Na początku 2017 roku znalazłam na Instagramie zdjęcie Kit Katów Rubies. Nie były różowo-wróżkowe jak te, o których zapewne pomyśleliście, ale klasycznie mlecznoczekoladowe. Znajdowały się w przepięknym rubinowym opakowaniu. Jeśli dobrze pamiętam, dostępne były tylko w Azji (a to niespodzianka). Wrzuciłam ich zdjęcie na tablicę na Facebooku i napisałam, że wyjdę za osobę, która je dla mnie zdobędzie.
Z ręką nieobciążoną pierścionkiem oraz smutkiem w sercu doczekałam początku 2018 roku, kiedy to na rynku – polskim, ale nie tylko – pojawił się Kit Kat made with Ruby Cocoa beans. Nie jest to niestety ten sam wytworny i uroczy produkt, w którym występuje dodatkowa czekoladowa warstwa pełna kruszonych orzechów laskowych i którym zachwyciłam się ponad rok wcześniej, ale z braku laku dobry i taki. Najcudowniejszy w owej historii zaś jest fakt, że baton rzeczywiście dostałam od osoby, na której bardzo mi zależało i z którą miałam wielkie plany. Potem… życie się skomplikowało.
Kit Kat made with Ruby Cocoa beans
Różowy kolor Kit Kata Ruby Cocoa beans jest nie czysty – ma fioletowawy odcień. Baton pachnie mdłą białą czekoladą, co momentalnie przywiodło mi na myśl tabliczkę Einhorn marki Ritter Sport. Ona też jest różowa i urocza, choć gatunkowo inna, bo biało-owocowa. Produkty dzielą magiczną, bajkową aurę. O ile jednak do jednorożca to pasuje, o tyle Kit Kat chyba miał wyjść elegancki i wytworny. Cóż, mission failed.
Kit Kat made with Ruby Cocoa beans marki Nestle dostarcza 541 kcal w 100 g.
Rubinowy baton waży 41,5 g i zawiera 225 kcal.
Porcja liczy 2 paluszki, waży 20,7 g i dostarcza 112 kcal.
Końcówki batona zawierają najwięcej czekolady. To właśnie z tych fragmentów można ją zgryźć, by poznać jej cechy. Okazała się kwaśnawa i słodka zarazem. Bardzo gęsta, bagienkowa i – co szczególnie ważne – aksamitna. W opisie znajduje się informacja, iż jest to czekolada typu kuwertura. Wszystko się zgadza, zwłaszcza że klasyczna czekolada marki Nestle staje się coraz gorsza: twardsza, przesadnie proszkowata. Różowa polewa na Kit Kacie Ruby Cocoa beans stanowi jej przeciwieństwo.
Kwaśność w czekoladzie może wynikać z zastosowania bliżej nieokreślonych sezonowych owoców, których w składzie oczywiście brak (klasyka gatunku). Czy są to maliny? Jagody? A może czerwona porzeczka? Niewykluczone też, że poprawne są wszystkie odpowiedzi. Albo żadna. (Niech żyją aromaty).
Ważne: Owocowość może wynikać ze specyfiki nowego gatunku kakao (Ruby cocoa beans). Czekolada rubinowa została zaprezentowana światu we wrześniu 2017 roku jako nowy wariant czekolady. Byłabym zatem skłonna pominąć powyższy ironiczny akapit, gdyby nie fakt, że po licznych poprawach składu serwowanych nam przez koncern Nestle trudno mi uwierzyć, że nie ulepszył czekolady rubinowej paroma składnikami. Baton nie kosztowałby 5 zł, gdyby składał się z czystej czekolady rubinowej.
Jednoznaczny jest za to smak kremu – kakaowy. Co istotne, nie przypomina nadzienia z klasycznych Kit Katów. Podczas gdy zazwyczaj daje się poznać jako mdłe i tanie oraz sprawia umiarkowaną – nie będę kopać leżącego – przyjemność, tym razem jest świetne: smaczne, słodkie, gęste. Także mocno ziarniste.
Od klasycznej wersji batona Nestle Kit Kat Ruby Cocoa beans różni się również waflem. Tym razem nie jest lekki i opłatkowy, ale masywny, zwykły. Sam w sobie smakuje bardzo słodko. Jest cudownie kruchy, chrupiący. Nie przejawia stetryczenia (przy czym klasyczne wafle kit katowe też nie).
Kit Kat Ruby Cocoa beans wygrywa z klasycznym niemal pod każdym względem. Ma:
- lepszą czekoladę – miększą, tłustszą, aksamitną,
- smaczniejsze nadzienie – esencjonalnie kakaowe i gęstsze,
- treściwsze wafle – można porządne chrupnąć,
- ciekawy posmak – sezonowych owoców (może wynikać ze specyfiki Ruby cocoa beans, czyli rubinowych ziaren kakao, ale niekoniecznie; niestety nie mam zaufania do koncernu Nestle).
Podstawowemu Kit Katowi Chunky ustępuje kolorem (wolę mleczną czekoladę), zapachem oraz ceną. Gdyby był odrobinę mniej słodki – w tej chwili morduje – i przystępny cenowo, zrobiłabym zapas.
