Prezentowany dziś baton – mojego drugiego w życiu flapjacka – otrzymałam w ramach wymiany zdrowych słodyczy od siostry. Upolowałyśmy go w wegańskim markecie, do którego jeżdżę rzadko i zazwyczaj właśnie z nią. Z bogactwa dostępnych w asortymencie sklepu łakoci wybrałam właśnie ten produkt marki Wholebake, ponieważ skusił mnie dodatkiem pistacji i owsianą podstawą przy jednoczesnej pulchnej i miękkiej bazie (tak, przed zakupem bezczelnie go ponaduszałam).
Flapjack Pistachio
Po wyciągnięciu wielkiego i ciężkiego (80 g) Flapjacka Pistachio z tekturowego ekologicznego opakowania poczułam znajomy zapach, który rozpoznałam dość szybko. Była to słodka owsianka z fistaszkami lub golden syrupem. Aromatu pistacji nie wychwyciłam wcale, zresztą nie było ich nawet widać.
Flapjacka Pistachio marki Wholebake dostarcza 457 kcal w 100g.
Owsiany baton z pistacjami waży 80 g i zawiera 366 kcal.
Jak wspomniałam we wstępie, jednym z powodów dania drugiej szansy flapjackowi – jako rodzajowi słodyczy; nie chodzi o tę firmę – był fakt, że cechuje go przyjemna miękkość (nie zdzierżyłabym powtórki z Choco-Almonds Flapjacka Ovesnej Tycinki). Dodatkowo Flapjack Pistachio okazał się bardzo tłusty z zewnątrz i kruchy. Kroi się go z łatwością, choć i rwanie nie sprawia kłopotu.
Owsiany baton jest mączny i gęsty. Składa się z miękkich, acz surowych płatków owsianych. Mimo iż to wyłącznie złudzenie, odniosłam wrażenie, że został sklejony masłem orzechowym (w rzeczywistości jest to odnotowany w zapachu golden syrup). W tle pojawia się nutka makowości.
Pistacje zajmują 4% składu, lecz nie czuć ich wcale. Zdecydowanie większy udział w konsystencji i smaku (posmaku) mają wiórki kokosowe, których według producenta… wcale tam nie ma.
Mimo iż Flapjack Pistachio nie spełnia obietnicy złożonej przez nazwę, jestem nim oczarowana. To wielka i treściwa bryła surowych, acz miękkich płatków owsianych, które zostały posiekane i zatopione w gęstym i bardzo słodkim maśle orzechowym. W pierwszej sztuce miłą niespodzianką okazały się wiórki kokosowe. W sztuce jedzonej po kilku miesiącach już ich nie wyczułam.
Do wad produktu należą: brak pistacji (są tak miękkie – nawet nie gumkowe, tylko po prostu miękkie – że stapiają się z płatkami), wysoka cukrowość (dodatkowo co jakiś czas pod zębem strzela kryształek cukru) i… to tyle. Cała reszta to zalety. Wiem, że do Flapjack Pistachio wrócę jeszcze nie raz.
Ocena: 5 chi ze wstążką
To jest fenomen wiekszości produktów – składniki których nie ma w składzie o_O
Haha, to prawda :D
Coś mi się wydaje, że go jadłam (w Czechach kupiłam kilka Flapjacków i chyba m.in tego), ale nie pamiętam już jak smakował.
Uuu, to musisz wrócić. Serio – MUSISZ. Ten baton jest obłędny jak mało co.
Jadłam wszystkie smaki i jestem w nich zakochana :) Ten to mój ulubiony!
Na mnie czekają w szafce jeszcze trzy <3 Jak zjem, pójdę do sklepu po nowe. Też się zakochałam.
Poczucie masła orzechowego brzmi fajnie, ale wiem, że by mi nie pasował tak ogółem.
Ciekawe, czy nutę makowości i ja bym czuła.
Kurde, co z tymi pistacjami jest… Tak o nie trudno! Już tak rzadko wychodzą należycie wyraziście… Szkoda.
Pistacje wychodzą wyraziście tylko wtedy, kiedy pochodzą z aromatów, np. w Riso, Mullermilchach, deserach de Luxe Mullera. W sumie nie narzekam, bo wymienione produkty uwielbiam i nie przeszkadza mi sztuczne pochodzenie pistacji. GDYBY JEDNAK w zwykłej formie były wyraźniejsze, wcale bym się nie pogniewała.
Nabrałyśmy na niego ochoty pomimo braku wyczuwalnych pistacji :)
Jakieś plany zakupowe? ;>
Póki co nie, bo przed latem „zaciskamy pasa” xD
Spokojnie, dziewczyny, sumo też zaciskają.
Moja siostra chętnie by spróbowała ;)
Tak powiedziała, czy tak zakładasz? ;>
Czy jak go wymiętosiłaś przed kupnem, to potem wzięłaś do koszyka sztukę niewymiętoszoną? :P Ciekawi mnie to.
Dziwny jest ten aromat kokosa, skoro nie ma go w składzie :D A dużą zaletą jest brak wysuszenia płatków na wiór. Pewnie by mi smakował, ale składowo… To jak mam grzeszyć to wolę nie udawać, że mimo wszystko jem fit :P
Jest na tyle twardy, że nie zmienia konsystencji podczas macanda, więc tak. Ze zwykłymi słodyczami postępuję… mniej kulturalnie :D