Batony Kit Kat Dark oraz WW Gorzka czekolada to szczęśliwcy, dla których zrobiłam wyjątek, ponieważ zaprosiłam je na degustację na długo przed końcem terminu przydatności do spożycia. Nie miałoby to miejsca, gdyby nie fakt, że brak recenzji porównawczej blokował publikację co najmniej czterech innych tekstów, i to napisanych milion lat wcześniej (np. porównania tych samych batonów w wersjach białych).
Pierwszego Kit Kata Dark spróbowałam dzięki Ani z Naturalnej Kuchni (dziękuję!). Tuż po schrupaniu go napisałam recenzję, która czekała na publikację do momentu, gdy upoluję WW w gorzkiej czekoladzie. Batona marki Wedel, przeterminowanego o pół roku, przysłała mi Szpilka (ostała jej się sztuka, a mnie starość słodyczy nie straszna). Niestety jakość batona pozostawia wiele do życzenia, w związku z czym… spleśniał (nigdy wcześniej nie widziałam czekolady obrośniętej białym futerkiem).
Mogłam opublikować samodzielną recenzję ciemnego wafla marki Nestle, ale żyłam nadzieją, że wedlowski konkurent wróci. Tak się stało, choć dopiero po roku. Kupiłam cztery sztuki, a kolejne dwie dostałam od Pyszczka. Zapolowałam też na Kit Kata Dark. Jednego ustrzeliłam na stoisku z importowanymi słodyczami, drugiego schwytałam w Netto. Wystarczyło już tylko zmusić się do szybkiej degustacji.
Kit Kat Dark vs WW Gorzka czekolada
Która szata graficzna jest ładniejsza, atrakcyjniejsza, chwytliwsza? Wedlowski WW wydaje się bardziej przeładowany i popkulturowy, ale chyba przez to podoba mi się bardziej.
WW Gorzka czekolada jest również większy (dłuższy) i cięższy. Bardziej kaloryczny? Niekoniecznie. Wedlowski baton w 100 g dostarcza tylko 483 kcal, podczas gdy konkurent marki Nestle 512 kcal. Pierwszy został oblany gorzką czekoladą i jest jej 73% (skądinąd podano, że czekolada zawiera min. 50% kakao, więc to żadna gorzka), drugi deserową i jest jej tylko 66% (zawartości kakao nie podano, szkoda).
Kit Kat Dark waży 41,5 g i dostarcza 213,5 kcal.
WW Gorzka czekolada waży 47 g i dostarcza 227 kcal.
Oba batony składają się z czterech paluszków. Deserowa czekolada na Kit Kacie jest nieskazitelna, na WW Gorzka czekolada obeszła starczą szarością. To wiele mówi o ich jakości, ponieważ były trzymane przez taki sam czas w tej samej puszce. W obu na górze pojawiają się napisy, choć w przypadku WW jest to wyłącznie powtórzone logo, na Kit Kacie zaś dodatkowo popularne hasło reklamowe.
Czekolada na Kit Kacie Dark jest esencjonalnie brązowa, wygląda na typową deserową. WW Gorzka czekolada został oblany polewą tak ciemną, że niemal czarną. Jest elegantszy.
Krem w produkcie Wedla jest ciemniejszy. W Kit Kacie Dark jaśniejszy, ale nadal brązowy, czyli kakaowy. W obu są dwie warstwy. W WW krem spoczywa na waflach szaro-bladych i nieapetycznych, bo wyglądających jak przesuszona tektura (albo szare pyzy z garmażerki), w konkurencie Nestle złocistych i wypieczonych.
WW kroi się trudniej, ponieważ nóż opiera się o niego jak o skałę. Kit Kat ulega szybko, jakby pokrywała go czekolada mleczna, a nie ciemna.
