5 produktów, których normalny człowiek nie je

Nakarmienie mnie to trudna sztuka. Nie lubię potraw, za którymi przepada znaczna część Polaków, za to uwielbiam elementy produktów spożywczych i dań, które większość normalnych osób uzna za niejadalne odpadki. Niektóre nauczyłam się jeść w domu rodzinnym jeszcze jako dziecko, do innych przekonałam się na własną rękę w nieco późniejszym okresie. Z przyzwyczajenia od dawna nie uważam ich za dziwne, ale przypominam sobie o tym, gdy ktoś zaczyna się krzywić, słysząc moją opowieść lub – o wiele rzadziej, ponieważ nie lubię jeść przy obcych – widząc zmagania z niecodzienną strawą.

W ramach rozrywki oraz urozmaicenia spojrzenia na to, co jadalne, zapraszam was na opowieść o

5 produktach, których normalny człowiek nie je

Odpadki z wnętrza zwierza

Na początek coś, od czego skrzywią się co wrażliwsi mięsożercy oraz zemdleją weganie. W moim domu rodzinnym wszyscy spożywali drób jak ludzie, poza mamą, która preferowała sposób na dzikusa. Niestety zamiast wdać się w tatę, przejęłam zamiłowanie do odpadków z wnętrza zwierza właśnie po niej.

Pierwszą rzeczą, jaką robię, gdy mam przed sobą upieczone w całości ptaszysko – a także znajduję się w gronie osób, które akceptują moje dziwactwa – jest dogrzebanie się do wnętrza i zdobycie wszystkich czarnych elementów. Uwielbiam podroby typu serce czy żołądek! Jestem pewna, że poza nimi część owego czarnego dobrodziejstwa zajmują mniej apetyczne wnętrzności, ale cóż zrobić, kiedy smak wzywa?

Nie mniej od zajmowania się wnętrzem drobiu lubię ogryzanie kości z chrząstek – im większa i bardziej chrupiąca, tym lepiej – oraz wysysanie szpiku z większych okazów. Jeśli kość jest dość miękka, łatwiej ją rozgryźć i wydrapać bordowy środek. To również odziedziczyłam po mamie (pozdrawiam).

Miękkie migdały z wnętrza owoców

W dzieciństwie ekscytowałam się znalezieniem w paczce paluszków podwójnego egzemplarza, dziś zaś liczę na obecność pestki w przynajmniej jednej suszonej śliwce. Nie wiem, dlaczego tej wiedzy nie rozpowszechniono, ale wnętrze pestki – nazywam je miękkim migdałem – jest wprost obłędne. Czasem trafi się gorzkie, jednak przeważnie jest słodkie i smakuje… identycznie jak migdał! Za każdym razem ryzykuję połamanie zębów i odgryzienie języka, byle tylko się do niego dostać.

Podobnymi cechami – smakiem i miękkością – charakteryzują się wnętrza pestek świeżych owoców, takich jak śliwki, nektaryny, brzoskwinie, pewnie morele i im podobne.

Przypieczone elementy potraw

Desperackie wydrapywanie przypalonych resztek z blachy i innych naczyń to kolejna spożywcza przypadłość wyniesiona z domu rodzinnego i przejęta po mamie. W dzieciństwie najczęściej skrajałam nożem przypalone i przyssane na wieczność do ścianek blachy brzegi ciasta – były przepyszne. Ale nie tylko. Kiedy mama robiła na obiad gołąbki, obowiązkowo kładła na wierzchu kilka nadprogramowych liści kapusty, które podczas pieczenia zwijały się, przypalały i nabierały chrupkości. Wojna o przejęcie jak największej liczby z pewnością mogłaby zostać nazwana trzecią wojną światową.

Obecnie nie jadam ciast, a gołąbków nie potrafię przyrządzić, toteż upodobanie do wyjadania przypieczonych elementów potraw przeniosłam na inne dania. Podczas pieczenia ryżu z jabłkami specjalnie na górze układam cienką warstwę ryżu. Po 40 minutach jest mały, twardy i chrupiący. Niemal jak surowy.

Lubię przypieczone ziemniaki – z szybkowaru, piekarnika, grilla. Jeśli przykleją się do garnka lub folii aluminiowej, nie wyjdę z kuchni, póki wszystkiego nie odskrobię i nie schrupię, gdy jest ciepłe. Podobnie zeskrobuję z patelni resztki jajek z jajecznicy smażonej bez tłuszczu. (Uwielbiam też zapiekać chleb w jajku). Zeskrobywanie sera z tostera to klasyka gatunku, więc nie powinno nikogo dziwić.

Skórki owoców, warzyw i orzechów

Jedzenie owoców i warzyw ze skórkami to nic dziwnego, ale jedzenie samych skórek prawdopodobnie tak. Nie lubię wywalać produktów spożywczych, które nie są jednoznacznymi odpadami. Kiedy przygotowuję składniki do ryżu z jabłkami, zostaje mi sporo obranej skórki. Ponieważ jest smaczna i zawiera dużo witamin, przegryzam ją w oczekiwaniu na danie właściwe.

