Zaprezentowany dziś Jogurt ekologiczny z granatem i ziarnami zbóż dostępny w asortymencie marki Svalya jest esencją tego, czego z własnej woli nigdy bym nie kupiła. Po pierwsze, to jogurt ekologiczny, a za aspekty zdrowotne nie uśmiecha mi się dopłacać. Po drugie, produkt waży aż 200 g, co w przypadku zwykłych jogurtów przekracza normę o ok. 50 g (wyjątki robię wyłącznie dla puddingów i im podobnych). Po trzecie, jogurt zawiera ziarna zbóż, a ja za deserami z dodatkami nie przepadam.
A jednak produkt od AB Pieno zvaigzdes wypatrzyłam i kupiłam sama. Przede wszystkim skusiło mnie logo marki, miłośnikom słodyczy znane z dostępnych w Biedronce rożków lodowych pakowanych w folie. Nie mniej ważny był smak jogurtu – nietypowy granat – a także fakt, że deser znalazł się na promocji.
Svalya Jogurt ekologiczny z granatem i ziarnami zbóż
Pierwszym uczuciem, jakie nawiedziło mnie po zerwaniu wieczka jogurtu ekologicznego Svalya, było rozczarowanie. Zamiast gęstego deseru otrzymałam twór lekko gęstawy po bokach, w środku zaś zupełnie wodnisty. Na dodatek nie odnotowałam w nim żadnych ziaren. Wyparły je otręby.
Jogurt ekologiczny z granatem i ziarnami zbóż marki Svalya dostarcza 101 kcal w 100 g.
1 kubek waży 200 g i dostarcza 202 kcal.
Jogurt jest różowawy. Pachnie jabłkowo i truskawkowo, przy czym jabłko jest zielone i słodko-kwaśne. Jak wspomniałam, znajduje się w nim mnóstwo otrębów, co nie tylko mnie rozczarowało, ale również zirytowało. Nie przepadam za otrębami, bo są prochem walającym się po gębie, i wolałam ziarna zbóż. Zresztą to niezgodność zawartości z nazwą, a więc kłamstwo.
Produkt marki Svalya nie powinien zostać nazwany jogurtem, bo to zwykła mleczna woda. W smaku jest w porządku, aczkolwiek przypomina śliwkową Activię, więc nie ma wiele wspólnego z granatem. W tle pojawiają się truskawki i jabłka odnotowane w zapachu.
Słodycz wodogurtu jest wyraźna, ale umiarkowana. Występuje do pary z kwaskiem. Po paru łyżeczkach ekologicznego produktu da się wyczuć lekką cierpkość na języku oraz mdły posmak w gardle. W 200-gramowym kubku znajduje się może z pięć tytułowych ziaren zbóż (mmm, cóż za szczodrość). Szkoda czasu na ten twór – ani nie jest ciekawy, ani nawet nie przejawia potencjału.
Ocena: 3 chi
O, kolejna zgodność w naszych postępowaniach: jogurty 200 g i mi są za duże, ziarna i otręby w tych kupnych to zło, eko nie robi na mnie wrażenia (albo inaczej: robi, ale negatywne).
Na ten jednak i tak bym się nie skusiła, bo u mnie jeszcze minus dochodzi „kupny / gotowiec”. I całe szczęście! Wiem, że by mi nie podszedł. Mleczna woda z otrębami? Nie, nawet gdyby był pyszny, że nie przeszedł by u mnie.
Co masz na myśli, pisząc o mdłym posmaku w gardle? W sensie, że jakiś taki jogurtowy efekt?
Kiedyś skusiłam się na Muller Mix z granatem i był znośny. Niby jogurt rzadkawy, wsad owocowy cukrowy, ale granat, więc raz można zjeść. Tak lubię smak tego owocu, a tak rzadko występuje… W sumie jest problematyczny trochę, bo pestki. I właśnie chyba ten Muller był granat + malina, więc raczej nie dla Ciebie.
Czasem jak się zje coś zbyt słodkiego, mdli w gardle. Ten jogurt powoduje podobne uczucie.
Nie wiedziałyśmy, że ta marka ma też jogurty ale konsystencja faktycznie do kitu :/ Nie kusi nas ten produkt :)
Niestety ma.
Konsystencja do bani, nie ma granatu, czuć truskawki i jabłka – eeeee, totalna pomyłka. Aż mi się smutno zrobiło, jak go tak brzydko nazwałaś – wogurt :(
Wodogurt* No cóż, niestety. Mnie też było smutno, tym bardziej że musiałam to-to zjeść.