Wedlowski baton pachnie intensywnie kakaowo, trochę słodko, odrobinę kwaśno. Definitywnie ciemnoczekoladowo. Choć dawno nie jadłam tabliczki, wiem, że to 100% aromatu ciemnego Wedla. Kit Kat też pachnie ciemną czekoladą, a zatem kakaowo. Czuć w nim cierpkość i kwasek, jednak nieporównywalnie słabiej niż w WW. Nuty są stłumione, wyciszone, spokojne. Intensywność ciemnoczekoladowego aromatu w procentach prezentuje się następująco: dla WW to 200%, dla Kit Kata 50%.
Polewa na WW jest twarda i sucha. Niby kamienna, ale w ustach momentalnie przemienia się w gęste i cudowne bagienko. Jest mocno pylista. Smakuje kakaowo i słodko, bardzo przyjemnie. Czekolada na Kit Kacie jest zgoła inna. Przede wszystkim o wiele miększa – konsystencją przywodzi na myśl mleczną czekoladę. Jest plastyczna – ale nie plastelinowa! – dzięki czemu przemienia się w bagienko szybciej i jest to bagienko typu mlecznoczekoladowego. Smakuje morderczo słodko. Jest delikatnie kakaowa, a więc pasuje do opisu: czekolada deserowa. Zawiera też mniej pylistości.
Krem w Kit Kacie Dark jest ziarnisty i tłustawy. Nie ma go zbyt wiele. Spoczywa na twardawych i kruchych wafelkach – idealnych. Smakuje jak typowy krem kitkatowy, a więc niezbyt atrakcyjnie. W wedlowskim konkurencie nadzienia też nie ma przesadnie dużo. Jest ziarnisty, zwarty, twardszy, suchszy. Smakuje jak podstawowy czekoladowo-orzechowy krem Wedla, czyli Pierrotem (do wszystkich słodyczy marka dodaje ten sam krem). Przełożono nim blade wafle, które miałam za twarde i przeciętne, tymczasem okazały się leciutkie jak piórko, ponadprzeciętnie kruchutkie i cienkie jak powłoka lodu na kałuży. Cudowne!
Warty odnotowania jest także fakt, że na WW Gorzka czekolada znajduje się nieporównywalnie więcej polewy, zwłaszcza na końcach paluszków. Jest pyszna.
Kit Kata Dark od WW Gorzka czekolada odróżnia to, że:
- twór Wedla to czekolada z waflem, a nie wafel z czekoladą; z Kit Katem jest odwrotnie,
- czekolada na WW jest prawdziwie ciemnoczekoladowa: twarda, pylista, cierpka; na produkcie Nestle miękka, plastyczna, gęsta i plebejska,
- WW Gorzka czekolada jest umiarkowanie słodki (60%), Kit Kat Dark zaś morduje cukrowością (200%),
- batony są różne pod względem rozmiaru: WW jest większy i cięższy…
- …a także inne z uwagi na wartości odżywcze: Kit Kat Dark dostarcza ich więcej w 100 g.
WW Gorzka czekolada to kawał twardej tabliczki z kruchymi wafelkami cienko przełożonymi warstwą pierrotowego nadzienia. Smakiem idealnie odpowiada nazwie. Z kolei Kit Kat Dark to ciemna czekolada w wersji litościwej, czyli dla osób nieprzystosowanych do prawdziwie ciemnego smaku. Konsystencją i poziomem słodyczy przypomina twór oblany mleczną czekoladą. Jest szybciej, intensywniej i dziecięco bagienkowy. Zawiera twardszy wafelek przełożony kremem o gorszym smaku. Nie jest niedobry, ale zdecydowanie nie spełnia obietnicy zawartej w nazwie.
Punktacją bez wątpienia wygrywa WW Gorzka czekolada. Gorzej znosi upały i jest twardszy, ale nie widzę w nim większych wad. Z kolei Kit Kat Dark to szybki zastrzyk troszkę ciemniejszej słodyczy dla przeciętnego konsumenta lubującego się w cukrze. To, którego wybiorę w przyszłości, gdy najdzie mnie ochota, będzie zależało od kierunku owej ochoty. Jeśli odczuję potrzebę zalania kubków smakowych cukrowym bagienkiem, nie sięgnę po produkt Wedla, mimo iż dostał lepszą ocenę.
