Poszukiwań niskobudżetowej perełki ciąg dalszy. Parę miesięcy po niezbyt udanym spotkaniu z wafelkami Spoko: kakaowym i orzechowym, zwróciłam uwagę na wafle pakowane w zestawy i sprzedawane w Netto. Marka Iga nie kojarzyła mi się wówczas z niczym, a 5-batonowe opakowanie w cenie 3,99 zł – 80 gr za 45-gramego wafla to złoty interes – kusiło niczym bezpański piątak na chodniku.
Cocoa Wafers od Igi to esencja plebejskości. Niemal jednolity kolor opakowania, niewyszukana szata graficzna, brak promocji w mediach i znikoma dostępność – wie ktoś, gdzie można dostać słodycze marki Iga? – to główne wyznaczniki produktów niemarkowych oraz marek nieznanych.
Cocoa Wafers
wafelki kakaowe
Wafle Igi przypominają Grześki kakaowe nie tylko kompozycją smakową, ale również podziałem – można je połamać na sześć równych części. Jednocześnie cząstki owe są węższe i dłuższe od grześkowych, tak jak cały batonik. Od tworu Goplany dodatkowo odróżnia je kolor.
Cocoa Wafers wafelki kakaowe marki Iga dostarczają 517 kcal w 100 g.
1 sztuka waży 45 g i dostarcza 233 kcal.
Batonik pachnie pięknie, ale zaskakująco, gdyż… praliną z mlecznej czekolady z nadzieniem kokosowym! Aromat jest intensywny i jednoznaczny. Jestem go pewna.
Warstwa waflowa z lekka przeraża. Wygląda na tanią i twardą. Skłania do przypuszczenia, że mamy do czynienia z kamiennymi waflami typu tortowego. Jest na tyle zwarta, że batonik dzieli się wzdłuż wyznaczonych linii, jednak nie tak łatwo. Obawy ulatniają się w chwili wbicia zębów w powierzchnię. W rzeczywistości bowiem wafelek jest leciutki i idealnie kruchy. Nie ma w nim nawet cienia stetryczenia.
Krem w Cocoa Wafers pojawia się aż czterokrotnie. Jest gęsty i ziarnisty. Smakuje czekoladowo, a jednocześnie kokosowo (!). Znajduje się w nim akceptowalna ilość soli. Na dodatek słodycz osiąga poziom idealny, czego nie spodziewałabym się po tak zwykłym waflu.
Połączenie kruchego wafla z gęstym czekoladowo-kokosowym kremem przywodzi na myśl rurki waflowe. Albo Bounty’ego w formie ciastka. Albo sernik gotowany z rodzynkami i olejkiem kokosowym, koniecznie oblany grubą czekoladową polewą. Obłęd!
Wafelki kakaowe marki Iga to moje odkrycie roku oraz jedne z najlepszych niepozornych plebejskich słodyczy, na jakie kiedykolwiek trafiłam. Ba, to w ogóle jedne z najlepszych wafli, jakie kiedykolwiek jadłam. Po uporaniu się ze sztukami, które przypadły mi z pierwszego opakowania, pobiegłam do Netto i kupiłam dwa kolejne kartoniki. Bardzo chciałabym zdobyć resztę smaków zaprezentowanych na tyle opakowania oraz stronie producenta. Jeśli wiecie, gdzie są dostępne, dajcie znać.
Batony nie zasługują na unicorna smaku, lecz na sto unicornów.
Ocena: unicorn smaku
No tego się nie spodziewałam ! Muszę w takim razie ja wstąpić do netto ;)
Koniecznie! W moim Netto pojawiła się niedawno nowa dostawa. Problem w tym, że przybyły same śmietankowe (recenzja jutro). Też są pyszne, jednak nie mogą się równać z wersją kakaową.
No, ja Netto nie mam, a u mnie w prawie każdym sklepie jest pełno takich plebejskich, nieznanych słodyczy. „U mnie” = Suwałki jeszcze tylko przez jakiś tydzień. :D
Wiesz, że w sumie bym spróbowała? Znaczy… gdybym miała je odebrać, jak Ty. Niby kokosowe wafelki ostatnio już w ogóle mnie odrzucają, ale… nie, no właśnie. Wiem, że bym tak ich nie odebrała, więc pozostanę przy miłym wrażeniu po przeczytaniu. Dobrze, że ostatnio nauczyłam się dokonywać takiej selekcji. Szkoda tylko, że wcześniej na tyle niesmacznych rzeczy trafiłam.
Nie wiem, co napisać. Chyba tylko: żałuj, żeś nie plebejska.
Nie żałuję. Wolę być czekoladowa, nawet plebejsko-czekoladowa. Sama tego nie rozumiem: czekolada? Zawsze i wszędzie! Zotter, Idilio Origins, śmietankowa kauflandowa, JD Grossy…ale wszelkie inne słodycze? Czasami mnie na nie najdzie, a potem miesiącami mogłyby nie istnieć.
Mnie czasami najdzie na cukierki, a potem leżą latami i przyczyniają się do wzrostu autonienawiści.
Byłam niedawno w Netto w Poznaniu, ale wafelków nie zauważyłam i jakoś nie jest mi smutno z tego powodu :P Chyba nie doceniłabym ich tak jak Ty…
Jeśli miałabyś ich nie docenić, to lepiej. Nie muszę Cię znienawidzić :P
Dla mojego taty byłby to zwykły wafelek ;P
(:
Aż brak słów! :D No nie spodziewałyśmy się takiej oceny :D
Ja też nie, dlatego sama nigdy bym ich nie kupiła. Dopiero po poczęstowaniu się oddałam im serce i pobiegłam po własne paczki.
Wizualnie poziom plebejskości oceniłabym na tak wysoki, że w życiu bym nie kupiła. A teraz przez Ciebie chcę kokosowe :D
Mam nadzieję, że kiedyś ustrzelę kokosowego unicorna.
Kupiłam przez Ciebie! Bardzo smaczne, a ich chrupkość mnie urzekła :)
Cieszę się :) Czujesz kokos?
Droga Olgo, posmak kokosowy mógł wynikać z faktu, że przed produkcją smaku kakaowego, produkowane były wafle z kremem kokosowym i coś po nim zostało 🤔
Wątpię, gdyż próbowałam wafli z różnych partii, acz nie wykluczam.