Heidi, ChocoVenture Crispy Milk

Nie przepadam za tabliczkami czekolady marki Heidi, bo mają okropną konsystencję i odznaczają się mocno nieidealnymi smakami. Co innego batoniki. Drobne najeżone łakocie, próbowane w ramach serii ChocoVenture, naprawdę mi smakowały. Crunch Milk w mlecznej czekoladzie zdobył 5 chi, a Crunch White w białej czekoladzie nawet o wstążkę więcej.

Nie jestem pewna, czy dziś batoniki uzyskałyby równie wysokie oceny, ale zobaczywszy w Netto przedstawionego tu Crispy Milk, wiedziałam, że muszę go spróbować. Od poprzedników różni się wnętrzem. Tam było kremowe i urozmaicone rodzynkami oraz chrupkami, tu zaś mamy do czynienia z klasycznym waflem. Gdyby Heidi dorzuciła pod polewę trochę karmelu, powstałby alternatywny Lion.

Heidi, ChocoVenture Crispy Milk, kruchy batonik z chrupkami zbożowymi, wafel kakaowy w mlecznej czekoladzie, copyright Olga Kublik

ChocoVenture Crispy Milk

Podczas degustacji wafla Crispy Milk skojarzenie z Lionem było tak silne, że mimo iż wiedziałam, że nie ma w nim karmelu, po przekrojeniu batonika i tak poczułam zawód. Ponadto skryty w eleganckim granatowym opakowaniu łakoć charakteryzuje drobniejsze niż w produkcie Nestle najeżenie i skromniejszy rozmiar.

ChocoVenture Crispy Milk marki Heidi dostarcza 548 kcal.
Wafel waży 30 g i zawiera 164,5 kcal.

Heidi, ChocoVenture Crispy Milk, kruchy batonik z chrupkami zbożowymi, wafel kakaowy w mlecznej czekoladzie, copyright Olga Kublik

Wafelek Heidi pachnie w 100%… kokosem. Nie wiem, skąd ten zupełnie niedopasowany do nazwy aromat, ale jestem pewna, że go czułam. Nie być może i nie odrobinę, ale na pewno i wyraziście. Spodobał mi się.

Czekolada okalająca baton jest dość gruba, mięciutka oraz lepka. Zamienia się w bagienko, ale tylko na sekundę. Potem znika i wszelki ślad po niej przepada. No, prawie, bo niczym wandal na klatce schodowej zostawia podpis na biodrach. Cechują ją mleczność, słodycz oraz odnotowana w zapachu kokosowość. Występują w niej lekkie chrupiące kuleczki. Do tej warstwy nie mam większych uwag.

Heidi, ChocoVenture Crispy Milk, kruchy batonik z chrupkami zbożowymi, wafel kakaowy w mlecznej czekoladzie, copyright Olga Kublik

W ChocoVenture Crispy Milk znajdują się trzy warstwy kakaowego kremu między waflami oraz jedna jasna warstwa – czyżby mleczna? – tuż pod czekoladą. Beżowego nadzienia nie ma wiele, zupełnie jakby znalazł się w batonie przypadkiem. Jest gęstszy od kakaowego i zwarty. Cechuje się smakiem nieodgadnionym, po prostu cukrowym. Z kolei krem kakaowy jest gruby jak na takiego malucha. Odznacza się miękkością, tłustością oraz ziarnistością. Jest cukrowy i ma smak taniego kakao.

Płaty waflowe są leciutkie, kruche i świeże. Nie ma w nich stetryczenia. Są w porządku.

Heidi, ChocoVenture Crispy Milk, kruchy batonik z chrupkami zbożowymi, wafel kakaowy w mlecznej czekoladzie, copyright Olga Kublik

Wafelek ChocoVenture Crispy Milk to lekki Lion. Niestety (?) baton marki Nestle przyzwyczaił mnie do treściwości i bogactwa składników, a tych w produkcie Heidi zdecydowanie brakuje. Czekolada jest pozytywnie zaskakująca, bo kokosowa, zbożowe kulki zaś przyjemnie chrupią, ale pozostałe warstwy nie zapadają w pamięć. Są nijakie, zwykłe. Nie pasują do eleganckiej szaty graficznej, która sugeruje ekskluzywność produktu. Ponadto w tle pojawia się echo plasteliny. Wafla nie warto szukać.

Ocena: 3 chi ze wstążką
(punkty głównie za czekoladę)


Skład i wartości odżywcze:

Heidi, ChocoVenture Crispy Milk, kruchy batonik z chrupkami zbożowymi, wafel kakaowy w mlecznej czekoladzie, skład i wartości odżywcze, copyright Olga Kublik

18 myśli na temat “Heidi, ChocoVenture Crispy Milk

        1. Na początku przygody z blogiem kusiły mnie podobieństwem do czekolad Lindta, ale teraz nawet nie sprawdzam sezonowych edycji. Smakują zawodem.

  1. Ja jadłam 85% Heidi i była bajeczna – najbardziej kremowa, bagienkowa i tłuściutka czekolada ever.

    Szkoda, że ten biały krem nie odznacza się mlecznością jak w Kinder Czekoladzie. Kokosowy aromat brzmiał bardzo obiecująco, ale ubogość chrupiących dodatków (co ja dzisiaj tak z tymi chrupaczami? :/) zniechęca. To ja wolę Liona. Kocham Liona.

    1. Nikt ani nic mnie nie przekona do czekolad Heidi, przykro mi.
      Nie czujesz w Lionie tragicznego spadku jakości?

        1. Tak też myślałam :D Niestety łatwo paść ofiarą powtarzania tego, co się kiedyś uważało. Sama tego doświadczam, gdy wracam do „ulubieńców”.

  2. Cukrowość. Mniam. Tanie kakao? No, pyszności! Nie warto szukać? Nie kłam, chcesz, żeby więcej Tobie zostało w sklepach.

    PS Pamiętam, że jedzone przeze mnie czekolady Heidi były albo bardzo smaczne, albo po prostu tanio-kiepskie. Dziwna ta marka. Jakby udawała ekskluzywną, a czasami właśnie nawet jakby nie próbowała udawać.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.