Dzień po rozprawieniu się z surowym batonem kakaowym z linii Superfood Raw Bar zabrałam się za jego odpowiednik, także produkowany przez markę Purella Food, jednak pochodzący z serii sygnowanej przez popularną trenerkę fitness Ewę Chodakowską.
Łakocie różnią m.in.:
- rozmiar – 35 g dla Superfood Raw Bara i 40 g dla Be Raw!,
- wartości odżywcze – 337 kcal w 100 g dla pierwszego, 366 kcal dla drugiego,
- zawartość tłuszczu – 5,7 g w 100 g vs. 18,4 g,
- zawartość białka – 6 g w 100 g vs. 10,2 g,
- skład – pokrywają się jedynie daktyle na pierwszym miejscu oraz kakao,
- zawartość surowego kakao – 10% dla Superfood Raw Bara i 15% dla Be Raw!.
Po degustacji pralinek z obu serii spodziewałam się, że dzisiejszy bohater będzie twardszy, a więc gorszy. Poza tym nieco martwił mnie dodatek świeżych wiórków kokosowych (12%), których fanką zdecydowanie nie jestem. Nie tylko chrzęszczą i memłają się, ale również często wprowadzają smak oleju kokosowego.
Be Raw! Energy bar
W kwestii konsystencji kakaowego batona od Ewy Chodakowskiej niewiele się pomyliłam. Rzeczywiście jest twardy – dla mnie nazbyt – przez co krojenie wymaga użycia większej siły. Łamanie sprawia mniej kłopotu, acz wciąż nie jest to łatwość, jaka towarzyszy rozczłonkowywaniu batoników Superfood Raw Bar.
Be Raw! Energy bar z kakao marki Purella Food dostarcza 366 kcal w 100 g.
Surowy baton od Ewy Chodakowskiej waży 40 g i zawiera 146,5 kcal.
W ciemnym batonie występuje sporo ogromnych jasnych połaci czegoś, co wygląda na płatki migdałowe, kokosowe bądź czosnkowe. Z trzech opcji najbardziej prawdopodobna jest ta z numerem dwa, co oznacza, że producent nieco minął się z prawdą i w rzeczywistości – zamiast wiórków – zastosował płatki właśnie. Czy robi to jakąkolwiek różnicę? W smaku raczej nie, za to w strukturze owszem.
Be Raw! Energy bar pachnie jednocześnie okropnie i obłędnie. To 200% kwaśnorzygowinowego oleju kokosowego. Jeszcze rok temu byłabym zniesmaczona, ale obecnie przywykłam do tego aromatu – smaku również – w związku z czym wcale mi nie przeszkadza. Ponadto tutaj, ponieważ olejowi kokosowemu towarzyszy kakao, dzieją się czary i wychodzi coś cudownego.
Wegański baton Ewy Chodakowskiej jest nieznacznie lepki. Nie skleja palców, ale zostawia na nich ślad. Cechują go zwartość, ogromna gęstość i bagienkowość. W daktylowym ciele chrzęszczą na potęgę ogromne nieuprażone wiórko-płatki kokosowe.
W smaku na pierwszy plan wybija się… olej kokosowy, a jakże. Uderza pełnią kwaśnych rzygowin, a nawet mydlin. Zupełnie nie rozumiem, jak to się dzieje, że jedne wiórki smakują po prostu wiórkami, inne olejem kokosowym (chętnie się dowiem). Tuż za olejem znajduje się cierpka czekolada. Nie, nie kakao – cudna czekolada! Ten dodatkowy smak przemienia pozornie okropny baton w twór godny uwagi.
Be Raw! Energy bar jest… skomplikowany. Czuć w nim mydło oraz kwaśnorzygowinowość oleju kokosowego, ale także obłędną czekoladę. Daktyle sprawiają, że konsystencja jest rewelacyjnie gęsta i bagienkowa. Zaburzają ją chrzęszczące wiórko-płatki, które na szczęście da się znieść. Kakao – poza smakiem czekolady – wprowadza leciutką proszkowatość i cierpkawość. Migdały i chlorella pozostają niezauważone. Po degustacji na języku pozostaje lekka ostrość oleju kokosowego.