Ocena dla Kit Kata Dark marki Nestle: 4 chi ze wstążką
Ocena dla WW Gorzka czekolada marki Wedel: 5 chi ze wstążką
Ostatnio nie lubię gorzkiej czekolady … Mam za to fazę na Milkę Bubbly i Bubbly White :D
Wstyd się przyznać, ale… nigdy nie jadłam żadnego wariantu Bubbly Milki.
Żałuj ! Ja kupiłam teraz na promocji i przepadlam :)
WW Mama mi swego czasu kupiła, ale powiedziałam, że wafelków kompletnie mam dość na dłuuuugi czas i chyba zjadła sama.
Smutne, że taka ciemna ta czekolada, że upałów nie znosi. Jeszcze na tym wafelku jej tyle… Na CzekoWaflu to u mnie dopuszczalna ilość, więc paluszkowego bym nie chciała. Za dużo jej na nim. Wczoraj też się z czymś takim (temperatura vs. przeciętna czekolada) zetknęłam i muszę przyznać, że kompletnie do takich rzeczy nie jestem przyzwyczajona. Prawdziwym ciemnym jakoś temperatura u mnie nie doskwiera, ale chyba bałabym się wedlowskiej czekolady poszkodowanej ciepłem. Normalnie wydaje mi się niedobra, a tak… albo mleczna…. O nie, co ja takie jakieś katastroficzno-apokaliptyczne rozważania o nie wiadomo czym snuję?
Haha, podobają mi się takie katastroficzno-apokaliptyczne rozważania :D Poza tym dla mnie brzmią całkiem miło, bo produkty Wedla lubię niezależnie od wyglądu.
Mam je obydwa w zapasach i z tego co kojarzę, to bardzo niedługo kończą swój planowany żywot :D Obydwa jak dla mnie wyglądają zachęcająco, ale WW trochę bardziej ze względu na mniejszą cukrowość i większą ilość czekolady (a wedlowską ciemną bardzo lubię).
Czekam zatem na wnioski, jak będziesz na świeżo :)
Patrząc na zdjęcia, brałabym Kit Kata.
Ponieważ…? ;>
NIe jadłam ani jednego ani drugiego (nie widziałam ich u siebie) ale chętniej spróbowałabym WW ;)
Co sprawia, że wolałabyś WW? ;>
Twoje podsumowanie ;)
Według pani__chrup również lepiej wypada ;)
Radzę sprawdzić, ile krwi na rękach ma Nestle, zanim wyda się choćby grosz na nich.
Podpowiem: te sk******** są odpowiedzialne za dzieci umierające i chorujące w Afryce, ponieważ to tam rozdawali multum darmowych próbek mleka w proszku dla dzieci.. to mleko wymagało PRZEGOTOWANEJ wody, a w innym wypadku prowadziło do rozwolnienia i przez to, odwodnienia – w najlepszym razie dzieci chorowały, w najgorszym – niestety umierały.
To i takie „drobne” sprawy jak zatrudnianie dzieci w rejonie Azji przy produkcji, i „ciekawe” wypowiedzi prezesa firmy, który m.in. stwierdził, że „woda nie powinna być dobrem publicznym”.
Jest tego zresztą więcej. Warto samemu sprawdzić jeśli ktoś ma wątpliwości (info można znaleźć na poważnych stronach, nie jest to fake news), polecam to zrobić i odciąć tych sk******* od dochodu choćby od jednej jednostki albo jednej rodziny głosując portfelem i nie kupując ich produktów.
Wedel może i ma któregoś z kolei zagranicznego właściciela, ale o ile wiem nie ma on takich rzeczy na koncie. Wspomniana wyżej Milka podobnie.
Niestety swoje za uszami ma dziś wiele firm, nie tylko Nestle. Weźmy na przykład kwestię pracy Ujgurów, z której korzystają największe światowe marki i całe koncerny. Żeby nie było – nie usprawiedliwiam Nestle. Po prostu można by oszaleć, gdyby przed zakupem każdego najmniejszego produktu chciało się sprawdzić producenta pod kątem nieuczciwych praktyk.