Na koniec przygody z Almighurtami – w związku z pogorszeniem się jakości tych 150-gramowych jogurtów marki Ehrmann chciałabym napisać: definitywny koniec, jednak doskonale wiem, że jak tylko pojawią się nowe, kupię je – zostawiłam serię, która zawiera smaki: wieloowocowy, kokosowy, orzechowy (orzech laskowy). W Auchan widziałam jeszcze wariant o smaku owoców leśnych (?), jednak nie jestem pewna, czy pochodzi z tej serii. Ze względu na obecność morderczych pesteczek nie kupiłam go. Oto bowiem moja względnie nowa superumiejętność – potrafię przeprowadzić selekcję!
Almighurt Obstsalat
Ponieważ wieloowocowy jogurt wydał mi się najbardziej oryginalny, a jednocześnie najmniej kuszący z zaprezentowanej tu trójki, otworzyłam go w pierwszej kolejności. Okazał beżowy, gęstawy. Pachnie słodkimi brzoskwiniami, ale słodycz ta nie jest przesadna.
W Almighurcie Obstsalat występuje dużo owoców, które widać już podczas mieszania. Ze składu wynika, że tyko marakuja pojawiła się w formie soku, pozostałe zaś – brzoskwinia, ananas, gruszka, morela, wiśnia i winogrono – są obecne namacalnie (nagryzalnie).
W jogurcie nie występuje proszkowatość. Jest jednolity i gęstawy. W nabiałowy sposób lekko skleja zęby. Jest akceptowalnie słodki. Zawiera cudownie dużo owoców, które nie są rozlazłe ani odpychające. Mimo iż smakowi przewodzi brzoskwinia, pod zębem odnotowałam najwięcej przyjemnie rzężących gruszek. Trafiło się też pojedyncze winogrono. Ku własnemu zdziwieniu uznałam, że jogurt jest… wyśmienity.
Ocena: 6 chi
Almighurt Cocosnuss
Kokosowe jogurty i desery to hit, ponieważ jest ich mało. Niestety kiedy już się pojawiają, często rozczarowują. Tak było z Gracją Mullera, którą kupiłam z wielką nadzieją, a wmusiłam w siebie z rozpaczą i łzami w oczach. Dobrze, że wycofali ją parę miesięcy później. Szkoda, że nie parę miesięcy wcześniej.
Potencjalnie obłędny Almighurt Cocosnuss pachnie mdło. Przypomina mix śmietany z wiórkami kokosowymi żelkowymi kosteczkami nata de coco. Nie zdradza udziału cukru, co jest lekko niepokojące. Gdybym miała go kupić dopiero po powąchaniu, nigdy bym tego nie zrobiła.
W jogurcie są wiórki, ale nie za dużo. Ponieważ są świeże, rzężą i memłają się. Odznaczają się pełnią smaku, co można potraktować jako zaletę. Pływają w gęstawej zawiesinie – kolejny plus. Mimo iż w składzie Almighurtu Coconuss na drugim miejscu występuje cukier, deser zdaje się niskosłodzony. Smakuje łagodnie, niestety śmietaną, i to jest wstrętne. Na dodatek brak słodyczy wynagradza kwasek pochodzenia bliżej nieokreślonego. Całość nie jest ani dobra, ani zła – żadna. Ja do deseru nie wrócę na pewno.
Ocena: 3 chi
Almighurt Haselnuss
Nie do końca wiem dlaczego, ale w dzieciństwie nie cierpiałam wafli i ciastek z orzechowym kremem. Traktowałam je jak zło (niekiedy konieczne) i ustawiałam na końcu hierarchii smaków. Obecnie jest wręcz odwrotnie. Jeśli mam do wyboru kilka wariantów chrupaczy, prawdopodobnie wybiorę właśnie te mające związek z orzechami. To samo tyczy się orzechowych lodów, serków, deserków i jogurtów – wielbię je.
Almighurt Haselnuss to jogurt o pięknej barwie orzechowej bądź kawowej. Widać w nim dużo kawałków orzechów laskowych. Podczas mieszania zdaje się gęstawy. Pachnie cudnie, bo odpowiednio do koloru – nabiałową kawą i orzechami. Przywiódł mi na myśl jednocześnie dwa produkty: Jogurt polski Pitny Kawa z guaraną oraz jogurt Serduszko o smaku orzechowym sprzed zmiany składu.
Deser Ehrmanna jest orzechowo gorzkawy, nabiałowo kwaśnawy, delikatnie słodki. Orzechy są spore i twarde-ale-miękkawe. Występuje ich naprawdę dużo, co bardzo mnie ucieszyło. Almighurt jest idealnie jednolity, kremowy, gęstawy. Nie widzę w nim wad. Co najwyżej mógłby być gęstszy.