Ocena: 5 chi ze wstążką
Dobrze że nie kupiłam bo z tego co czytam nie sprostalabym poziomowi cukrów …
Za to miałabyś ładne opakowanie. Zbierasz czasem?
A mi bardziej smakował zwykły kit kat – ten owocowy posmak to jakoś nie moja bajka, trochę zbyt kwaśno się zrobiło :) no i forma trochę mi nie odpowiada, wolę jeden porządny, gruby paluszek niż 4 malutkie :p a może to po prostu przez moje polactwo – cebulactwo i dodatkowo zniechęca mnie okropna cena tego batona :D w każdym razie ja na pewno nie wrócę i pozostanę przy zwykłym kit kacie :)
Ja też wolę jeden wielki baton. Czy wrócę? Z uwagi na cenę nie, więc łączę się w cebulactwie :P Tzn. gdyby był wybitny, kupiłabym na pewno. Do zwykłych Kit Katów również nie chce mi się wracać, odkąd pogorszyła się receptura.
Swoją drogą jestem ciekawa, kto stosuje się do sugerowanych przez producenta wielkości porcji xd kiedyś trafiłam na activie w 180 gramowym kubeczku, gdzie sugerowana porcja wynosiła 125g. Jak to odmierzyc niby? I co zrobic z resztą? :D
Taa, też czasem trafiam na takie jogurty. Albo na czekolady, gdzie żeby zjeść porcję, trzeba by zważyć i podzielić kostkę :D
Mnie nie kusił zupełnie. Gdyby to był Chunky, pewnie miałabym problem, bo wiedziałabym, że nie będzie mi smakował, a nad kupnem pewnie bym chociaż przez chwilę się zastanowiła. W życiu bym jednak nie powiedziała, że ogarną nawet krem ze środka tak, że wyjdzie kakaowo. Przez gigantyczną niespodziankę, jaką okazała się cukrowość… A nie, tu tylko potwierdziły się moje przypuszczenia.
Co do wytworności to w sumie jestem ciekawa, jaki kolor inny niż naturalnie czekoladowy, mógłby tak rzeczywiście wyjść. Ciemny fiolet? Że np. jeżyny itp.
A o Lionie Cappuccino słyszałaś? Skusisz się? ;>
Słyszałam i nie, nie skuszę się, bo jakieś dwa lata temu jadłam Liona Peanut w górach i tam był mi za słodko-niesmaczny, że po połowie podziękowałam.
A to nie jest tak, że ten różowy kolor wynika z zastosowania jakichś super duper nasion kakaowca? Nie wydaje mi się, żeby to była biała czekolada, ale zabarwiona owocami.
Dalej go nie jadłam i jakoś mnie mocno nie ciągnie – tzn. za tę cenę.
Myślisz, że ziarna kakaowca dałyby tak różowiutki kolorek?
Mnie też się wydaje, że to kolor kakaowca…
To też sugeruje reklama, o ile dobrze pamiętam.
Jeśli jest to jakaś super-duper odmiana ziaren kakaowca to tak. Jest także możliwość, że po prostu dali samo masło/miazgę kakaową, które są nieco jaśniejsze, a zabarwia je dopiero dodatek kakao do czekolady.
Dla mnie to wciąż owoce, jako że nawet wyczuwam je w smaku.
Nie jadłam i mnie do niego nie ciągnie ;)
Szok! :D
Bardzo nam smakował i teraz czaimy się na różową czekoladę, którą teraz można kupić w cukierni Sowa :P Jesteśmy ciekawe czy bez wafelka czekolada zasmakuje nam równie bardzo :)
Powodzenia w polowaniu i smacznego na zaś :)
Mam w zapasach :)
Byle się nie rozpłynął.
Wszystkie czekolady chyba mają się dobrze :P
Moje czekoladowe zapasy wczoraj wróciły do lodówki.
Zarówno za kolor jak i za smak odpowiadają ziarna kakaowca: ruby. Wystarczy poczytać, ba! nawet zwrocić uwagę na samo opakowanie batonów.
Nie ma tam żadnych owoców, a jak na fakt, że jest to zupełnie nowy rodzaj czekolady (wynaleziony w 2017r.) pierwszy raz wykorzystany przez masowego producenta, to cena wcale nie jest zawyżona.
Czy wiesz, że podczas jedzenia każdego rodzaju i gatunku czekolady można wyczuć inne nuty smakowe, np. dymne, leśne czy właśnie owocowe?
Na tej stronie ktoś tę zakładkę wyjaśnia…Na ile trafnie?Nie wiem..
https://www.nestandglow.com/life/why-ruby-chocolate-is-fake
Mnie nie zachwycił ten baton.Zwykłą biała czekolada smaczniejsza i bardziej wyrazista…Za to Kit Kat słony karmel-uwielbiam!!
Zajrzę na stronę, dzięki za link :)
Nie przepadam za Kit Katem ze słonym karmelem. Jeśli masz ochotę przeczytać moją recenzję tego batona, znajdziesz ją tutaj. Natomiast polubiłam Kit Kata z zieloną herbatą – recenzja tutaj.
Spróbuj kitkata gold karmel teraz wszedł do żabki
Mam w zbiorach :) Czeka na swoją kolej.