Glico, Pocky Cookies & Cream

Lubię paluszki, choć nie kupuję ich często. Od słonych przekąsek wolę słodkie, czyli ciastka. Pokrycie paluszków polewą niewiele w tym temacie zmienia. Pocky, Mikado i Beskidzkie Łakocie są ciekawe, lecz nie na tyle, bym podczas uzupełniania powiększania domowych zapasów kiedykolwiek wzięła je pod uwagę.

Bohaterów dzisiejszej recenzji – wspomniane wyżej paluszki Pocky w wariancie Cookies & Cream – otrzymałam od Beaty, koleżanki z pracy, za co serdecznie jej dziękuję. To kolejne chrupacze marki Glico, którym miałam okazję stawić czoła. Pierwszymi były otrzymane w ramach współpracy ze sklepem importującym słodycze z zagranicy Fruity Pocky Blueberry Taste. Okazały się smaczne, acz niezbyt moje. Dowód stanowi fakt, że nigdy do nich nie wróciłam, ani też nie skusiłam się na pozostałe warianty.

Glico, Pocky Cookies and Cream, słodkie paluszki z polewą ciasteczkową a la Oreo, copyright Olga Kublik

Pocky Cookies & Cream

Pocky Cookies & Cream mieszczą się w efektownym opakowaniu: kartoniku otwierającym się jak paczka papierosów. Informacje o nich – pierwotnie w języku niezidentyfikowanym – przetłumaczono dwukrotnie: najpierw na języki ogólnoświatowe, następnie zaś polski. Pierwszy tłumacz uznał, że orientalne 45 g jest równe europejskim 100 g, w związku z czym wyszło na to, że paluszki dostarczają 230 kcal w 100 g. Moje gratulacje. Polskiego tłumacza z kolei przełożenie wartości odżywczych zupełnie pokonało, w związku z czym mamy do wyboru: 1) zaufać rozkojarzonemu Tłumaczowi Numer Jeden, 2) zjeść produkt w ciemno lub 3) dokonać obliczeń samodzielnie (w tym zadaniu was wyręczyłam).

Paczka Pocky Cookies & Cream to 45 g i 230 kcal.
100 g dostarcza ok. 511 kcal – nie chce wyjść inaczej.

Glico, Pocky Cookies and Cream, słodkie paluszki z polewą ciasteczkową a la Oreo, copyright Olga Kublik

Zawartość paczki – przypominam: 45 g – to 20 ciemnych cienkich paluszków w większej części oblanych grubą dwukolorową polewą (białą o szarawym odcieniu z licznymi czarnymi ciasteczkami). Produkt pachnie bardzo słodko i odrobinę plastikowo. W 100% odpowiada tłustej śmietanowej – nie zaś śmietankowej! – białej czekoladzie. Lub inaczej: śmietanie, tłuszczowi i cukrowi.

Aromat Pocky Cookies & Cream jest dziwny i ciekawy zarazem.

Glico, Pocky Cookies and Cream, słodkie paluszki z polewą ciasteczkową a la Oreo, copyright Olga Kublik

Ciasteczka zatopione w polewie przyjemnie chrupią. Miejscami są duże. Kakao czuć w nich nieznacznie, gorycz zaś nie pojawia się wcale. Czasem trafi się odrobinka soli.

Polewa jest typowo polewowa, a więc plastelinowa z parafinowym zacięciem. Jest też tłusta. Odznacza się niską jakością, czemu nie można się specjalnie dziwić.

Zaskakujące w Pocky Cookies & Cream są paluszki, a więc baza produktu. Smakują jak kruche maślane herbatniki typu Petitki. Są lekkie, chrupiące i słodziutkie.

Glico, Pocky Cookies and Cream, słodkie paluszki z polewą ciasteczkową a la Oreo, copyright Olga Kublik

Słodycz produktu jest umiarkowana, a kruchość bez zarzutu. Polewa niestety nie zamienia się w bagienko, na dodatek zamiast rozpuszczać się gładko, zgrdula się niczym margarynowy pomiot. Jej jakość nie powala – jest plastelinowa. Warstwy średnio do siebie pasują, choć należy wziąć pod uwagę fakt, że pisze to osoba, która nie szaleje na punkcie paluszków w słodkiej polewie.

Pocky Cookies & Cream to ciastka w alternatywnej postaci, a nie klasyczne paluszki. Dominuje w nich słodycz. Przede wszystkim jednak produkt nie odpowiada swojej nazwie. Nie ma niczego wspólnego z cookies & cream, raczej z perfumowaną wanilią i maślanością herbatników. Raz można schrupać, ale to tyle.

Ocena: 3 chi ze wstążką


Skład i wartości odżywcze:

Glico, Pocky Cookies and Cream, słodkie paluszki z polewą ciasteczkową a la Oreo, skład i wartości odżywcze, copyright Olga Kublik

14 myśli na temat “Glico, Pocky Cookies & Cream

  1. Wydają się smakowite. Rzadko jadam paluszki, a jak już do tego dojdzie, to albo jakieś z makiem, albo z sezamem, z innych muszę zeskrobywać sól :D

  2. Kiedyś poczęstowałam się od kogoś czekoladowym Pocky i uznałam, że jak na paluszki (nie cierpię paluszków) są smaczne, ale tak jak z ciekawymi smakami chipsów – mogę zjeść, ale tak normalnie to trzymam się z daleka. Mimo że smakowały ewidentnie ciastkowo, to dopiero teraz zwróciłaś mi uwagę na to, że to w sumie przecież nie paluszki, a ciastka w innej formie.
    Teraz to już żadnych Pocky, a zwłaszcza margaryniastych zrecenzowanych, bym nie chciała.
    Podoba mi się „smakowa” seria na przestrzeni dni u Ciebie. W sensie, nie że słodycze dla mnie, ale fajnie się o tych konkretnie czyta (bo czasami czuję się, jakbym czytała o czymś z innego świata, albo sama jakaś oderwana od rzeczywistości była).

  3. Same ciastka (a’la herbatniki) brzmią spoko, ale margarynowa polewa odstrasza. Niestety, ciężko o prawdziwą białą czekoladę w batonach czy tego typu przekąskach. Zazwyczaj producenci robią a’la jogurtową, margarynowo-proszkową polewę, która obok masła kakaowego nawet nie stała.

    1. Zgadzam się w pełni. Miała być czekolada, a w rzeczywistości wychodzi bliżej nieokreślona okropna biała masa margarynowa. Pół biedy, jak przyznają się w opisie.

  4. Krążę po Twoim blogu i aż oniemiałam, zupełnie przypadkowo trafiam na recenzję, w której znowu jaja sobie robią z wartości odżywczych i kcal na etykiecie, lol co za zbieg okoliczności.

    1. Jeszcze parę tu takich znajdziesz. Niestety niektórzy producenci mają dostarczanie wiedzy konsumentom w głębokim poważaniu.

      1. Te kwestie powinny być jakoś szczegółowiej regulowane, a kary za brak respektowania- surowe.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.