Frito Lay, Lay’s z Pieca solone

Nie uważam, że chipsy są produktem beznadziejnym, ani też najgorszym z najgorszych. Nie wzdrygam się z obrzydzeniem, studiując ich skład. Nie marszczę nosa na myśl, ilu i jakim torturom musiano poddać niewinne ziemniaki, żeby stały się cienkimi, wyschniętymi i chrupiącymi plastrami. Nie sądzę też, że chipsy to samo zło, miażdżyca, śmierć i gwarancja cery stuletniego zombie. Ta popularna przekąska jest tak samo kiepska dla organizmu, jak każda inna. Jedni wolą się truć ziemniaczanymi chrupkami, inni waflami czy żelkami – wolnoć, Tomku, w swoim domku. (I – pół żartem, pół serio – na coś umrzeć trzeba).

Ponieważ zaliczam się do grupy miłośników produktów czekoladowych, do chipsów jest mi nie po drodze. Chrupię je kilka razy w roku – mniej niż dziesięć, a to i tak głównie (wyłącznie?) na potrzeby recenzji. Nie próbowałam wielu wariantów, lecz nie żałuję. Już znalazłam te, które mi odpowiadają, zatem jeśli jakimś cudem najdzie mnie ochota na chipsy z ziemniaków, sięgam po zaprezentowane dziś Lay’s z Pieca, koniecznie w wersji solonej (rzadziej paprykowej, do innych zaś nie wracam).

Z solonymi Lay’sami z Pieca – dawniej Lay’sami Prosto z Pieca – zapoznał mnie tato. Jako lekarz, odwieczny miłośnik sportu i pasjonat wynajdywania alternatyw dla niezdrowego jedzenia – ale bez przesady, bo pizzę kilka razy w miesiącu jada bez skrępowania – kiedy już musiał zająć czymś ręce podczas oglądania meczu, wybierał właśnie je. Zakochałam się w nich od pierwszego chrupnięcia! Ilekroć odwiedzałam tatę i znajdowałam chipsy w szafce, przejmowałam je, by po wizycie zabrać do swojego domu. Zabawne, bo było to w czasach licealnych, a mam wrażenie, że wczoraj.

Frito Lay, Lays z Pieca solone, chipsy o obniżonej zawartości tłuszczu, dawniej: Prosto z Pieca, copyright Olga Kublik

Lay’s z Pieca solone

Lay’s Prosto z Pieca to moje pierwsze chipsy o tak nietypowym kształcie. Są wyrabiane ze specjalnych orientalnych ziemniaków, które przypominają kanciaste bryły. Pochodzą z rzadko spotykanej grupy roślin Papkoziemniux, znanej również pod nazwą Płatkoziemniakusis Fabrykaris.

Chipsy Lay’s z Pieca solone dostarczają 443 kcal w 100 g.
Porcja sugerowana przez producenta to 30 g i 133 kcal.
(Powodzenia w poprzestaniu na pojedynczej porcji).

Frito Lay, Lays z Pieca solone, chipsy o obniżonej zawartości tłuszczu, dawniej: Prosto z Pieca, copyright Olga Kublik

Chipsy pachną przyjemnie, acz niekoniecznie tradycyjnie chipsowo. W pierwszej chwili przywiodły mi na myśl słone kluski, niedługo potem zaś słone fryteczki. Są płaskie, duże i twarde. W każdej paczce znajduje się sporo niepołamanych egzemplarzy. Większa cześć chipsa jest jasna, brzegi zaś ciemne, przypieczone. Na jasnym tle pojawiają się złocisto-przezroczyste plamy tłuszczu. Powierzchnię urozmaicają drobne i liczne… fale? pokarbowania? Znajomy nazwał Lay’sygrubymi chipsami delikatnie karbowanymi.

