Odra, Opolanki – galaretki o smaku owocowym w czekoladzie

Nigdy nie przepadałam za galaretkami – ani w czekoladzie, ani w ogóle. Na sernik na zimno z galaretką i biszkoptami mogłam się skusić, ale sama galaretka? Nuda. Jeszcze gorzej w tym zestawieniu wypadają galaretki pokryte kwaśnym proszkiem albo cukrem. No po prostu nie.

Co ciekawe, obecnie z galaretkami w formie cukierkowej mam miłe skojarzenia. Gdy jakaś czekolada lub ciastka zapachną w ów charakterystyczny sposób, przed oczami momentalnie stają mi Opolanki Odry, czyli producenta, z którego asortymentu najbardziej cenię sobie doskonałe Trufle.

Galaretki o smaku owocowym w czekoladzie wryły mi się w umysł w dzieciństwie. Przybiegając na piętro domku jednorodzinnego do dziadków, znajdowałam w ich zbiorach – prywatnym barku dziadka, szafce w pokoju telewizyjnym oraz w kuchni przy naczyniach – różne słodkości. Część z nich stanowiły cukierki na wagę i landrynki. Nie wszystkie lubiłam, ale ze względu na okoliczności o wszystkich myślę ciepło.

Odra, Opolanki - galaretki o smaku owocowym: malinowym, cytrynowym i pomarańczowym, w ciemnej czekoladzie, copyright Olga Kublik

Opolanki

Zapach galaretek w polewie jest bardzo słodki, acz bliżej nieokreślony: cytrusowy, malinowy, whatever. Kwaśny, a jednocześnie słodki jak syrop zagęszczony. Czekolada stanowi tło. Jest wyciszona, ale niezaprzeczalnie obecna. Aromat ów nazywam modelowym zapachem galaretek w czekoladzie.

100 g galaretek o smaku owocowym w czekoladzie Opolanki to tylko 350 kcal.

Odra, Opolanki - galaretki o smaku owocowym: malinowym, cytrynowym i pomarańczowym, w ciemnej czekoladzie, copyright Olga Kublik

Według producenta polewa znajdująca się na Opolankach jest prawdziwą czekoladą. W moim odczuciu to zwykła, na dodatek przeciętnej jakości polewa kakaowa. Nie kruszy się, ale też nie odchodzi w całości, jak np. w ptasim mleczku. Przywarła do galaretki i nie ma zamiaru kiedykolwiek puścić. Jest cienka i proszkowata. Rozpuszcza się bez bagienka, acz z zalążkiem gęstości (trzeba się naprawdę sporo napracować, by to odczuć). Smakuje kakaowo i umiarkowanie słodko.

Galaretki są miękko-twarde, sprężyste. Bardzo (!) słodkie. Odznaczają się smakiem z aromatu – tak intensywnym, że aż drażniącym kubki smakowe. W zależności od wariantu są:

  • bardzo kwaśne, sprawiają wrażenie wykonanych z płynu do naczyń (cytrynowe),
  • kwaśnawe, ale słodsze od poprzednich; łagodne i niepłynowe (pomarańczowe),
  • umiarkowanie kwaśne, acz wciąż słodkie; łagodne; tuż za smakiem czai się mdłość zbyt dużej dawki soku zagęszczonego (malinowe).

Odra, Opolanki - galaretki o smaku owocowym: malinowym, cytrynowym i pomarańczowym, w ciemnej czekoladzie, copyright Olga Kublik

Wariant cytrynowy galaretek Opolanki jest najkwaśniejszy. Potem plasuje się malina. Najłagodniejsza jest pomarańcza. Gdybym musiała do cukierków wrócić, wybrałabym pomarańczowe, acz w ciągu najbliższych stu lat powrotu nie przewiduję. Jest to typowy produkt z barku dziadków/ciotki/wiekowej sąsiadki.

Ze względu na rzeczywistą jakość cukierkom z Odry powinnam wystawić mniej niż 3 chi, ale zadziałała nostalgia. Poza tym przyznaję, że nie jestem grupą docelową – nie przepadam za galaretkami.

