Czekoladowy flapjack w wersji light to drugi wegański baton marki My Protein, który upolowałam podczas wegańskich łowów. Próbowany jako pierwszy wariant Banoffee Flavour przypadł mi do gustu ze względu na smak, lecz rozczarował konsystencją. Mimo iż w momencie zakupu z oboma wiązałam duże nadzieje, przystępując do degustacji Skinny Flapjacka Chocolate Flavour, nie spodziewałam się już fajerwerków.
Skinny Flapjack Chocolate Flavour
Miłe odkrycie stanowi fakt, że Skinny Flapjack Chocolate Flavour – w przeciwieństwie do wariantu Banoffee Flavour – nie jest aż tak kruchy, sypki i mumiowaty. Zamiast tego podczas krojenia zdaje się twardy niczym głaz. W ryzach trzymają go liczne czekoladowe dropsy wtopione w wierzch.
Owsiany baton Skinny Flapjacku Chocolate Flavour dostarcza 325 kcal w 100 g.
1 sztuka = 50 g i 163 kcal.
Wegański baton owsiany od My Protein nie wydaje mi się ani ładny, ani apetyczny. Jest ciemny, a znajdujące się na nim dropsy obeszły starczą szarością. Pachnie cudownie, bo ciemną czekoladą: bardzo słodką, mocno kakaową. Na szczęście podczas rwania palcami jest przystępniejszy niż podczas krojenia. Oddziela się w łatwością i charakterystycznie wówczas syczy.
Degustację Skinny Flapjacka Chocolate Flavour rozpoczęłam od dropsów. Okazały się bardzo smaczne: słodkie i intensywnie kakaowe. Ciemnoczekoladowe w sposób przyjemny. Rozpuszczają się bagienkow…ato i są gęste, ale jedynie chwilowo. Szybko znikają.
Baza batona jest sucha, zwarta, niemal niesłodka. Zawiera ogrom płatków owsianych, a płatki owe są zachowane w całości. Cechują je suchawość oraz twardawość. Miałam nadzieję, że tu także będzie występował intensywny smak ciemnej czekolady, ale nic z tego.
Wegański owsiany baton Skinny Flapjack o smaku czekolady nie zawiera złych posmaków, tłuszczu, a nawet smaku. No dobrze, troszkę przesadzam. Smak występuje, lecz na minimalnym poziomie, podobnie jak słodycz. Rewelacyjnie oddaje rozwodnione kakao.
Produkt cechują suchość, zwartość, zbitość i treściwość. Nie można powiedzieć, że jest proszkowaty, a jednak sprawia wrażenie stworzonego z proszku. Z pewnością do niego nie wrócę, bo jest nudny i żaden. Mało tego, jest gorszy od i tak przeciętnego wariantu Banoffee Flavour.
Ocena: 3 chi
Skład i wartości odżywcze:
Starcza szarość nie zachęca, skład też niespecjalnie, więc daruję sobie polowanie ;D
A baton tak bardzo chciał zyskać przyjaciół…
Nie dla mnie, ale to wrażenie proszkowości bez realnego prochu chyba jest mi znane (Piernik od LC właśnie taki proszkowo-mączny i był, i nie był, ale sprawiał wrażenie straszliwie mącznego). Za nic nigdy nie zrozumiem, dlaczego często kakaowe słodycze robią tak nijakie. Przecież zasypanie kakao nie jest ani trudne, ani kosztowne (bo już nawet nie mówię o jakości).
Dwa dni temu jadłam ciastka Lusette, gdzie w herbatniku bardziej czuć wodnistość/bezsmak niż kakao. To przykre.
O, Mama je jadła i bardzo chwaliła te kakaowe herbatniki, toteż ja stwierdziłam, że chyba się nie skuszę (ona nie lubi kakaowych rzeczy, więc skoro nie czuć go na tyle, że jej smakowały… dodałam dwa do dwóch).
To lepiej nie opowiadaj jej o mojej recenzji, gdy już ją opublikuję.
PS Kakao czuć wyraziście, tyle że „jak przez wodę”.
NIe dla mnie i nie dla mojej siostry takie przekąski ;)
A dla reszty rodziny? ;>
Tak samo ;) Siostra może by i spróbowała ale nie mam gwarancji czy by nimi nie pluła tak jak proteinowymi batonami od Sante :P
Pluła? Phi. Jest milion gorszych słodyczy od batonów proteinowych Sante.
A ja i tak bym go spróbowała – ze względu na kakao, do którego mam słabość (choć jego rozwodnienie mogłoby mnie rozczarować). Bardziej obawiałabym się suchości niczym w DayUp Raw & Go lub Batonach Warszawskich. Nie zawsze mi ona odpowiada.
Już lepsze Banoffee, choć tam nie uświadczysz kakao. Zresztą… Może akurat by Ci ten sucholec posmakował :)