Milka, Noisette

Przez ostatnie lata Noisette Milki była jedną z czekolad znajdujących się w czołówce słodyczy, o których zdobyciu marzę. Połączenie mlecznej czekolady od fioletowej krowy z gęstym kremem z orzechów laskowych jawiło mi się jako gwarancja co najmniej 6 chi. Niestety tabliczka nie jest dostępna w Polsce.

Szansę na spojrzenie Noisette w oczy kostki zyskałam dzięki miłośniczce Milki Sarze, która wróciła z Niemiec obładowana słodkim dobrodziejstwem. Orzechową czekoladę planowała zjeść sama, jednak w rozmowie wyszło, że zawsze chciałam jej spróbować i w efekcie ponad połowa wylądowała u mnie. Serdecznie dziękuję i przepraszam.

Milka, Noisette, mleczna czekolada nugtowa gianduja z orzechami laskowymi, copyright Olga Kublik

Noisette

Podczas kilkuletniego oczekiwania na chwilę degustacji Noisette snułam przypuszczenia na temat tego, jaka jest. Byłam pewna, że składa się z tradycyjnie mlecznej czekolady na zewnątrz i nugatowego kremu wewnątrz. Zaskoczył mnie fakt, że to nieprawda. Czekolada jest jednolita i przypomina zastygnięty krem gianduja. To nawet lepsze od moich wyobrażeń. Coś wspaniałego!

100 g mlecznej czekolady Noisette od Milki to 549 kcal.
1 rządek to ok. 16,7 g i 92 kcal.
1 kostka waży ok. 4,2 g i dostarcza 23 kcal.

Milka, Noisette, mleczna czekolada nugtowa gianduja z orzechami laskowymi, copyright Olga Kublik

Zagraniczna Milka pachnie gęstym mlecznoczekoladowym i szczodrze doprawionym cukrem kremem z orzechów laskowych. Jest obłędna. Tabliczka dzieli się w na sześć rządków, każdy z nich zaś na cztery kostki. Jest mięciutka, lepka i tłusta pod placami. Po włożeniu do ust momentalnie plastelinowieje – w dobrym tego określenia znaczeniu – i staje się bagienkiem gęstym do kwadratu. Gdzie tam, bagnem!

Milka, Noisette, mleczna czekolada nugtowa gianduja z orzechami laskowymi, copyright Olga Kublik

Czekolada jest mleczna i cukrowa. Smakuje jak zastygnięty krem z orzechów laskowych i mlecznej czekolady (Kinder?!), co po raz kolejny udowadnia, iż to raczej gianduja niż klasyczna czekolada. Ponadto tabliczka nie jest twarda na żadnym etapie, nawet podczas gryzienia. Zęby wchodzą w nią jak w masło. Nie łamie się, a gnie niczym plastelina. Nie da się jej odłamać, trzeba rwać. Bagienko Bagno, w które się przekształca, jest długotrwałe i opływa całe usta.

Milka, Noisette, mleczna czekolada nugtowa gianduja z orzechami laskowymi, copyright Olga Kublik

Noisette to spełnienie marzeń o czekoladzie kremowej, gęstej i jednolitej. Z uwagi na brak dodatków po dwóch rządkach staje się nudna, lecz nie przestaje zachwycać smakiem. Producent powinien nazwać ją kremoladą mleczno-orzechową. Nie wiem, czy kiedykolwiek do niej wrócę, ale szalenie się cieszę, że wreszcie jej spróbowałam. Gdyby tak Milka wtopiła w nią całe orzechy… ach!

Z uwagi na morderczą cukrowość od oceny końcowej odjęłam pół punktu.

Ocena: 5 chi ze wstążką


Skład i wartości odżywcze:

Milka, Noisette, mleczna czekolada nugtowa gianduja z orzechami laskowymi, skład i wartości odżywcze, copyright Olga Kublik

22 myśli na temat “Milka, Noisette

  1. pamiętam jak kilka… naście lat temu była w polsce i ją kochałam. jeju, jak ja za nią tęsknię…

    1. Ja z kolei pamiętam tylko, że ktoś pisał o jej dawnej dostępności w Polsce. Musiało to być w czasach, gdy jeszcze nie interesowałam się słodyczami „na pełen etat”.

    1. O, nie wiedziałam. Dziękuję <3

      PS W sumie od roku bywam w Netto co parę tygodni i nigdy na nią nie trafiłam.

  2. Czuję, że miękkość i cukrowość by mnie zabiły. Mnie nigdy nie ciekawiła, ale parę lat temu jadłam Noisette z całymi orzechami. Tę mogłabym znów spróbować, by zamieścić na bloga. Jednak to niemożliwe. Ona chyba była tylko w wersji 300 g… Jest nadal? Nawet nie wiem. Całe orzechy genialnie się w cukro-miękkość wpisały, trochę przełamały, więc szkoda by było, gdyby zniknęła czy coś. W małej pewnie całe orzechy tak dobrze by nie wyszły. Czujesz, że mogłaby Ci taka wersja pasować bardziej od zrecenzowanej?

  3. I ja potwierdzam, że w moich podstawówkowych czasach była dostępna w Polsce. Ba! Jadłam ją nawet i pamiętam tę plastelinowość, która sprawiała, że czekoladę się ciumkało, a nie gryzło (ja gryzę czekolady – nie ssę ich i nie rozpuszczam, bom niecierpliwa). Była przepyszna, genialna, obłędna i tęsknię za nią mocno. U mnie miałaby unicorna (gdybym unicorny stawiała). Podobnie jak jogurtowa i truskawkowa Milka <3

    1. To tak jak ja. Nienawidzę ciumkać. Zawsze ciumkam jedną na potrzeby recenzji, ale resztę zjadam, jak na człowieka przystało :P

  4. Cale orzechy… Brrr nawet tak nie mow! Z ogromna przyjemnoscia bym jej sprobowala, bo kocham wszystko co nugatowe. Widze jednak jedna ogromna wade tej czekolady. Kostki. Nie, przepraszam. Kosteczunie. Jak ja miakabym to niby jesc? Zawsze gryze kostke na dwa razy. ZAWSZE. Tu bym nie dala rady chyba, ze bym miaka zeby chomika. Nie nie nie. Ale jakby byla w podziale na 3 czy 2 to pewnie dalabym najwyzsza note.

    1. I jak zawsze przepraszam za bledy, brak polskich znakow i interpunkcji, ale ostatnio mieszkam w pracy i do dyspozycji mam tylko telefon. ;*

    2. No too… przetopiłabyś czekoladę w garnku i ulepiła większe kostki :D

      PS Za błędy się nie gniewam. Zapłacisz w naturze ]:->

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.