Degustację serii wegańskich batonów owsianych marki Wholebake zdecydowałam się zakończyć wariantem rokującym doskonale. Co prawda orzechów pekan nie jadłam nigdy, lecz bakaliowe klimaty w czekoladach, batonach, ciastkach czy zdrowych słodyczach bardzo lubię.
Po przeprawie przez flapjackowe morze cukru nie liczyłam już na 6 chi, jednak miałam nadzieję, że Flapjack Pecan dołączy do grona najlepszych: Pistachio, Cranberry i Cashew and coconut.
Flapjack Pecan
Owsiany baton z pekanami to kolejny wariant o ciemniejszej, niemal brązowej barwie. Ma w sobie duże kawałki orzechów, przez co wygląda jeszcze piękniej niż zwykle. Pachnie przesadnie słodką owsianką z bliżej nieokreślonymi dusznymi orzechami. Za zamkniętymi oczami obstawiałabym laskowe. Aromat przywiódł mi na myśl karmelowy popcorn prażony w małym ciasnym kinie – cudo!
Flapjack Pecan marki Wholebake dostarcza 466 kcal w 100 g.
Wegański baton owsiany z orzechami pekan waży 80 g i zawiera 373 kcal.
Degustację Flapjacka Pecan zaczęłam od wygryzienia nieznanych mi dotąd orzechów. Okazały się tradycyjnie miękko-twarde, jak to wszystkie orzechy we flapjackach i raw barach, a także idealnie świeże i esencjonalne. Smakują niczym hybryda włoskich i laskowych. Pod względem wyglądu, budowy i konsystencji zdecydowanie bliżej im do włoskich.
Baton jest w miarę miękki. Płatki przeciwnie – twardawe, a do tego jędrne i duże. Niestety w atrakcyjnym ciałku występują kryształki cukru. Mniej niż w poprzednikach, ale wciąż nie jest to pożądany składnik.
Pierwszy gryz flapjacka przynosi zalew słodyczy, co nikogo nie powinno zdziwić, a już na pewno nie mnie (i rzeczywiście, nie zdziwiło). Wyjątkowe jest w nim to, że mimo iż całość została tradycyjnie sklejona golden syrupem, sprawia wrażenie połączonej olejkiem orzechowym. Posmak orzechów jest lekko ziemisty, zupełnie jakby wkradła się w nie pleśń, przez co nie wiedziałam, czy baton aby na pewno nadaje się do spożycia. Do upływu daty ważności pozostało kilka miesięcy, więc zaryzykowałam.
Po uporaniu się ze wszystkimi posiadanymi flapjackami od Wholebake – przypomnę, że było ich siedem – doszłam do wniosku, że są to produkty nieidealne. Z każdym kolejnym wariantem coraz bardziej przeszkadzały mi powtarzalne wady, szczególnie mordercza słodycz oraz trzaskający podczas jedzenia cukier w formie kryształków. W dwóch batonach płatki okazały się za twarde.
Flapjack Pecan nie zasilił grona najlepszych, ale też nie uplasował się w dole hierarchii. Nie do końca wiem, gdzie go umieścić, ponieważ ziemisty posmak nieco mnie skonsternował. Myślę, że za jakiś czas kupię go jeszcze raz i wówczas będę wiedziała, czy to orzechy pekan są dziwne, czy po prostu w swej niewiedzy i naiwności zeżarłam spleśniały baton (#najgorzej).
[EDIT luty 2020 r.] Kupiłam baton ponownie. Jest smaczny, jak wszystkie Flapjacki od Wholebake (po zmianie marki Brynmor), niemniej przeszkadza mi okrutnie wysoka słodycz, a jeszcze bardziej zatrzęsienie kryształków cukru trzeszczących pod zębami. Co z dziwnym posmakiem ziemistej pleśni? Cóż, pojawił się i tym razem, dzięki czemu zyskałam odpowiedź na pytanie, czy omyłkowo zjadłam spleśniały baton. Nie, nie zjadłam. Najwyraźniej taka uroda orzechów pekan. Zdecydowanie nie zostałam ich fanką.
Ocena: 4 chi ze wstążką
(ma potencjał nawet na 6 chi)
Dla mnie pekany surowe smakują jak mniej intensywne orzechy włoskie, także bez szału, wolę po prostu zjeść orzecha włoskiego :p ale baton myślę że byłby dobry. Wszelkie wyroby z orzechami są przeważnie dobre :p robilam tez kiedyś pecan pie, jest przepyszny,tylko dostarcza miliony ”jednostek biodrowych”, jak Ty to pięknie nazywasz xD a ten baton ma ich przyjemnie mało ^^
Nie pisz, że pekany są łagodniejsze od orzechów włoskich, bo to będzie znaczyło, iż mój baton jednak był nieświeży :D
Na pewno wszystko z nik było w porządku, w koncu to nie były czyste pekany, a jedynie ich dodatek do batona :D więc raczej nie umrzesz od tego xD
Słyszałam / czytałam wiele osób, że pekany smakują JAK włoskie, a właśnie według mnie to połączenie włoskich i laskowych i cieszę się, że podobnie je odebrałaś. Z tą ziemistością… jestem ciekawa, czy chodzi o taki smaczek, który w nich lubię. No właśnie, może w rozstrzygnięciu, czy to zepsucie pomoże Ci fakt, że bardzo lubię orzechy pekan. :P
I to jest najmilsza wiadomość dzisiejszego dnia, daje mi bowiem nadzieję, że jednak nie zeżarłam zepsutego batona.
PS Laskowe czułam na równi z włoskimi, więc – wyjątkowo! – piąteczka :)
Dobrze mieć pewność, że zepsutego nie zjadłaś.
A co do pekanów – zawsze czułam w nich posmak, który nazywałam sobie „tłuszczowym znijaczeniem” goryczki włoskich (ze skórką). Po przemyśleniach… może to i rzeczywiście „pleśniowe” jest.
Wszystkie orzechy pekan jakie próbowałem łacznie z tymi z torebek ala mieszanka orzechowa/przekąska zawsze dawały jakimś rybim tłuszczem ala tran czy awokado, nie wiem jak porównywać je do włoskich, które są lekko gorzkawe, pieprzne. Może im sie z brazyliskimi lub makadamia pomieszało.
Nigdy nie próbowałam tranu, toteż się nie odniosę. Awokado jadłam dawno temu, nie cierpię go za mdłą tłustość. Włoskie są pieprzne? W moim odczuciu słodko-gorzkie bądź gorzko-słodkie. Co kubki smakowe, to odczucia :D