Pomarańcza to dodatek do czekolady, który lubię, zwłaszcza gdy w grę wchodzi tabliczka z podwyższoną ilością kakao. Lidlową markę J.D. Gross także lubię. Połączenie tych dwóch lubień daje produkt potencjalnie dobry do kwadratu. Czy gorzka czekolada z kandyzowaną skórką pomarańczową z serii Arriba Ekwador 70% spełnia moje założenie? Odpowiedź na to pytanie poznałam na początku 2018 roku.
Czekolada gorzka Arriba Ekwador 70% z kandyzowaną skórką pomarańczową
Gorzka czekolada Arriba Ekwador 70% z Lidla zawiera miazgę kakaową na pierwszym miejscu w składzie, co wróży dobrze. Niestety nieco dalej stoi syrop glukozowo-fruktozowy, którego obecność nie ma sensu, zwłaszcza że niedaleko przed nim widnieje zwykły biały cukier. Miało być miło, a wyszło jak zwykle.
Czekolada gorzka Arriba Ekwador 70% z kandyzowaną skórką pomarańczową zawiera 536 kcal w 100 g.
Tabliczka waży 125 g i w całości dostarcza 670 kcal.
1 rządek (2 kostki) to 25 g i 134 kcal.
1 kostka (porcja) to 12,5 g i 67 kcal.
Tabliczka wygląda przepięknie, co jest charakterystyczne dla czekolad marki J.D. Gross. Jest duża, płaska i przygotowana z największą starannością, dbałością o szczegóły. Zdobienia na kostkach nadają jej elegancji, wytworności. Dzieli się na pięć rządków, każdy po dwie kostki. Pachnie słodką pomarańczą, przez którą niestety nie przebija się ciemna czekolada. Aromat tradycyjnie przywodzi na myśl pomarańczowe galaretki w polewie kakaowej: soczyste, intensywne, słodkie, tylko odrobinę kwaśne.
Czekolada z kandyzowaną skórką pomarańczową Arriba Ekwador 70% jest twarda jak skała. Wypełniają ją jasne kawałki owoców. Mimo iż jest ciemna, rozpuszcza się na języku, tyle że bardzo wolno. Zdaje się tłusta, jednak nie margarynowo. Nie pozostawia proszku. Cierpkość jest bliska węgielnej.
Skórka pomarańczy nie została maksymalnie rozdrobniona, więc najpierw oko, a następnie ząb trafiają na spore kawałki. Owoce są twardawe i sprężyste, ale na pewno nie skamieniałe. Ani rozlazłe.
W smaku gorzka czekolada z pomarańczą z Lidla jest kakaowa i słodka. Słodycz plasuje się na poziomie umiarkowanym – jeśli chodzi o czekolady w ogóle, oraz na wysokim – gdy w grę wchodzą tylko tabliczki ciemne. Podczas gryzienia głośno chrupie, podczas rozpuszczania na języku irytuje wolnym tempem. Skórka pomarańczowa nie dodaje wiele do smaku: jest ledwo wyczuwalna. Pozwala to przypuszczać, że intensywność zapachu wynika z zastosowania aromatu (kolejny minus dla składu tabliczki Ekwador 70%).
W całokształcie produkt wydaje się płytki smakowo i nijaki. Nie tak zapamiętałam tabliczki marki J.D. Gross. Wyjątkowo jestem w stanie przymknąć oko i uznać, że czekolady z dodatkami nie umywają się do czystych. Tym drugim dam szansę. Do dziś zaprezentowanej nie wrócę na pewno.
Ocena: 3 chi
Masz swoją ulubioną tabliczkę czekolady? :)
Już nie. A Ty?
Już? A miałaś wcześniej? :)
Ja chyba najbardziej lubie nadziewaną mleczną truskawkowa od Wedla ^^
Przez jakiś czas faworyzowałam Milkę Oreo (100 g). Potem Rittera z solonymi migdałami i miodem. W sumie tego drugiego nadal baaardzo lubię i z uwagi na treściwość oraz smak mogłabym kupić nawet karton.
Truskawkowa Wedla pyyyszna, ale za mało treściwa, by jeść ją na co dzień. Od dawna czaję się na powtórkę wersji toffi, jednak mi nie wychodzi. Lubisz?
Tez lubię, jako dziecko nawet bardziej lubilam toffi, ale teraz chyba smak mi się zmienił i wszystko co ma w sobie toffi jest dla mnie za slodkie :D starość nie radość xD
Milke oreo tez bardzo lubie :) az wstyd przyznać, ale rittera jadlam tylko raz w zyciu (wybralam tabliczke marcepanowa) i bylo to tylko ze wzgledu na marcepan, tak to bym pewnie nawet na nią nie spojrzała :)
Marcepanowa jest kiepska. Nie dziwię się, że nie sięgnęłaś po jej degustacji po inne :P
Czyli bardziej polecasz tego Rittera z migdałami i miodem? ^^
Najbardziej!
Spróbuję, po wielu recenzjach widzę że mamy podobny gust :)
Smacznego :) Daj znać po.
A ja nie mam wrażenia, że jadłyśmy dwie różne czekolady. Po prostu czytam Twoją recenzję przez pryzmat tego, co w czekoladach lubimy.
Ja też aż takich skojarzeń z galaretkami nie miałam, bo zapominam o ich istnieniu (może raz w życiu jadłam? pomarańczowej może nawet nie?).
Słodycz jak na ciemną… rzeczywiście wysoka, ale z doświadczenia wiem, że wśród 70 % po prostu większość właśnie słodko smakuje, ale z kolei potrafią się takie trafić, że jak 90 % czy coś. To chyba „najbardziej luźna do interpretacji zawartość kakao”.
Zgoda jednak, że Gross się nie popisał.
Zgodzę się, że 70% są słodsze od 80 czy 90% (oczywistość!), ale w tych Grossach poziom słodyczy przekroczył granicę przyzwoitości.
Długo ją musiałaś chyba przetrzymać, bo poszarzała :D Kusiła mnie bardzo, ale właśnie ze względu na kumulację cukru i syropu g-f, nigdy jej nie spróbowałam. Niewiele tracę, jak widzę.
Different product, same story :D
I bardzo dobrze. Nie trać kasy, nie warto.
Pomarańcze mi się z czekoladą nie komponują, ale jadłam wersję z malinami i jeśli dobrze pamiętam to była ok ;)
Jak dobrze, że tej akurat nie miałam. Przesłodzony ciemny Gross + maliny? Brr.