet w składzie nie mają mleka :D W najbliższym Rossmannie nie ma tego smaku, ale rozejrzę się w innych :)
Daj znać, jak będzie promocja. Sama się skuszę :)
Te też widziałam, ale nie kupiłam bo jeden smak potrafi mój chipsowy limit w zupełności wypełnić i na drugi nie nabrałabym ochoty. Co więcej, za sriracha nie przepadam, czosnek często mi nie leży i jakoś takie przyprawy do tego typu chipsów w ogóle mi nie pasują.
Żeby było śmieszniej, wydał mi się (ten smak w sensie) taki zwyczajnie chipsowy, więc tym bardziej nie dla mnie. Skoro piszesz, że wyszły jak takie z papki ziemniaczanej, to jestem pewna, że by mi nie podeszły. Mimo wszystko jednak uważam, że producent miał genialny pomysł, bo jak ktoś chrupacze takie lubi, to ma świetną alternatywę.
No dobra, przy kolejnej wizycie w Rossmanie na pewno po jakiś wariant tych chipsów sięgniemy :)
Nie pożałujecie :)
Zawsze lubiłam chipsy z papki ziemniaczanej (Chipsletten <3), a zapach zupki pomidorowej jest mega (kiedyś nagminnie jadłam zupkę pomidorową Amino – taka byłam fit).
Uwielbiam paprykowe, pikantne chipsy (najbardziej lubiłam Lay'sy te w czarnych opakowaniach <3 wasabi prawie wypaliło mi buzię :P), więc z pewnością by mi smakowały. Ale chipsy to chipsy, specjalnie za nimi nie tęsknię, a i smażenie niespecjalnie mi odpowiada :(
Diety chińska i pomidorowa w jednym? Winszuję :D
Ja nigdy nie lubiłam ostrych chipsów, podobnie jak chipsów z papki ziemniaczanej. Te drugie traktuję jako bardziej zmodyfikowany i gorszy sort chipsów. Czarnych Lay’sów nie dotykałam nawet przez opakowanie, żeby się nie sparzyć.
Jadłam, bo dorwałam na promce w Lidlu. I ani trochę nie były pikantne.. ;) Aż mnie to zawiodło..
Zatem inaczej odbieramy pikantność. Ja jestem wyczulona i odnotowuję nawet minimalny stopień. A ten minimalny zdecydowanie nie był :)