Po otrzymaniu zamówienia ze sklepu z żywnością wegańską standardowo przystąpiłam do uzupełniania listy posiadanych słodyczy i ustawiania ich podług dat ważności. W trakcie pracy zorientowałam się, że jeden z batonów jest przeterminowany, i to o kilka miesięcy. Ponieważ wegańskie słodycze nie są tanie, poza tym dlaczego miałabym przeoczenie ze strony sprzedawców zignorować, zadzwoniłam do sklepu i wyjaśniłam sprawę. W ramach przeprosin otrzymałam nie tylko nową sztukę batona, tym razem w pełni witalności, ale także potencjalnie pyszne kruche ciasteczka znanej mi marki Ania.
Słówko potencjalnie do ostatniego zdania wtrąciłam tylko dlatego, że już raz ciasteczka z serii Fun cookies jadłam. Kompletnie nie pamiętam, z jakim wariantem miałam do czynienia, wiem jednak, że nie z ryżowym. Ciastka zapamiętałam jako piekielnie słodkie, twarde i żadne. A zatem… czy znalezienie w dodatkowej przesyłce BiO fajnych ciasteczek Ryżowych powinno mnie ucieszyć, czy też zmartwić?
Fun cookies BiO fajne ciasteczka Ryżowe
Ciastka ryżowe nie wyglądają dobrze ani przez opakowanie, ani po wyciągnięciu z folii. Są blade jak pośladki Eskimosa, a w świetle mienią się od syropu (bez zaglądania w skład strzelałabym, że od tłuszczu). Pachną słodkimi kruchymi ciasteczkami-okręgami pokrytymi kryształkami cukru. Na pewno wiecie, o które chodzi, bo to klasyka barku dziadków, ciotek i sąsiadek z kotami. Aromat ów jest przyjemny.
Paczka Fun cookies BiO fajne ciasteczek Ryżowych to 120 g i 539 kcal.
W 100 g wegańskie ciastka dostarczają 449 kcal.
2 ciastka to ok. 35 g i 157 kcal.
Jeżeli wcześniej napisałam, że ciastka są twarde, to tylko dlatego, że nie doceniłam ich w pełni. Ryżowe Fun cookies są kruchymi, suchymi i lekkimi jak piórko… kamieniami. Odłamkami wyschniętych na nigdy nie zachodzącym słońcu skał. Zezującym w poszukiwaniu drogi ucieczki okiem da się w nich dostrzec półprzezroczyste pałatki czegoś oraz preparowany ryż, którego nie cierpię. Powierzchnia lśni, jakby pomalowano ją bezbarwnym lakierem do paznokci lub oblano przezroczystym klejem typu Kropelka.
Po ugryzieniu pierwszego z ciastek miałam wrażenie, że do ust wpadło mi połączenie szkła z plastikiem i kamieniem. A nie, to było dopiero po chwili. W pierwszym momencie przeraziłam się, że właśnie straciłam wszystkie zęby. Od gryzienia fragmentów już znajdujących się w ustach wibrowała mi głowa. Czułam się tak, jakbym jechała rowerem z dopiero co napompowanymi kołami po nierównej kostce brukowej.
W smaku Fun cookies BiO fajne ciasteczka Ryżowe są połączeniem cukru, cukru, preparowanego ryżu i cukru. Rozwarstwiają się w ustach na kamienne okruchy i wodę z cukrem.
Za całym szacunkiem dla wegańskich słodyczy oraz produktów marki Ania – wprost uwielbiam batony Grunchy for Life! – ale przedstawionego dziś… wyrobu nie da się jeść. Fun cookies BiO fajne ciasteczka Ryżowe mają konsystencję grubego surowego makaronu oraz smak wody z cukrem i ryżem preparowanym. Nie wiem, jak można kupować je dla przyjemności, a także chrupać bez strachu o żywot uzębienia (może sponsorują je dentyści, żeby zarobić). Nie wrócę do nich absolutnie nigdy.
Ocena: 1 chi
Ja też nie ! Są twarde jak głaz nie ma moje biedne ząbki :/
Próbowałaś innych wariantów?
Ich twardość mi akurat nie przeszkadzała, ale smakiem nie oszałamiały ani trochę – nie wiem, po co w nich tyle cukru :P Firmie ogólnie trochę nie ufam , ale uwielbiam ich ciastka w formie wafelków – owsiane i gryczane i wafle tortowe orkiszowe, bez tych ulepków mogę żyć :)
Nie przeszkadza Ci twardość?! Z czego Ty masz zęby? :P I czemu nie ufasz marce Ania?
Lubie twarde rzeczy i korzystam, póki zęby dają radę :D
Pisałam do nich (i z tego co wiem nie ja jedna) w sprawie herbatników, które niby są bez cukru, a eweidentnie są słodkie i nic mi nie odpisali. W składzie mają tylko mąkę pszenną i olej kokosowy, więc coś mi tu nie pasuje :P
Ale dziadostwo. Niestety sama nie raz miałam tę wątpliwą przyjemność odbić się mailem z pytaniami o skład, kalorie albo inne rzeczy od skrzynki mailowej danej marki. Po co w ogóle podają na stronie adres, skoro i tak mają klientów w dupie? Chyba że przeprowadzają selekcję i odpowiadają tylko na te pytania, które im pasują :)
Zdecydowanie najgorsze ze wszystkich ciastek z tej firmy. Za to gryczane uwielbiamy :)
W takim razie miło, że trafiłam akurat na te…
Nie wyglądają fajnie :P
Ani nie są fajne.
Jak mi producent pisze, że coś jest fajne, od razu jestem „na nie”. Tu jestem bezpieczna, bo całość z daleka aż krzyczy, jak bardzo nie dla mnie jest. Chciałabym zobaczyć Twoją minę, jak się wgryzłaś w ten cukrowy makaron… przepraszam, w te smakowite, fajne ciasteczka.
PS One w sumie nawet wyglądają trochę jak zupki chińskie na sucho.
Moja mina była fajna.
Ile razy przechodziłam koło nich w sklepie, zawsze zastanawiałam się, czy je kupić. Teraz cieszę się, że tego nie zrobiłam.
Wygrałaś los na loterii, opierając się tej… „pokusie” :P