Lubię też skórki z warzyw, które część ludzi traktuje jako niejadalną łupinę – to dopiero dziwne! Mam na myśli fasolę, cieciorkę, bób i im podobne. Nie rozumiem również jedzenia fistaszków bez koszulek. Że się ściąga prawdziwą łupinę, w porządku. Ale fioletowawa powłoka na orzeszkach jest spoko.

Warzywa z rosołu

Na koniec rzecz najmniej kontrowersyjna, ale ciekawa nawet dla mnie samej. Podczas gdy wszyscy normalni ludzie z rosołu wyławiają marchewkę – nie bez przyczyny w zestawie do rosołu są co najmniej dwie marchewki i tylko jedna pietruszka – ja od paru lat preferuję pietruszkę. Mało tego, wolę ją od marchwi także poza zupą, jako dodatek do obiadu. Ma cudowną konsystencję rdzenia oraz jest słodziutka.

Poza pietruszką z rosołu obowiązkowo wyławiam miękką cebulę. To moje dwa ulubione elementy włoszczyzny i prędzej odmówię zjedzenia zupy niż oddam je bez walki współbiesiadnikom.

***

Jakie dziwne upodobania kulinarne macie wy?

26 myśli na temat “5 produktów, których normalny człowiek nie je

  1. Piona! też ubóstwiam pietruszkę z rosołu ;) I przypalone liście kapuchy na gołąbkach! Cud miód normalnie ;)
    Co do reszty to bym była jednakże sceptycznie nastawiona :P

  2. Mnie to wcale nie dziwi :D Teraz większości z tego, co piszesz bym już nie zjadła, ale zawsze lubiłam pietruszkę z rosołu (teraz wyjadam co najwyżej z moich wege zup, ale rzadko, bo zazwyczaj blenduję z resztą i nie rozumiem, jak ktoś może ją wyrzucić :D). Wnętrzości kury też kiedyś jadłam bez odrazy i lubiłam wysysać szpik z kości :P Co do pestek, to tych nie jadam, ale może spróbuj świeżych daktyli – ciekawe czy pestkę polubisz…:) A skórek nie jadam ze względu na chemię jaką teraz pryska się owoce, niektóre jabłka to aż się lepią od jakichś syfów :/ A z przypieczonych rzeczy bardzo lubię chrupiący makaron z wierzchu zapiekanki warzywnej ;))

      1. Jak dla mnie te z suszonych śliwek są bardzo twarde, to myślałam, że twardość Ci nie straszna, dopiero teraz doczytałam, że chodzi o wnętrze pestki… Będę musiała wypróbować, nigdy nie myślałam, że pestka ma jakieś jadalne wnętrze :D

  3. Przypieczone elementy potraw – przypieczony sos pomidorowy, przypieczony wierzch zapiekanki, przypieczony, wręcz wysuszony do chrupkosci por (plasterki), pieczarki…. są bardzo smaczne ;) Ziemniaki również – takie gniecione co przywarły do patelni w trakcie podgrzewania i zrobiły się chrupiace ;)

  4. Żołądki, wątróbki, serca też bardzo lubimy i u nas w domu jadła je głównie mama :D Ale wysysania szpiku i chrupania chrząstek już po niej nie przejęłyśmy xD
    Z chęcią zawsze wyjadamy wszystkie pesteczki jakie są w jabłkach, bo też mają migdałowy aczkolwiek nieco gorzki smak :) To także przejęłyśmy po mamie :D
    Samego rosołu nigdy nie lubiłyśmy ale Angelika uwielbia z niego właśnie pietruszkę i pasternak a ja por, bo mama często gładzie go zamiast cebuli ;)
    Kochamy także grejpfruty <3 Podczas gdy zdecydowana większość osób obiera go z błonek i macza w cukrze my wcinamy go bez dodatków i obowiązkowo z grubą warstwą tych błonek :)

    1. Nie lubię pestek z jabłek, bo są twarde i gorzkie. Pasternaka możliwe, że nigdy nie jadłam. Pora nie cierpię, zwłaszcza surowego (tak jak selera). Grejpfruty bardzo lubię, oczywiście bez cukru. Pisząc „błonki”, macie na myśli przezroczystą „obwolutę” ząbków, tak? Nie wiedziałam, że ktoś to wywala. We wszystkich cytrusach się to je.

  5. Nie cierpię rosołu, ale zanim przeszłam na wegetarianizm, uwielbiałam zjadać ugotowane w nim warzywa. Jednak nawet wtedy nie wyobrażałam sobie, jak ktokolwiek może z chęcią wyjadać podroby. Teraz nie zwracam szczególnej uwagi na to, że suszone owoce czasami mają w sobie pestki (chyba, że są to pesteczki fig, bo te akurat uwielbiam). Chętnie też przegryzam skórki owoców, ale raczej nie robię tego ze skórkami warzyw o orzechach już nie wspominając. Z gustowaniem w przypieczonych częściach potraw spotkałam się u mojego taty. Ja raczej nie mam żadnych tego rodzaju nietypowych nawyków, chyba że zalicza się do tego rozgryzanie całych, wyciągniętych z potraw ziaren pieprzu(ale ich nie połykam).