Ocena: 3 chi


Skład i wartości odżywcze:

Odra, Opolanki - galaretki o smaku owocowym: malinowym, cytrynowym i pomarańczowym, w ciemnej czekoladzie, skład i wartości odżywcze, copyright Olga Kublik

***

Doceniasz moją pracę? „Postaw mi kawę” i pomóż rozwijać blog – dla Ciebie i innych osób. Dziękuję :)

24 myśli na temat “Odra, Opolanki – galaretki o smaku owocowym w czekoladzie

  1. Galaretki to również dla mnie nie jest słodycz must have. Szczerze mogłyby nie istnieć ale tego moja mama galaretkoholiczka by nie przeżyła z pewnością ;) potrafi zjeść pół kilo na jedno posiedzenie :P byleby były kwaśne choć słodkimi też nie pogardzie :)
    Te recenzowana wyżej to jej ulubione, w szczegolnosci że te z Wawela teraz są tyci tyci przy niezmienionej wielkości papierka co nadaje im wygląd groteskowy (zwłaszcza że to i folia i sreberko)… te rozmiaru nie zmieniają od lat. Dodatkowo zauważe, że galaretki w czekoladzie same w sobie smaku nie mają. O tym czy dana sztuka jest pomarańczowa czy truskawkowa decyduje jedynie cienka warstwa cukrowosmakowej otoczki pomiędzy polewą a galaretką. Nie wiem czy ktoś kto je całe wkłada do ust zauważy ale ja jako osoba odgryzajaca warstwami stwierdzam że samo serce tego typu cuksów to żelatyna bez smaku Po obgryzieniu polewy i tej otoczki :)

    1. Jesteś pewna? Sądziłam, że pod polewą znajduje się warstwa skrystalizowanego cukru. Muszę to obadać, wykrawając samą galaretkę.

  2. Galaretki w czekoladzie od zawsze kojarzyły mi się z płynem do mycia naczyń. Te znam tylko z widzenia (nawet nie pamiętam skąd) i nigdy nie odważyłam się spróbować.

  3. „Postrach” dzieciństwa – zawsze były u Dziadkow na Święta… inni zajadali a ja zostawiałam. Nigdy nie smakowały mi galaretki w czekoladzie – mój Tato bardzo lubi ;)

  4. Nie przypominam sobie, żebym je jadła – jeśli chodzi o galaretki w czekoladzie, to najczęściej jadłam wiosenne galaretki z Solidarności i Mieszankę Krakowską. Zdecydowanie wolę te pierwsze, bo proszkowa nuta w Mieszance… jest okropna. Były jeszcze z jednej firmy, w takich zielono-czerwono-granatowych sreberkach, ale nie pamiętam już, jaka to była firma. Jadłam też takie w formie cząstek pomarańczy, ale te galaretki były w pudełeczku, które miało 4 komory i w każdej komorze było po 4-5 cząsteczek (różne firmy produkują takie słodycze).
    Zadziwię Cię, ale bardzo lubię te cukierasy i mam do nich duży sentyment :) Wolę je bardziej aniżeli galaretki w cukrze.

    Ale te cukierki kojarzę ze sklepu.

    1. Nie jadłam galaretek Solidarności, a Wedla tylko te z Mieszanki Wedlowskiej. „Pomarańczowe” kojarzę z Leclerca, jednak też nigdy ich nie próbowałam. Wątpię, by miało się to zmienić.

  5. Jak ja nie lubię takich cukierków dla mnie zgroza z dzieciństwa. Jak te jeszcze mogłam przełknąć to od tych galaretkach w cukrze mnie mnie odrzucało ,coś strasznego.

  6. Galaretek również nie lubię i koniec, ale czasami jak w czekoladzie czuję smak, który kojarzy mi się ze „smakiem zapachu galaretek” to potrafi mi do gustu przypaść. W czekoladach to jak takie „nie do końca galaretki”, to zniosę. Galaretki Zottera są cudowne, ale właśnie dlatego, że nie są takie galaretkowate, a bardziej… jak soczysty, może tylko że zżelowany, mus owocowy. On to nazywa „jelly”, a ja nawet tu nie jestem pewna, czy pasuje, więc… Z czekolad z galaretkami to przypominają mi się jeszcze okropne Studentskie… A galaretki takie, jak zrecenzowane? Próbowałam ostatnio chyba w… pierwszych latach podstawówki? Nie, chyba jeszcze do szkoły nie chodziłam. I nie lubiłam.

    PS A jak u Ciebie z żelkami?

    1. Jak czuję w czekoladzie – smaku lub zapachu – cukierkową galaretkowość, mam ochotę dać cukierkom kolejną szansę. Niestety jak już ugryzę prawdziwą galaretkę w czekoladzie bądź polewie kakaowej, żałuję.

      Żelki są w porządku, choć nie miałabym nic przeciwko, gdyby przestały istnieć.

  7. Te cukierki zawsze będą dla mnie takie ..sentymentalne. Moja babcia kupuje je odkąd byłam małym brzdącem i zawsze nas nimi częstowała. Ja wybierałam te malinowe :D I mimo, iż chamsko dają niedobrą czekoladą, a ja galaretek nie lubię, tak zawsze je zjadałam i zawsze będą kojarzyły mi się z babcią :) Aż jej chyba sprezentuję sztuk kilka(naście) :)

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.