Po zjedzeniu kilkunastu czy -dziesięciu batonów z wiórkami/płatkami/olejem kokosowym stwierdzam, że podoba mi się ten pozornie wstrętny smak. Nie na tyle, bym po takie łakocie sięgała codziennie, ale jeśli znajdą się w serii, która mnie interesuje, na pewno po je przygarnę (malinowe niekoniecznie).
Wegański batonik Ewy Chodakowskiej jest intensywny. To moc czekolady i zalew kokosowości. Dla miłośników mocnych wrażeń zdecydowanie się nadaje. Sama z przyjemnością do niego wrócę.
Ocena: 4 chi ze wstążką
Skład i wartości odżywcze:
(kliknij obrazek, by przenieść się na stronę Purella Food;
odwiedź też fanpage FB i stronę linii Be Raw!)
Jadłam 2 razy jeśli dobrze pamiętam i raz wiórki smakowały lekko zjełczale, a drugim razem bardzo świeżo i kokosowo, chociaż termin ważności był ten sam, nie trafi się za tym :P
Baton niespodzianka :D
Nigdy się nie skusiłam na te batony, bo cena odstrasza :p wole zwykle słodycze od tych zdrowych :D ewentualnie jeśli już to kupuje dobra kalorie lub anie. Ostatnio też w Biedronce wprowadzili surowe batony z marchewka i burakiem, widziałaś? :)
Widziałam całą serię biedronkowych batonów, nie tylko wariant, o którym wspomniałaś. Nie kupię, bo nie przepadam za maluchami. Z tego samego powodu nie upoluję nowości Dobrej Kalorii.
Ja kupiłam, jeszcze nie probowalam bo troche boje sie tego buraka xD
Jadłam trzy buraczane batony. Recenzja Farmera od Zmiany Zmiany pojawiła się dawno, a dwa kolejne będą… jutro i pojutrze :D
Szał na raw produkty już mi minął. Teraz czas lodów i wafli nastał ;)
Z rawami jeszcze mogłabym się zgodzić. Z lodami i waflami – nie. Po prostu jest środek upalnego lata.
Olej kokosowy? Nie zachęca mnie ten smak… przykre wspomnienia ;/
Miałam wiele nieprzyjemnych doświadczeń ze słodyczami z olejem kokosowym, lub po prostu noszących jego ślad, ale nie skreśliłam wszystkich. I dobrze, bo np. do Bombusa marakujowego po latach wróciłam, zakochałam się i od 2 tygodni jem niemal codziennie.
Dla mnie to nie był kwaśnorzygowinowy posmak tylko lekki kwasek, ale nie wiem, czy to kwestia kokosa, czy suszonych owoców (niektóre takie są). Czekolady nie czułam, natomiast kakao tak, ale w niezbyt dużej ilości. Smaczny, ale u mnie na drugim miejscu – po ukochanej wersji proteinowej (w niebieskim opakowaniu).
A kokosowość nie jest taka… rajska i kremowa. Taka o.
Jakie suszone owoce są kwaśnawe? Może przestarzałe :P
W rodzynkach, morelach i śliwkach wyczuwam takie nuty. W żurawinie, ale to naturalne.
Hmm, mnie one kojarzą się ze słodyczą. Muszę zatem skupić się na wyłapaniu kwaśnej nuty :)
Co do batona: postanowione, tego też spróbuję. Rzygowinowy olej kokosowy i czekoladowość zachęciły. :D Aż trudno uwierzyć, że o tej rzygowinowości oleju to napisałam.
Co do wiórków i oleju, wydaje mi się, że wiem. Normalnie do wiórków jest dodawany jakiś tam dodatek do żywności, żeby były, jakie tam są. Przeważnie są też prażone. Pewnie zmieniają się pod wpływem tego, ile to trwa, jak się to robi, co się dodaje. Takie świeże-świeże, o ile nic się z nimi nie robi… no to świeże – mogą pewnie stęchnąć. Lata temu robiłam sama mąkę kokosową i tam było trzeba wiórki płukać, odcisnąć, podpiec itd. (nie pamiętam dokładnie) i przy odciskaniu świeżych (nawet się szarpnęłam na jakieś drogie bez dodatków!) olej mi z nich się wydzielił (nigdy więcej takich robótek w kuchni się nie podjęłam, haha). Przy pewnej obróbce chyba po prostu się wydziela. Ot, tłumaczenie obserwatorki, która się nie zna. Mi wystarczy.
Świetne tłumaczenie, bo proste i do mnie też przemawia. Dziękuję ;*