W lutym 2018 roku w Biedronce pojawiły się dwa nowe mleczne desery: Pudding Alpenmilch Schokolade o smaku mlecznej czekolady oraz Pudding Alpenmilch Schokolade & Haselnuss-Soße o smaku mlecznej czekolady z sosem z orzechów laskowych. Czy ktoś raczył zwrócić uwagę na producenta? A gdzież tam! Wszyscy byli zafascynowani fioletowym kubeczkiem i logo Milki.
Tylko nieliczni – nie wiem, kto poza mną, ale mam nadzieję, że się tacy znaleźli – przed zakupieniem puddingów postanowili dokopać się do źródła. Gdy moje oczy wśród informacji o składzie i wartościach odżywczych wypatrzyły Mullera, niemal umarłam ze szczęścia. Nie wyobrażam sobie lepszego produktu od takiego, który stanowi połączenie dwóch ulubionych marek: czekoladowej oraz jogurtowej. Cudnie!
Milka Pudding Alpenmilch Schokolade
Jak to często bywa z modnymi produktami, które przychodzą do Polski w wersji oryginalnej i wymagają natychmiastowego tłumaczenia, Puddingi Milki i Mullera odznaczają się drobnymi nieścisłościami. Oba desery dostarczają więcej kalorii w wersji polskiej niż oryginalnej, zupełnie jakby nasze tyłki puchły od czekolady bardziej niż niemieckie. Interesujące i niepokojące.
Pudding Alpenmilch Schokolade pachnie przepięknie: słodko i głęboko czekoladowo. Jest to jednak zapach każdego dobrego puddingu czekoladowego i nie ma niczego wspólnego z Milką.
Deser jest gęsty i zwarty, acz nie tak bardzo jak Grand Desssert. Przypomina względnie nowy twór Mullera: de Luxe Creme au Chocolat. Z uwagi na gęstawość przywodzi na myśl tubkę mleka zagęszczonego z Gostynia. Jest budyniowy, aksamitny i niemalże idealnie gładki. Wypełnia go drobny pyłek.
Czekoladowy pudding Milki jest słodki i mleczny (naprawdę mlecznoczekoladowy!). Gostyńskie mleczko skondensowane kakaowe przypomina nie tylko gęstością, ale również smakiem. Na szczęście jest od niego znacznie mniej słodki, choć i tak bardzo słodki.
Deser jest pyszny, mimo iż nie ma wiele wspólnego z czekoladą Milką (co najwyżej fioletowy kolor opakowania). Doskonale wpisuje się za to w portfolio Mullera, uzupełniając wspomnianą serię de Luxe Creme au Chocolat. Dzięki braku sosu jest go dużo. Przypomina roztopioną tabliczkę przesadnie słodkiej mlecznej czekolady w formie budyniowej. Żałuję, że nie ma go w stałej ofercie niemieckiej marki.
Ocena: 6 chi
Milka Pudding Alpenmilch Schokolade & Haselnuss-Soße
Pudding Alpenmilch Schokolade & Haselnuss-Soße od poprzednika różni się wyłącznie tym, że do gęstego budyniu przypominającego roztopioną mleczną czekoladę dodano sos o smaku orzechów laskowych. To sprawia, że deser jest dwukolorowy i pachnie wprost przepięknie. Aromatem przypomina nadzienie z nugatowych pralinek, Nutellę, Kinder Bueno… oraz każdą inną formę nienagannego orzecha laskowego zatopionego w obłędnej mlecznej czekoladzie.
Góra deseru Milki i Mullera jest spodziewanie pylista (bardzo), oczywiście gęsta. Smakuje słodko i mlecznoczekoladowo. Zaplątał się w niej posmak orzecha laskowego.
Sos jest rzadszy, ale nie rozrzedza deseru do nieznośnego stopnia (prawdę mówiąc, rozrzedzenia nie odczuwa się wcale). Słodka orzechowość współgra z czekoladowością. W trakcie degustacji nie pojawiają się żadne gorycze, kwasy ani inne nieprzyjemne niespodzianki. Jest tylko czysta słodycz.