Ocena: 6 chi
(ten naprawdę zasłużył!)
Nie dla mnie. Moja nietolerancja na skrobię niestety wciąż trwa :/
Rozumiem. Może kiedyś :)
Orzechowy brzmi super, ja także obecnie lubię wszelkie orzechowe rzeczy, nie pamiętam jak było w dzieciństwie (na pewno wtedy nie lubiłam czekoladowych nadzień). Kokosowy z kolei zapowiada się ciekawie, ale widzę, że rozczarowuje. I tak pewnie żadnego nie spróbuję :P
Ostatnie zdanie the best :D
Orzechowy i kokosowy brałybyśmy bez zastanowienia :D
Przy różnych gustach może i byłybyście zadowolone.
O, proszę! Rozczarowanie za rozczarowaniem, a tu zaskoczenie. Skąd ja to znam… I weź potem człowieku nie kupuj.
Chciałabym wieloowocowy. W produktach, które jem zdecydowanie brakuje mi tego smaku, bo jak widzę np. soki multiwitaminy itp., które mama czasami pije, to tak zawsze przychodzi mi na myśl, że jakiś taki jogurt bym zjadła.
Fajnie, że owoce są. Co do marakui i soku z niej… Wolałabyś pesteczki? :P Ciekawe, jak wyszły by w kupnym jogurcie. Przypomniałaś mi, jak raz i drugi wcinałam właśnie jogurt z marakują latem… Ależ to bomba smakowitości!
Odbiegam od tematu, więc wracam. Co do orzechowych rzeczy to mam tak, że albo bardzo mi smakują, albo wywołują traumę, gdy okażą się zbyt sztuczne. A w tej kwestii jestem bardzo czuła, więc orzechowych rzeczy po prostu się boję kupować. Orzechowego Ehrmanna raz widziałam w Tesco, ale wielkim słoju, to nie kupiłam. O gramaturze, jak ten zrecenzowany, brała bym w ciemno, a po recenzji to już w ogóle.
No i kokosowy… Że sztucznym kokosem mam tak, jak z orzechem, ale tu… Świeże wiórki i niska słodycz sugerują, że mógł by mi posmakować. Kwasek? I już jest problem. Uwielbiam kwasek jogurtów, ewentualnie taki jogurtowo-śmietankowy (jak niektóre greckie mają), ale jeśli tu czułaś kwasek śmietany, to już gorzej. Śmietany bowiem nie cierpię. Jeszcze ten jakiś kwasek? Kokosowy? Chyba jednak by mi nie smakował, ale musiałabym spróbować. W sumie, jak będę miała okazję, zrobię to. Może. Może i na owoce leśne bym się skusiła .
Parę lat temu, acz niestety tylko raz, w ramach oferty Deluxe w Lidlu pojawił się deser typu Froop Mullera z całymi i licznymi pestkami na dole. Do dziś pamiętam ich cudowną konsystencję. Były twarde, puste w środku i głośno chrupały. Marakuja wymiata :)
Orzechowy Almighurt widuję w słoiku, to fakt, ale duże słoikowce mnie nie interesują. Zbyt wiele z nimi zamieszania. Małe też nie, bo tam z kolei nie gra cena.
Wreeeszcie zaliczyłam wszystkie trzy.
Obstsalat – właśnie mniej więcej coś takiego zawsze mi się marzyło. Mama często pije soki typu multiwitamina, a mi się jogurt widział, ale samej tak po trochu kilka owoców wkrajać itd. … a tu proszę! Mi też się prawie całe winogrono trafiło, a i całkiem sporo ananasa. Przyjemny, naprawdę.
Kokosowy był mi trochę za śmietanowo-tłusty, smak zaś… mi się słodkawy jednak wydał, tak ogółem odebrałam go jako niezły. I ja miałam mnóstwo wiórów.
Orzechowy dobry, ale jak dla mnie za słodki. Rzeczywiście coś kawowego w sobie miał.
Zatem pierwszym się dzielimy, kokosy sobie pozabieraj, a orzeszka biorę ja.
Gratuluję nowej superumiejętności :P Kurczę, zaskakujesz mnie ostatnio swoim „wychodzeniem poza strefę komfortu” :D
Kokosowy wariant zdecydowanie rozczarowuje. Nie lubię takich memłających się wiórków, a i smak śmietany w jogurcie jest dla mnie nie do przełknięcia :/ Trochę jak w Fantasii. Bleeeee. Orzechowy – wnioskuję po opisie zapachu (nie cieeeerpię kwaśnego nabiału z kawą – tragedia) – chyba by mnie nie uwiódł. Z tych trzech, owocowy wymiata.
Samą siebie zaskakuję. Naprawdę. Niby to ja, ale jakby nie ja.
Fantasia = Fujtasia :P