Frito Lay, Lays z Pieca solone, chipsy o obniżonej zawartości tłuszczu, dawniej: Prosto z Pieca, copyright Olga Kublik

Lay’s z Pieca solone odpowiadają swojej nazwie pod każdym względem. Są wyraziście słone, lekko zakrawają o kwaśność, a także umiarkowanie tłuste. Dawniej producent twierdził, że są o 70% mniej tłuste o tradycyjnych chipsów smażonych (tak reklamowany był wariant Prosto z Pieca), dziś zaś zmniejszył wartość do 50%. To informacja zdecydowanie bliższa prawdzie.

Chrupki są twarde, kruche i chrupiące. Po zlizaniu kwaśnawej soli stają się słodziutkie. Smakiem przypominają frytki smażone na głębokim, na szczęście świeżym oleju. Mają w sobie również delikatność orzeszków ziemnych. Papka ziemniaczana – mimo iż nadal zdecydowanie bardziej wolę chipsy z ciętych ziemniaków – w tym produkcie mnie nie obrzydza, ponieważ po rozgryzieniu chrupki nie papieją. Od jedzenia trochę pieką usta, ale to zapewne wina (urok) soli.

Frito Lay, Lays z Pieca solone, chipsy o obniżonej zawartości tłuszczu, dawniej: Prosto z Pieca, copyright Olga Kublik

Jak wszystkie popularne chipsy, Lay’s z Pieca solone – skądinąd cóż to za wyjątkowy piec, że pisze się go z wielkiej litery? – znajdują się w paczce, do której spokojnie można by dorzucić słonia i antylopę, a i tak pewnie zostałoby jeszcze trochę miejsca. Nie przekonuje mnie argument, że to ochrona przed połamaniem, z racji iż do zabezpieczenia chipsów wystarczyłoby dwa razy mniej powietrznej rezerwy.

Chipsy są słone, słodkie i odrobinę kwaśne (kwaśnawe). W konsystencji modelowe: idealnie chrupiące. Czuć w nich tłuszcz, jednak nie jest ordynarny – stanowi nośnik dobrego smaku. Są grubsze od klasycznych chipsów ziemniaczanych. Przypominają alternatywne frytki.

Mimo iż po zmianie nazwy, składu i wartości odżywczych chrupki smakują mi mniej niż kiedyś – parę lat temu otrzymałyby unicorna, i to bez żadnego wysiłku – wciąż zajmują pierwsze miejsce. Przebić je może jedynie alternatywna przekąska z bananów, czyli chipsy marki Banana Joe.

Ocena: 6 chi


Skład i wartości odżywcze:

Frito Lay, Lays z Pieca solone, chipsy o obniżonej zawartości tłuszczu, dawniej: Prosto z Pieca, skład i wartości odżywcze, copyright Olga Kublik

***

Doceniasz moją pracę? „Postaw mi kawę” i pomóż rozwijać blog – dla Ciebie i innych osób. Dziękuję :)

16 myśli na temat “Frito Lay, Lay’s z Pieca solone

  1. Laysy z pieca są pyszne! Mi szczególnie posmakowala cebulka. Solone nigdy nie były moimi ulubieńcami, sa dla mnie zbyt zwykle. Ale kiedy na półce stoją obok cheetosy, laysy mogą dla mnie nie istnieć <3 co sądzisz o cheetosach? :)

    1. Dawno nie jadłam, ale dawniej lubiłam. Chipsy i chrupki nigdy nie należały do moich ukochanych przekąsek, ACZKOLWIEK jeśli już coś brałam, to chipsy.

          1. A wybierasz słony czy karmelowy? Jak dla mnie zawsze słony, choć tym o smaku sera do mikrofalówki też nie pogardzę ^^

            1. Nigdy nie próbowałam karmelowego, ale i słony rzadko kupuję. Do kina, niczym Grażyna, przemycam w torbie własną szamę :D

  2. Za chipsami nie przepadam, a solonych to nigdy nie lubiłam i zdarzyło mi się takie jeść raz w życiu. Na pewno wolę pieczone od smażonych, ale nie jest to produkt, który kupiłabym sama z siebie, w dzieciństwie jadłam częściej.

