Znane miłośnikom zdrowych słodyczy batony energetyczne marki Clif Bar to coś, czego chciałam spróbować od dawna. Długo nie mogłam zdecydować się na zakup, ponieważ odstraszała mnie cena, a właściwie stosunek ceny do wielkości produktu. W zeszłoroczne urodziny postanowiłam jednak zaszaleć i w sklepie z wegańską żywnością kupić wszystko, o czym kiedykolwiek marzyłam. No, prawie wszystko. Tym sposobem w mojej zdrowej skrzyneczce pojawiły się dwa warianty Energy Bara: prezentowany dziś Chocolate Almond Fudge oraz Chocolate Chip. Co zabawne, oba z pomylonymi naklejkami z tłumaczeniem składu.
Energy Bar Chocolate Almond Fudge
Czekoladowy baton marki Clif Bar odpowiada swojej nazwie – wygląda jak kawałek pięknej i apetycznej czekolady. W kontakcie z palcami i nożem sprawia wrażenie twardego, ale nie kamiennego. Pachnie trojako: w 90% sklepem zoologicznym (pokarmem dla rybek), 5% słodkim kakao i 5% wiórkami kokosowymi.
100 g Energy Bar Chocolate Almond Fudge dostarcza 401 kcal.
1 czekoladowy baton marki Clif Bar to 68 g i 276 kcal.
Jak na słodycz owsiany przystało, baton ma powłokę utworzoną z płatków owsianych. Są twarde i mączne. Z kolei płatki znajdujące się w środku twardości ani suchości już nie mają. Między nimi przewijają się wiórki kokosowe (w sprawie których skład milczy). Wnętrze jest pozornie jednolite, zwarte i gęste. Przypomina amerykański czekoladowy zakalec, czyli brownie. Skrywa kawałki czekolady. Niby zwykłej, a jednak dziwnej. Czekolada owa sprawia wrażenie niewielkich skupisk sprasowanego proszkowatego kakao.
Mimo iż baton jest twardy, rozrywa się go łatwo. Zębom także ulega bez problemu. Nie jest ani bagienkowy, ani sypki. Proszkowaty – owszem.
W smaku Energy Bara Chocolate Almond Fudge dominują słodkie kakao, cudowna kokosowość wiórków (tak, tych samych, których nie ma w składzie) oraz… odświeżenie! To ostatnie sprawia wrażenie miętowego. Jest intensywne i pyszne. Zagadkowe i zaskakujące. Powoduje chłód ustach.
Baton marki Clif Bar w wariancie Chocolate Almond Fudge jest przepyszny. Nie odpowiada nazwie, ale nie ma to znaczenia. Cechują go twardość, zwartość, treściwość i pożywność. Stanowi połączenie Bounty’ego z ciastkiem brownie, tyle że podrasowane twardymi płatkami owsianymi i odświeżającą miętą. Całość jest czekoladowa do kwadratu, bardzo słodka i obłędna. Jedyny minus to migdały, których nie ma zbyt wiele. Na szczęście jak już się pojawiają, okazują się świeże, chrupiące i pełne smaku.
Ocena: 6 chi
Ten zapach jedzenia dla rybek mnie obrzydził na tyle że pomimo opttnusrycznego podsumowanie w życiu się na nie nie zdecyduje!
O nie! Zignoruj to zdanie. Baton jest pyszny :)
Jak gdzieś spotkam to kupię na pewno, chociaż ta mięta mnie nie przekonuje. No ale twarde batony to moje ulubione :)
Póki co zjedz patyk :P
Nie widziałam i pewnie nigdy go nie zobaczę ;P
Ups, właśnie zobaczyłaś ;>
Zapach sklepu zoologicznego?! :DDD Omg, chyba bym odleciała, zanim bym go w ogóle spróbowała :P
Cliff Bary widziałam w różnych miejscach (m.in. w Sydney), ale ma cukier w składzie, więc wolałam wziąć inne przekąski. Konsystencja brzmi dobrze, bo lubię takie treściwe i sycące batony, ale jakoś ten pokarm dla rybek…. :D
Ey, ale to tylko szczegół, który jest subiektywnym odczuciem. Baton to torpeda :)
Zapach jedzonka dla rybek? Miętowy posmak? Cóż, miała zupełnie inne odczucia, ale finalnie wyszło na to samo, że bardzo mi smakował :D
Batony są produkowane taśmowo czy ręcznie? To by wiele wyjaśniło.
Ja miałam pecha, że trafiłam na nie mój smak i zupełnie obrzydził mi te batony, bo w ogóle nie lubię takich zlepków. Zakalcowe brownie brzmi jednak na tyle smakowicie, że żałuję, że to na ten smak nie trafiłam. Biorąc pod uwagę cenę w Polsce, nie kupię, ale nie mówię, że bym nie spróbowała.
Nie pamiętam, jaki miałaś. Aż zajrzę.
A nie chciałam się reklamować.
http://chwile-zaslodzenia.blogspot.com/2015/10/clif-bar-white-chocolate-macadamia-nut.html
O mamo, podtrzymuję mój komentarz!