    1. „Teraz nie zwracam szczególnej uwagi na to, że suszone owoce czasami mają w sobie pestki” – nie rozumiem. Zjadasz je?

      „raczej nie robię tego ze skórkami warzyw o orzechach już nie wspominając” – nie miałam na myśli łupin, ich też bym nie zjadła, bez przesady :P Fistaszki są w takiej… „folii”.

      Pieprzu nie lubię pod żadną postacią. Nie pieprzę potraw przed, w trakcie ani po ugotowaniu. Gdybym nagryzła ziarno, pobiegłabym po nożyczki i wycięła język.

      1. Tak, zjadam pestki z suszonych owoców, chyba że trafiam na szczególnie duże lub twarde. Zazwyczaj jednak są one na tyle małe, że wcale mi nie przeszkadzają. Domyślam się, że nie zjadasz łupin orzechów, bo mogłabyś połamać sobie zęby. D:Jednak musiałam się źle wyrazić i przez co powstało małe nieporozumienie.

        1. Hmm. Zabiłaś mi ćwieka. Jakie pestki zjadasz? Fig rozumiem, bo są jadalne, ale jak trafi się niewydrylowana śliwka to też?

  6. Nie wiem czy to dziwne, ale lubie kurczaka… Niedogotowanego czy niedosmażonego. Takiego który jest jeszcze surowy w środku :D Najlepszą czesc brokula dla mnie jest… Lodyga ktora wszyscy wyrzucaja. Ja moge nie jesc rozyczek, ale ten korzen zawsze! Tez jem wszystko ze skorkami zarowno owoce jak i warzywa. Uwielbiam rzeczy przypieczone, zeby nie powiedziec spalone. Nie, nie tylko Ty jesz dziwnie :D Ps. Przepraszam za brak polskich znakow, pisze na telefonie z pracy.

      1. Jestem prawie pewna – prawie, bo nie testowałam i nie zamierzam – że wypicie wody po ugotowaniu kurczaka poskutkowałoby u mnie natychmiastowym pawiem. Z kurczaka wydzielają się szumowiny. Sam obraz w głowie sprawia, że przechodzą mnie ciarki. Podziwiam Cię :D

        Łodygi brokuła i kalafiora, a także głąb kapusty i kalarepa, to zajebiste części warzyw. I po obróbce termicznej, i na surowo.

  7. No to ja jeszcze lubię (może nie uwielbiam) rozgryzać ziarenka ziela angielskiego z zupy pomidorowej. Inni je wyrzucają, ja chętnie zjadam :)
    A gulasz z podrobów np. serduszek lub żołądków jest ge-nial-ny. Naprawdę polecam, szczególnie jeśli duszone są w jarzynkach, tartych na jarzynowej tarce. No i rzecz jasna wątróbka na dwa sposoby. Duszona w sosie lub smażona z chrupiącą powłoczką i dużą ilością smażonej na iście złoty kolor cebulki.
    Oj jaka zrobiłam się głodna :)

    1. Zapomniałaś dodać, że jak byłam malutka, samotnie ogryzałaś w kuchni kurze łapki, bo nikt nie chciał wówczas do Ciebie podejść :D

  8. Wymiękłam, czytając opis jedzenia wnętrza kury :D Nadawałybyśmy się idealnie do mieszkania razem – ja jestem bardzo wybredna jeśli chodzi o pięso. Nie lubię chrząstek, kostek, ciemnych elementów, ścięgien, itp. – a wypijanie szpiku? :OOOOO Ja to tylko białe mięsko jem.

    Pestek takich to nigdy nie jadłam, nawet jak czasem rozłupywałam. Przypieczone elementy potraw też uwielbiam (papryka <333 ziemniaczki <33 ser, ciasto i chleb <33333333), podobnie jak obierki z jabłka – jak mama trze jabłko do surówki/sałatki, to zawsze zjadam obierki. Z warzywami już tak kolorowo nie jest :D A jeśli chodzi o gotowaną pietruszkę to… raczej tylko w sałatce jarzynowej ją jem. Wolę marchewkę.

    Chyba nie mam dziwnych kulinarnych przyzwyczajeń…. No, jak jest świeży chleb, to zawsze muszę zjeść z niego piętkę – niezależnie od tego, czy chleb jest biały, razowy czy inny kolorowy. Do kakao dodaję szczyptę soli. Z wędlin zawsze odkrajam przebarwienia, ścięgna, tłuszcz, itp. – podobnie jak z mięsa. Mięso ma być czyste. Jednolite. Więcej rzeczy nie pamiętam raczej – albo to nic nadzwyczajnego :P

    1. Szpiku się nie wypija, ma konsystencję stałą. Jest jak zmielona wątróbka :)
      Obierki warzyw są brudne i nieapetyczne. Nie zjadłabym.
      Ja też wyjadam piętki. W domu była o nie wojna :D
      Z mięsa wykrawam tyle, że zostaje mniej do zjedzenia niż odpadów :P Ścięgna, tłuszcze, żyły i inne podejrzane zwisy okropnie mnie brzydzą. Z wędliny też je wycinam i wywalam.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.