  3. Ja to w ogóle jeszcze rzadziej jem chipsy, a w mrocznych czasach też ta częstotliwość nie była powalająca. Ulubione smaki? Lays cebulowe, paprykowe, solone (kocham!), maślane (jeszcze bardziej kocham!), fromage i pikantne paprykowe <3 Nie jadłam tych z pieca i też wolę cięte ciemniaki (choć te z papki mi nie przeszkadzają), ale chętnie bym spróbowała. Choć na 30 g bym raczej nie poprzestała (czy ktoś kiedykolwiek poprzestał?).

    Btw. mój tata uwielbiał wsuwać chipsy, paluszki albo słone orzeszki do jakiegoś serialu typu "Czterej pancerni", ale najbardziej lubił wsuwać… solony, ugotowany bób. Jadł kilogramami latem.

    1. Nigdy nie jadłam maślanych Lay’sów. Prawdę mówiąc, nawet takich nie kojarzę. Za to doskonale pamiętam wersję fromage. Kochałam ją, niestety z uwagi na cenę nie kupowałam zbyt często. Moje gimnazjalne chipsy numer jeden to zwykłe solone z Lidla.

      Ograniczanie porcji jest zabawne. 30 g i ani sztuki/kęsa/okruszka więcej. Mhm.

      Moja mama wsuwa bób na kilogramy :D

  4. Poniekąd mogłabym się podpisać pod wstępem. Tylko że… ja nie lubię chipsów, głównie przez to, że nie cierpię ziemniaków i tak tłustych rzeczy. To, jak niezdrowe są, nie rusza mnie ani trochę, ale ziemniak tak. Zdarzą się jednak smaki (miętowe, piwo Guinness), że tam raz czy dwa w roku zjem, ale łe.
    Za namową Mamy próbowałam te z Pieca paprykowe, ale no nie, jednak zupełnie nie moja bajka. Od solonych w ogóle będę trzymała się z daleka, bo wiadomo, ziemniak i sól – ble, nie dla mnie.

  5. „Ponieważ zaliczam się do grupy miłośników produktów czekoladowych, do chipsów jest mi nie po drodze.” – aż się zaśmiałam (tak, wiem, że recenzja stara).
    Dobra, najpierw odpowiedź (nie wiem, dlaczego nie odpisałam od razu, kiedyś). Mama nie lubi z pieca, bo nie lubi chipsów grubych / karbowanych. Kupiła je jednak raz i drugi z desperacji ze względu na składy i bo pogarszają lubiane przez nią cienkie chipsy.
    Mnie namawiała, bo uznała, że są na tyle „zdrowo-mdłe”, że może mi posmakują.
    Tak samo i od paru dni namawia mnie na pomidorowe, bo kupiła, by się „może przekonać” (uwielbia pomidory i ketchup, ale latami unikała rzeczy o tym smaku; podobnie miała z papryką, aż przez żołądek musiała odejść od smaku cebulowego), ale pożałowała i się boi. Mooże się odważę sprawdzić, jak w ich przypadku wygląda papienie / niepapienie. xD

    1. PS A w ogóle zaczęłam komentarz pisać, bo Mama prosiła, żeby Ci przekazać, że: skoro coraz więcej u Ciebie wafli, mniej czekolad, to może naszłaby Cię ochota właśnie na słone chrupacze, chipsy i takie tam. Jeśli byś jakieś jadła, bardzo, bardzo prosiłaby o recenzję. Wiemy, że pewnie i tak często ich nie jadasz, nie prosimy, byś jakieś specjalnie pod recenzję kupowała i jadła, ale wiedz, że gdybyś jakieś jadła, Mama bardzo chciałaby recenzję przeczytać.

    2. Czemu się zaśmiałaś? Według mnie nadal tak jest. Zauważ, ile produktów chipsowych pojawia się na blogu w przeciągu roku.

      Daj znać, czy doświadczyłaś papienia na własnym języku :)

      Co do prośby, jasna sprawa. Przy czym i tak recenzuję wszystko, co jem. Po prostu nie jadam chipsów :P

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.