Czekoladowy deser z sosem orzechowym jest cudownie kremowy, niemal aksamitny i gęsty – to słowa-klucze, jeśli chodzi o konsystencję. On również przywodzi na myśl gostyńskie mleczko z tubki, acz nie tak morderczo cukrowe. Nie ma niczego wspólnego z tabliczkami, ani żadnymi innymi wyrobami Milki. Stanowi za to dowód na doskonałość Mullera. Gdyby tylko trafił do polskich sklepów na stałe…
Ocena: 6 chi ze wstążka
Ha! Wreszcie znowu coś, w sprawie czego się zgadzamy. Przynajmniej jeśli chodzi o smak czekoladowy, bo orzechowy dziś otwieram, to drugą część recenzji doczytam wieczorem. Może ja maksymalnej oceny nie wystawiłam (szykuje się 8, bo mi jednak za słodko), ale bardzo mi smakował. Pewnie trudno sobie wyobrazić, w jakim szoku byłam, gdy uświadomiłam to sobie już po pierwszej łyżeczce. (Tym bardziej, że wydawało mi się, że słodycz rosła wraz z jedzeniem, a więc ta pierwsza nawet aż taka słodka-słodka nie była).
Właśnie tak jedząc, to czułam się, jakby to był dosłodzony i umleczniony Muller. On za tym stoi? Nie zgadłabym, ale jakoś nie jestem zaskoczona.
Nie patrzysz na producentów? ;>
U mnie na producencie były wtedy naklejki ze składem i z czekoladowego ni jak nie mogłam się jej pozbyć, żeby nie uszkodzić tej oryginalnej nalepki (próbowałam, bo chciałam zobaczyć oryginalny skład – nie ufam tłumaczeniom), ale i tak się dziwnie to odkleiło i zniszczyło.
Tak to zawsze patrzę!
Producent był w innym miejscu, nie pod nalepką!
Brzmią i wyglądają smacznie, ale nie na tyle, żebym żałowała, że ich nie mam:D
Ciągle są nowe dostawy, tak więc… ;>
W sumie widziałam go niedawno i miałam ochotę kupić w ramach testu, tylko… po prostu średnio przepadam za tego typu konsystencją i boje się, że mi nie podejdzie :D
A jakich tego typu deserów dotychczas próbowałaś?
W naszej Biedrze oczywiście zastałyśmy tylko puste kartony po tych deserach :) Mamy zawsze spóźniony zapłon xD
Spokojna Wasza rozczochrana, dowożą nowe :)
U mnie w Biedrze cały czas je dowożą, jakby co. Jadłam orzechowy, smakował mi, ale nie na tyle by kupić ponownie.
Tak, we Wrocławiu też. Już zrobiłam odpowiedni zapas :)
Jadłam sam czekoladowy. Dobry ale dla mnie za słodki :( gostyńskie mleczko z tubki to ciekawe porównanie ale nie mogę się wypowiedzieć w tym zakresie bo to mleczko jadłam zwykłe a smakowego nigdy ;)
Zwykłe, czyli zielone? Mam… a w sumie to miałam w domu wszystkie cztery. Kakaowe już zjadłam (wypiłam? wessałam? :P), trzy pozostałe czekają na dokończenie. Niestety mam lekki uraz, bo kakaowe wyzerowałam naraz, a potem ścigałam się z żołądkiem do toalety.
Moja siostra lubi Milkę, lubi tego typu desery, więc te mogłyby Jej posmakować :)
To może jej powiedz o tych deserach, zanim znikną z Biedronki ;>
Nie wiem, czy będzie pamietać – zaganiana jest ;)
Wedlug mnie te desery sa pyszne ^^ szczegolnie orzechowy ktory smakuje jak monte ;)
Zgadzam się, że są pyszne :) W orzechowym jednak nie czuję Monte.
Brzmią idealnie. Budyniowo-czekoladowo-mlecznie-słodziuchnie. Och. Aż zgłodniałam. I wzięłam daktyla do szamania.
Mam jeszcze paczkę daktyli, ale póki co ochoty brak.