Są produkty, które już na starcie rokują doskonale. Są też takie, dookoła których wiszą niewidzialne, acz wyczuwalne czerwone diody, z uwagi na co wiem, że lepiej trzymać się od nich z daleka. Trzecią – ostatnią już – grupę stanowią produkty nieodgadnione. Te z kolei w równym stopniu mogą zasłużyć na unicorna smaku, co wylądować w śmietniku po maleńkim kęsie (rzadko; prędzej oddam).
Właśnie do tych ostatnich należał Flapjack Summer berry – doskonały baton owsiany marki Wholebake, ale z kłopotliwym dodatkiem: fiolilizowanymi malinami. Dobrze, że zajęły tylko 1% składu. Z drugiej strony nieco oszukany ten słodycz, skoro owocowe dodatki zajmują w nim łącznie 1,5%.
Flapjack Summer berry
Malinowo-truskawkowy baton owsiany jest znacznie ciemniejszy od poprzedników, bo niemal brązowy. Widać w nim kawałki owoców i pesteczki. Górę jak zwykle zajmują całe płatki owsiane. Mimo przeciętne emocjonujących dodatków flapjack wydał mi się apetyczny.
Flapjack Summer berry marki Wholebake dostarcza 450 kcal.
Wegański owsiany baton z malinami i truskawkami waży 80 g i zawiera 360 kcal.
Zapach Flapjacka Summer berry jest piękny, jak zwykle zresztą. Przede wszystkim cukrowy – i to na potęgę! – dalej owsiany, delikatnie owocowy (drobne owoce sezonowe), a na koniec jeszcze raz smagnięty cukrem, bo przecież słodyczy nigdy zbyt wiele (o słodka ironio).
Płatki owsiane są duże, twardawe, mączne. Odniosłam wrażenie, że twardsze niż w dotychczas próbowanych wariantach, co zdecydowanie nie przypadło mi do gustu. O ile we Flapjacku Cashew and coconut kryształki cukru czuć nieznacznie – zagłuszają je dorodne płatki kokosowe – o tyle tu mają pełne pole do popisu i strzelają podczas gryzienia niczym miny na z pozoru bezpiecznej łące. Negatywnie oceniam również kawałki owoców: zbyt małe i przemieszane z morderczymi pesteczkami malin.
W smaku Flapjacka Summer berry nie da się wychwycić konkretnych owoców. W batonie są po prostu kwaśne owocowe kawałki. Co prawda po obecności pesteczek można odgadnąć, że 1% należy do malin, jednak przynależna truskawkom połówka pozostaje ukryta.
Pierwszoplanowy smak w łakociu od Wholebake to oczywiście cukier. Kolejne miejsca – tak mniej więcej dziesięć – też należą do cukru. Potem na scenę nieśmiało wstępuje pyszna owsianość.
Gdybym nie chciała spróbować i zrecenzować na blogu całej serii wegańskich owsianych batonów od Wholebake, wariant Summer berry nie znalazłby się w moim koszyku. Tak jak się spodziewałam, nie straciłabym wiele. Baton jest smaczny (!), ale najtwardszy, najmączniejszy (płatki), a dodatek najmniej ciekawy: występujący w znikomej ilości i niewyróżniający się smakiem. Na pewno do niego nie wrócę.
Ocena: 4 chi
Z tymi malinami i tak jest lepiej niz na przykład w przypadku Grunchy Ani, gdzie niby są wersje wzbogacone o żurawine i jabłko, ale ja osobiście w całym batonie znalazłam może po jednym kawałeczku danego owocu w kazdym wariancie xD
O nie, nie. Za bardzo kocham owsianego batona Grunchy, żeby popsuć sobie opinię o nim, próbując wariantu z dodatkami. Już i tak orkiszowy jest gorszy, bo twardszy. Stawiam na owies.
Też uwielbiam Grunchy. Te z dodatkami są pyszne, ale tylko dlatego, że smakują tak samo jak wersje bez niczego xD to w sumie jedyne batony owsiane, które lubię, bo np. Corny czy oshee nie cierpie. Jeśli ten flapjack jest do nich podobny, to się w nim zakocham :D
Flapjacki Corny są PASKUDNE! A Wholebake to sztosy. Bierz koniecznie :)
Wygląda znajomo i nie wiem, czy nie kupowałam go w Czechach… No ale nawet jeśli, to nie pamiętam smaku i nie zapowiada się, abym miała go jeść ponownie.
Jak to powiedział pewien znany kanadyjski filozof: never say never.
Wysilili się z tymi owocami…
A co do formy malin: nie mogę zrozumieć producentów, dlaczego sądzą, że pestki są czymś atrakcyjnym. Gdyby to ode mnie zależało, dawałabym sok z malin do takich słodyczy.
Minimalizacja kosztów, ot co. Są fragmenty malin? Są. To czego się czepiasz, człowieku marny?