Ritter Sport, Spekulatius

Pod koniec marca po raz pierwszy pomyślałam, że zbliża się chwila przeniesienia części słodyczowych zbiorów do lodówki. W rozpisce dat ważności oznaczyłam wszystkie produkty pokryte czekoladą, z naciskiem na mleczną (łakoci w białej nie posiadałam wiele). Jeśli nie miałam ochoty na nic konkretnego, starałam się wybierać właśnie je. Niestety nie jest to łatwe, gdy ma się tyle sztuk wszystkiego.

Wraz z majem nadeszły wybiórcze dni, w których byłam bliska przeniesienia czekolad do lodówki, jednak wkrótce robiło się chłodniej i uznawałam, że jeszcze wytrzymają. W czerwcu dałam za wygraną. Do decyzji przekonała mnie tabliczka Spekulatius Ritter Sporta, którą wypełniono grubym ciastkiem korzennym, przez co powinna być twarda. Cóż, nie była. Kiedy złapałam za boki, by ją złamać, palce zatopiły się w czekoladowym bagienku, a kostki uległy lekkiemu zmasakrowaniu. Dobrze, że nie użyłam większej siły, bo na zdjęciach musiałabym zaprezentować pofalowane monstrum.

Ritter Sport, Spekulatius, zimowa edycja, mleczna czekolada z herbatnikiem korzennym, copyright Olga Kublik

Spekulatius

Spekulatius to mleczna czekolada z korzennym herbatnikiem, ale także kremem, o czym przekonałam się dopiero w trakcie degustacji i co mnie zaskoczyło. W wyniku obcowania z wysokimi temperaturami, zwłaszcza czerwcowymi, odeszła od niej cienka przezroczysta warstwa tłuszczu (?), przypominająca foliową obwolutę na nowym urządzeniu elektronicznym. Czekolada zostawia tłuste ślady na palcach, wargach, podniebieniu i wszystkim, czego dotknie.

Czekolada korzenna Spekulatius marki Ritter Sport dostarcza 556 kcal.
Kwadrat złożony z 4 kostek waży 25 g i zawiera 139 kcal.
1 kostka waży ok. 6,25 g i dostarcza 35 kcal.

Ritter Sport, Spekulatius, zimowa edycja, mleczna czekolada z herbatnikiem korzennym, copyright Olga Kublik

Tabliczka Spekulatius pachnie intensywnie piernikowo, obłędnie! Przywodzi na myśl suche korzenne pierniczki oblane słodziutką czekoladą mleczną. Za aromat odpowiada każda z warstw.

Czekolada mleczna jest miękka, elastyczna. Od góry ściśle przylega do nadzienia i nie da się jej oddzielić, od dołu zaś można oderwać ją od ciastka za jednym pociągnięciem. Nie da się jej złamać, a przynajmniej nie w czerwcu. Można za to utoczyć kulkę, zupełnie jakby była plasteliną. Jest tradycyjnie bardzo słodka, mleczna i cudownie bagienkowa. Odrobinę proszkowata.

Ritter Sport, Spekulatius, zimowa edycja, mleczna czekolada z herbatnikiem korzennym, copyright Olga Kublik

Nie spodziewałam się, że pod mleczną czekoladą występuje krem, więc gdy na niego trafiłam, byłam miło zaskoczona. To również wyjaśniło mi, dlaczego kiedy złapałam tabliczkę, by ją przełamać, palce zapadły się szybko i głęboko. Krem ów jest tłusty – to najtłustsza z warstw – wręcz oleisty, proszkowaty. Konsystencją przypomina wnętrze Lindorów. Smakuje jak esencja intensywnie korzennych pierniczków.

Ciastko – korzenny herbatnik – nie jest kruche ani lekkie. Zamiast tego jest grube, twarde i chrupiące. Smakuje jak typowy produkt tego rodzaju, choć nie zawiera korzennych farfocli. Nie przypomina pierniczków, za to wyraźnie czuć w nim pszenność (pszenno-korzenność).

Ritter Sport, Spekulatius, zimowa edycja, mleczna czekolada z herbatnikiem korzennym, copyright Olga Kublik

Czekolada Spekulatius jest obłędna. Nie pamiętam już, kiedy jadłam tak dobrego Ritter Sporta (pewnie była to limitowana tabliczka Kokosmakrone). Przemienia się w gęste, tłuste, cukrowe, przekorzenne i mlecznoczekladowe bagienko. Herbatnik w środku jest twardy i chrupie. Dodaje do kompozycji przyjemnego pszennego posmaku. Nie znajduję niczego, co mogłabym jej zarzucić.

