Na koniec przygody z dwunastoma surowymi produktami marki Purella Food, w tym siedmioma batonami, z których cztery pochodzą z sygnowanej przez Ewę Chodakowską linii Be Raw!, zostawiłam wariant Superfood bar. Na tle braci wyróżnia się tym, że został stworzony nie tylko suszonych owoców, orzechów i nasion, ale również warzyw: buraków. Zajmują 17% składu, plasując się tuż za bazowymi daktylami i wyprzedzając migdały, słonecznik, siemię lniane oraz kakao.
Ten surowy baton nie bez powodu zamyka serię słodyczy od Purelli. Zaplanowałam bowiem, by dzień później sięgnąć po konkurencyjny produkt od Foods by Ann, czyli marki sygnowanej przez Annę Lewandowską. Tam burak stoi obok truskawki, choć jest go zdecydowanie mniej – zajmuje jedynie 1%.
Be Raw! Superfood bar
Kolorystycznie buraczany surowy baton od Ewy Chodakowskiej prezentuje się rewelacyjnie. Zewnętrzna warstwa – roboczo nazwa otoczką – jest ciemna, bordowa. Z kolei środek przedstawia się intensywnie, krwiście. Występują w nim widoczne gołym okiem siemię lniane oraz pokruszony słonecznik. Jest to idealne odzwierciedlenie surowego buraka, który również jest inny na zewnątrz i od wewnątrz.
Be Raw! Superfood bar marki Purella Food dostarcza 347 kcal w 100 g.
Surowy baton z burakiem od Ewy Chodakowskiej waży 40 g i zawiera 139 kcal.
Superfood bar pachnie słodko, trochę duszno. Czuć buraka, kakao i siemię lniane. Wyrazisty aromat warzywa przywiódł mi na myśl świeżo wymienioną ściółkę w klatce hodowanych drzewiej myszek i chomika. Po wymianie zawsze sypałam do miseczki świeże ziarenka, czasem zaś również zawieszałam kolbę. Baton Ewy Chodakowskiej pachnie tym wszystkim.
Łakoć nie jest kamienny, więc krojenie go nie sprawia kłopotu. Co innego łamanie – nigdy wcześniej nie spotkałam się z batonem, którego trudniej byłoby złamać niż ukroić. Gryzie się go w porządku.
Po wbiciu zębów w Superfood snacka poczułam słodycz i lekką kwaśnawość. Odniosłam wrażenie, że został wykonany z rodzynek i świeżych jabłek, może także cytryny. Smak buraków plasuje się na idealnym poziomie i doskonale współpracuje ze słodyczą daktyli. Skądinąd słodycz owa jest przyjemna, bo umiarkowana. Do końca degustacji wspiera ją kwasek… czarnej porzeczki?
Baton jest twardawą, daktylowo gęstą gumką. Zawarte w nim siemię lniane okazało się suche, ale nie aż tak, jak w drugiej linii Purelli: Superfood Raw Bar. Cechuje go treściwość. Nie zawiera proszku.
Przygotowana na gorszość serii surowych batonów Ewy Chodakowskiej, bardzo miło się nią zaskoczyłam. Uważam, że buraczany Be Raw! Superfood bar jest przepyszny i warty tysiąca degustacji. Przyzwoitym poziomem słodyczy bije na głowę Superfood Raw Bary, a smakiem wygrywa z aż dwoma braćmi: białkowym Protein barem oraz kokosowo-kakaowym Energy barem. Z uwagi na konsystencję i smak przywiódł mi na myśl utwardzone owocowo-buraczane powidła z ziarnami. Kto nie da mu szansy, niech sczeźnie!
Ocena: 6 chi
Skład i wartości odżywcze:
(kliknij obrazek, by przenieść się na stronę Purella Food;
odwiedź też fanpage FB i stronę linii Be Raw!)
Lubie buraki, ale jak na razie jadlam je tylko w wersji na slono… Może na slodko też mi posmakują tak jak Tobie :D
Trzymam kciuki :)
Dostałam w prezencie od pani_chrup. Nawet napisałam jego recenzję i miałam publikowac ale nie wiem gdzie mi się ona zapodziała ;P
No wiesz co! ;>
Chyba jeszcze nie trafiłam na buraczany słodycz, który by mi smakował. Baton Legal Cakes był mi o wiele za mdły i za mało buraczany, Farmer wyszedł mi „za obiadowo”, a i na dokładkę wciąż z trwogą wspominam buraczaną czekoladę Georgia Ramon, która… buraczana była i aż za prawdziwie i też jakoś dziwnie „niesłodyczowo”.
Podoba mi się jednak zestawienie buraka z daktylami, a zapach sypanych ziarenek i wieszanych kolb dla szczura lubię, więc… Nie sczeznę. :D
Obiadowo buraczana czekolada brzmi źle. Do Farmera i ja nie wracam, tyle że przede wszystkim z uwagi na ostrość.
„hodowane drzewiej myszki” brzmią tak starodawnie :P Wydaje mi się, że proteinowe twory łatwiej jest przekroić niż złamać.
Baaaardzo mi smakował, fantastycznie komponuje się ta słodycz buraków z daktylami. Wracałam do niego kilkukrotnie.
To najlepszy sposób na zapoznawanie ludzi z rzadko spotykanymi słowami. Przemycasz jedno, ktoś sprawdzi znaczenie, bo nie zna, a potem – mam nadzieję – wyraz zostanie mu w głowie :)
Nope, nie zgadzam się. Jadłaś Sztangę od Zmian? Proteinowy kamulec, na którym można połamać nóż :P
Ja też wrócę. Lubię wracać do dobrych zdrowych batonów, co jest u mnie nowością (kiedyś gnałam do przodu, nie mając czasu na powtórki).
Nie jadłam Sztangi, bo nigdzie ich nie ma stacjonarnie. Chyba że w jakichś super-duper odjechanych w kosmos hipsterskich eko shopach, ale tam nie dotarłam. Jeszcze. Ale mega chcę go spróbować – i Agenta Coopera.
No i gdzie tak pędzisz, człowiecze. Do trumny się spieszysz czy co?
Recenzje nowości od Zmian będą u mnie za trzy tygodnie, i to pod koniec. Wówczas już nie będziemy pamiętać o niniejszej wymianie zdań (nie ten wiek, nie ta pamięć).
A co, może trumna zła?! Wygodnie, cicho i spokojnie. Luksus!