Parę miesięcy po otrzymaniu od taty Turronu Blando moje zbiory zasilił kolejny podarek od tego zacnego obieżyświata: Turron de Alicante. Nieźle się nagimnastykowałam, próbując ustalić producenta. Koniec końców zrezygnowałam, pozostawiając nazwę marketu, z którego pochodzi. (HiperDino to hiszpańska sieć sklepów należąca do DinoSol Supermercados, a niniejszy turron musi być produktem marki własnej).
Aby zobrazować wam różnicę pomiędzy wymienionymi wyżej turronami, przywołam część definicji zapożyczonej z Wikipedii i przedstawionej w recenzji pierwszego z hiszpańskich nugatów:
„Tradycyjny turron składa się z miodu, cukru i białek jaj, gotowanych razem, aż miód skarmelizuje, oraz orzechów piniowych, laskowych lub migdałów. Może być kruchy (biały turron z Alicante, zawierający 64% całych, prażonych migdałów) lub miękki i ciągnący (turron z Jijony), w którym migdały są utarte na pastę. Turron w wersji z Alicante przykrywa się opłatkiem i podczas świąt dzieli się nim z bliskimi osobami, nie tylko z rodziną.”
Podczas gdy Turron Blando to przedstawiciel nugatów z Jijony, Turron de Alicante – jak sama nazwa wskazuje – to nugat pierwszego typu. Jest wypełniony całymi migdałami oraz z obu stron pokryty opłatkiem. Jedyna rzecz, z którą się nie zgodzę, to nazwanie go kruchym. Mój turron był twardy jak skała i jestem pewna, że zęby połamałaby na nim nawet Pożeracz skał z Niekończącej się opowieści.
Turron de Alicante
Kojarzycie bakaliowe batony składające się wyłącznie z wybranego rodzaju orzechów i scalającego je syropu? Można je znaleźć m.in. w Lidlu pod marką Eridanous. Odznaczają się tego samego typu twardością, co Turron de Alicante. Różnicę stanowią grubość łakoci oraz ilość wypełnienia.
Ponieważ wspomniane batony są dość cienkie – na ok. dwie warstwy poukładanych poziomo orzechów/migdałów – i większość zajmują bakalie, gryzienie ich nie stawia pod znakiem zapytania kompletności uzębienia. Hiszpański nugat niestety jest grubszy, a szkliste wypełnienie zajmuje więcej miejsca (migdały to 60%, reszta – cukier, miód i syrop glukozowy – składa się na skamieniałą spoinę).
Turron de Alicante z marketu HiperDino dostarcza 560 kcal w 100 g.
Kamienny blok nugatu migdałowego waży 150 g i zawiera 840 kcal.
Wizualnie ilość migdałów znajdujących się w Turronie de Alicante urzeka, mimo iż w rzeczywistości jest ich tylko 60% (podejrzewam, że to produkt typowo marketowy, a więc nieco niższej jakości).
Hiszpański nugat ma przepiękną barwę kogla-mogla. Od zewnątrz jest matowy, tam bowiem znajduje się opłatek. W środku okazał się lepki, choć nie zostawia śladów na palcach. Pachnie prażonymi migdałami, bardzo słodkimi, bo zalanymi cukrową zawiesiną, a więc dokładnie tym, czym jest.
Turron de Alicante okazał się tak twardy, że niemal nie da się go ukroić. Gryzienie wcale nie jest łatwiejsze. Przy każdym kęsie bałam się, że odgryzę sobie język, i to wcale nie żart.
Opłatek jest tradycyjnie nędzny, jak to woda z mąką. Od lat nie spożywam tego specjału, nawet w święta Bożego Narodzenia. Migdały są rewelacyjne, bo świeże, esencjonalne smakowo i chrupiące. Tym bardziej szkoda, że beżowa część turronu stanowi nieprzystępną skałę.
Turron de Alicante to zastygła cukrowa cegła ze świeżymi, chrupiącymi i przepysznymi prażonymi migdałami. Idealnie sprawdzi się w menu miłośników słodyczy o konsystencji skały, zwłaszcza tych posiadających uzębienie z diamentów (#byćjaklilwayne).
Niestety nie potrafię ocenić zagranicznego produktu, gdyż wydaje mi się to ze wszech miar niesprawiedliwe. Smak migdałów zasługuje na unicorna, ale twardość sprawia, że gdybyśmy turronem rzucili komuś w łeb, niechybnie wylądowalibyśmy w więzieniu za zabójstwo z premedytacją.
Oficjalnie zostaję przy niekaralności, Turronie Blando i bakaliowych batonach z marketów.
Ten też wygląda i brzmi znajomo, ale czy go jadłam, to pewności nie mam :P
To akurat łatwo sprawdzić :) Masz zęby?
Właśnie taki turron jadlam na wakacjach w Hiszpanii :D ale czuję się nieco oszukana, bo w sklepie, w którym kupowalam turrony, kazdy miał w składzie tylko orzeszki ziemne, a nie migdały. Chyba trafilam do jakiegoś slabego sklepu >.<
Słaby był ów sklep nie dlatego, że oferował tylko jeden rodzaj, ale dlatego, iż w ogóle to coś oferował :D
Żałuję, że nie poszukałam w innych sklepach, bo te orzeszki w sumie zdominowaly smak. Taki z migdałami musi być jeszcze pyszniejszy :)
Jeśli nie przeszkadza Ci płacenie za smak zębami, poluj podczas kolejnej wycieczki :)
Wspomnianego batona z migdałów z Lidla trzymałam w rękach i ostrzegałam Mamę, że może mieć z nim problem. Kupiła i… nie dała mu rady przez twardość (nie ma za mocnych zębów). Ja nie lubię bardzo twardego jedzenia, więc to… przeraża mnie. Słodycz skrajnie nie mój już w dużej mierze z racji smaku, a skała? Nie, nie, lubię moje zęby. Chociaż, co do hashtagu, kieeedyś miałam przyjaciółkę, z którą miałyśmy taki etap, że pół żartem, pół serio chciałyśmy mieć np. złote kły. W sumie… bardziej ona, bo ja już wtedy nie chciałam pozbyć się moich, haha (w końcu wiadomo, że mam wampirze i gdybym wyrwała, to krwi bym ssać nie mogła złotymi).
A do producentów i kruchości: też parę dni temu trafiłam na coś niby kruchego, ale według mnie to koło kruchości nie leżało. Lidlowe lody z ciasteczkami „Kruche ciasteczko cookie” (ta nazwa) z… obłędnie mokrymi, rozpływającymi się kawałkami ciastek jak ciasto w masie… Taak, wolę to, na co ja trafiłam i to sto razy bardziej. <3
Albo każde dziecko przechodzi etap tuningowania zębów (lub myślenia o tym), albo tylko dziwne. Ja i przyjaciółka przez kilka miesięcy nosiłyśmy „aparaty” ze sreberek od czekolady na górnych i dolnych zębach :D To było w późniejszej podstawówce, obstawiałabym 4-5 klasę.
Na 100% nasze zęby nie wyszłyby cało z tej degustacji xD
Może niech zje go tylko jedna pandka? Nowym znajomym będzie Was łatwiej odróżnić.