Po zakończeniu degustacji na języku pozostaje szczypta pikantności, za sprawą której piecze język. Mimo iż nie cierpię ostrych potraw, tym razem to wrażenie jest miłe, bo delikatne.

Ocena: 6 chi


Skład i wartości odżywcze:

Ritter Sport, Spekulatius, zimowa edycja, mleczna czekolada z herbatnikiem korzennym, skład i wartości odżywcze, copyright Olga Kublik

22 myśli na temat “Ritter Sport, Spekulatius

  1. Mm, to musi być ciekawe, lubie pierniczki :) ale teraz chyba nie ma jej już w sklepach, to była zimowa edycja? :p

    1. Szukałam jej parę miesięcy temu. Rozpytywałam na straganach i dowiedziałam się, że nawet w Niemczech już nie ma. Zresztą jak robiłam zakupy u naszego sąsiada, szukałam czekolady na regale – nie ma :( Na Allegro znajdziesz niedobitki.

      1. O kurczę, szkoda :( to jest minus limitowanych edycji – jeśli Ci posmakują, to z bólem serca prędzej czy później musisz powiedzieć im papa :c

          1. Ja ją dopadłam tydzień temu w delikatesach :> była Kokosmakrone i Spekulatius, więc zatem nadal są w obrocie.

            1. Nie „nadal”, a „znów” ;> Mam już kilka. Tak czy inaczej, dziękuję za info :)

              PS Jesteś pewna, że widziałaś Kokosmakrone? W tym roku Ritter wypuścił trzy zimowe czekolady: korzenną, nugatową z chrupiącym wkładem oraz z kruszonymi prażonymi migdałami.

              1. Na pewno! W Trójmieście znajdują się Delikatesy Albo (niestety nie jestem w stanie odpowiedzieć czy to siecówka. Z tego co widzę to chyba jedyny taki sklep). Mają tam bardzo szeroki asortyment słodyczy; w tym i Kokosmakrone. Od razu poznałam – również jestem ogromną fanką tej wersji. x)

                  1. Tak, zakupiłam dwie paczuchy. Jak będę tam przejeżdżać to zobaczę, czy im jeszcze coś zostało na stanie :’o.

  2. Nawet nie wiesz, ile razy chciałam ją wziąć, a jej nie wzięłam. Ech, a wydaje się być idealna. Herbatnik/ciastko, korzenny krem…

    Btw. uwielbiam zmrożone czekolady z lodówki. Pamiętam stare, dobre, mroczne czasy, kiedy latem kitraliśmy z bratem tabliczki mlecznej Milki w najmroźniejszych zakamarkach lodówki, a potem chrupaliśmy. Mmm.

    1. Wydaje się? Ona jest idealna. Nienawidzę siebie za to, że nie kupiłam więcej :'(

      Lubisz mrożone czekolady? Ja chyba musiałabym się zas… NIE.

  3. Ło, taka konsystencja to mnie by dopiero zabiła. A myślałam, że ta, którą ja miałam (bagienko, przeogromna tłustość) była straszna. Muszę przyznać, że w smaku rzeczywiście cudnie korzenna, dlatego jeszcze bardziej wkurzyła mnie tłustość. Wkradała mi się nawet do smaku, całego odbioru oczywiście… a jestem pewna, że gdyby nie była taka tłusta, dałabym więcej niż moje 6.
    Tą recenzją, wstępem i tym, jak to prawie ją sobie rozgniotłaś, uświadomiłaś mi, jak ogromne mam szczęście, że już drugie mieszkanie (prawdopodobnie drugie i ostatnie, rzec można) trafiło mi się z boskim, chłodnym korytarzem, gdzie czekolady bezpieczne.

    1. W pokojach też masz zimno? Jeśli tak, to ja już wolę moją upalną krainę czekoladą płynącą :P

      Bardzo liczę na Rittera, że wypuści tabliczkę tej lub którejś z kolejnych zim. Kocham ją.

    1. Wszystko się dodaje, tylko musiałam włączyć ręczną akceptację. Opowiem później, teraz chciałam Ci odpowiedzieć na szybko.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.