Rożki lodowe z ciasteczkami Neo – czy ktoś je w ogóle kojarzy? Jeśli mnie pamięć nie myli, w ramach amerykańskiego tygodniu organizowanego w Lidlu pojawiły się tylko raz. Miało to miejsce rok po tym, jak na polski rynek weszły oryginalne rożki Oreo.
Był zatem rok 2016, wakacje, a ja właśnie zbierałam się do przeprowadzki do przyjaciół, bo w domu zaczynał się remont. Wiedziałam, że kupowanie w takiej sytuacji jakichkolwiek lodów jest ryzykowne, nie ufałam bowiem panu od remontu i jego zapewnieniem, że jeśli w ogóle wyłączy prąd, to tylko na minutę. Byłam gotowa na widok płynącej lodówki po powrocie do domu i zrozpaczona samą myślą o tym.
Po zakończeniu remontu – poza wysprzątaniem wszystkiego na błysk – wypadało obskoczyć okoliczne sklepy, by uzupełnić zapasy i sprawdzić, czy coś mnie czasem nie ominęło. W zamrażarkach Lidla z niemałym zaskoczeniem odnalazłam dwa ostatnie kartony rożków Neo marki McEnnedy. Były wepchnięte między warzywa, skatowane i nie miały ceny. (Pani w kasie wbiła cenę ściereczek, które przy okazji kupowałam. Nie spodziewała się, że lody jeszcze znajdowały się w ofercie. Wycofali nawet ich kod kreskowy). Czekały na mnie ponad miesiąc! Z trudem powstrzymałam się, by nie kupić obu kartoników.
Lody otworzyłam dwa lata później. No, bez czterech miesięcy.
Neo Ice Cream Cones
Rożki nie są formą lodów, za którą szaleję, podobnie jak Oreo ulubionymi ciastkami. Do zakupu skusiły mnie moda, ciekawość oraz fakt, że Neo Ice Cream Cones naprawdę na mnie czekały.
Rożki Neo Ice Cream Cones dostarczają 276 kcal w 100 g.
1 lód w waflu od McEnnedy to 120 ml i 196 kcal.*
* Producent zastosował przeliczenie z gramów na mililitry z bliżej nieokreślonego powodu.
Rożek Neo z Lidla pachnie śmietankowo, acz z domieszką wilgotnego szarego papieru toaletowego (być może przesiąknął kartonem). Na jego białej koronie występują większe i mniejsze kawałki kakaowych herbatników. W jednym lodzie było ich w miarę dużo – ten trafił pod aparat – w pozostałych mało.
Duże ciastka są miękkawe, gniotkowe, gęste i sympatyczne. Niestety nie posiadają smaku własnego. W koronie jest ich znacznie mniej, co odróżnia rożka z Lidla od oryginału z herbatnikami Oreo.
Polewa na bokach loda jest cieniutka. Rozpuszcza się bardzo szybko. Jest ciekawa, bo smakuje jak czekolada z ptasiego mleczka. Wzmacnia wafla i gromadzi się w końcówce w postaci sporego czekoladowego kakaowego korka. Daje się wówczas poznać jako gęsta i aksamitna. To typowa masa kakaowa.
Wafel – według producenta kakaowy – w rzeczywistości jest żaden. (Może jeden smakował kakaowawo). W moich sztukach rozmiękł, jednak nie był naleśnikowy, jak np. w jedzonym kilka dni wcześniej rożku waniliowym Svalya z Biedronki. Prędzej stałby się suchy, niż przemienił w gumę.
Lody są słodkie i wyraziście waniliowe, nie zaś śmietankowe – to się zgadza z opisem. W połączeniu z cienką polewą przywodzą na myśl waniliowe ptasie mleczko. Z uwagi na to, że rożki nazywają się Neo, powinno się w nich znajdować więcej i większych kawałków herbatników.
W całokształcie Neo Ice Cream Cones są bardzo słodkie, jednak ta słodycz do nich pasuje. Kakao nie uświadczyłam wiele – tylko w warstwie polewy – a szkoda, wszak pierwsze słowo umieszczone w nazwie zobowiązuje. Lody są przyjemnie ptasiomleczkowe.
Po zjedzeniu całej czwórki rożków uznałam, że upolowanie pojedynczego kartonika było rozsądną decyzją. Zakupu drugiego bym żałowała. Jeśli wrócą do Lidla, nie skuszę się na nie.
Ocena: 4 chi
Nie dziwię się że tak długo niektóre produkty spożywcze się u Ciebie uchowaja ;) jednak największą zagadką jeśli chodzi o lody jest to jak ty to robisz że po takim czasie od zakupu nie przejdą zapachem lodówki … u mnie jak coś leży rok albo ciut dłużej to już czuć zamrażalnikiem :/ i to psuje efekt fuj …. Jak ty robisz ?
Twoja lodówka i zamrażarka mrożą tradycyjnie czy powietrzem (no-frost)?
No Frost
No to nie mam pomysłu, bo ja też.
Nie pamiętam kiedy ostatni raz jadłam jakiegokolwiek rożka, ale wczoraj jak szukałam fasolki w zamrażarce mignął mi kokosowy Princessa. Czas najwyższy się z nim rozprawić.
O istnieniu tego, o którym piszesz, do dzisiaj nie miałam pojęcia i nie żałuję, że się nie załapałam :D
Kiedy kupiłaś Princessę? ;>
Nawet nie pamiętam :D
A data ważności jaka? ;>
Taka, że jeszcze może poczekać :P
Liczyłam na skamielinę :(
No to się biedactwa naczekały na swoją kolej xD My nigdy nie kupujemy takich zbiorczych kartoników ;) Jak już to tylko na sztuki :)
Nie było na sztuki, a bardzo chciałam ich spróbować. I co wtedy?
My byśmy ich po prostu nie kupiły :D
Na pewno jest produkt, który kupiłyście pomimo dużego opakowania ;>
Hmmm nic nam do głowy na tą chwilę nie przychodzi ;) Ale jak się taki trafi to damy znać xD