Kojarzycie pistacjowe lody na patyku marki Gelatelli? Jeśli odpowiedź brzmi przecząco, wcale mnie to nie dziwi. Pojawiły się w Lidlu w czasach, gdy po Ziemi chodziły jeszcze dinozaury, a organizowane przez niemiecki market tygodnie tematyczne były nowe i ekscytujące. To podczas jednego z nich – tygodni, nie dinozaurów – upolowałam kartonik mieszczący trzy lody w czekoladzie inspirowane orzechami, których smaku w słodyczach poszukuje wiele osób. Niestety z uwagi na cenę (?) pistacje pojawiają się w czekoladach, batonach czy deserach mlecznych rzadko. Nie ma zmiłuj, trzeba łapać okazje.
Pistachio
Napatykowe lody Pistachio to okazy prezentujące absolutne minimum orzechów pistacjowych w pistacjowym produkcie. W składzie jest ich zawrotne 4%, co przekłada się na drobne i nieliczne zielone kawałki smutno upchnięte w polewie. Szkoda, bo liczyłam na to, co prezentuje opakowanie (#marketing).
Lody na patyku Pistachio marki Gelatelli dostarczają 312 kcal w 100 g.
Pistacjowe lody w czekoladzie z Lidla ważą 81 g, mają 120 ml i zawierają 252 kcal w sztuce.
Pistachio pachną dość pistacjowo, aczkolwiek dopiero po rozkrojeniu i prawdopodobnie trzeba wcześniej wiedzieć, że lody są pistacjowe, żeby to odnotować. Nie obeszło się też bez apetycznego poniuchu marcepana (wciąż nie rozumiem, dlaczego tak często towarzyszy pistacji; jakieś pomysły?).
Na polewie pojawiło się niewiele orzechów. Środek jest zielony niczym oblicze Shreka. Całość otacza twór najlepszy na świecie: bardzo gruba mleczna czekolada magnumowego typu, a może nawet lepsza.
Mleczna czekolada Gelatelli smakuje jak każda inna mleczna czekolada z Lidla: bardzo słodko i bajecznie mlecznie. Jest gęsta i bagienkowa, a właściwie ślisko-bagienkowa, jak to klasyczna polewa lodowa. Najpierw bagienkowieje na trzy sekundy, potem zaś przemienia się w śliską wodę. Niestety jest także proszkowata (pylista). W przypadku ochoty na mleczną czekoladę o wysokiej słodyczy jawi się jako czysty ideał.
Podczas gryzienia polewa cudownie chrupie. Wydaje mi się, że jest grubsza od magnumowej. Wtopione w nią pistacje są twardo-miękkie, a więc strukturalnie sympatyczne. Nie mają smaku własnego, szkoda.
Lody pistacjowe w lidlowym Pistachio są przede wszystkim słodkie jak cukier, następnie zaś marcepanowe. Pojawia się w nich także nuta alkoholu (likieru). Niestety odznaczają się kiepską konsystencją. Są niczym zamarznięta woda, ewentualnie odtłuszczone mleko.
Jeśli lubicie lody na patyku z obłędną smakowo i grubą mleczną czekoladą, Pistachio mogą przypaść wam do gustu. (A raczej mogłyby, gdyby były jeszcze dostępne, he, he, he). Zawiodą was jednak, jeżeli nie lubicie marcepana, oczekujecie pistacjowego kopa, pożądacie lodów gęstych i mlecznych lub śmietanowych, bądź też nie tolerujecie produktów o poziomie słodyczy przyprawiającym lewą powiekę o nerwowe drganie.
Nawet gdybym mogła wrócić do lidlowych Pistachio marki Gelatelli, nie zrobiłabym tego. Dla samej czekolady nie warto, tym bardziej że taką samą znaleźć można na pozostałych napatykowcach.
Ocena: 4 chi
Skoro smakuje jak marcepan, to dla mnie nawet lepiej niż pistacjowo! 😍 Swoją drogą, czy w ogóle są w sklepach lody marcepanowe? ^^
Dobre pytanie. Nie przypominam sobie żadnych.
Strzelam w Ciemno, że mojemu Tacie smakowałyby te lody ;)
Strzelam w Jasno, że Mojej mamie też (:
Ja kocham marcepany:) . Tych lodów nie widziałam:( a pewnie bym kupiła bo pistacje to moje ulubione orzechy.
Nie zapominaj, że były dostępne ze sto lat temu. Może widziałaś, tylko wyrzuciłaś z pamięci. Często robisz zakupy w Lidlu?
2-3 razy w tyg bo to jest sklep przy moim osiedlu więc najbliżej go mam:)
Masz już nowy parking?
Wyglądają smakowicie jak dla mnie, ale na obecną chwilę zeskrobałabym tylko czekoladę. Marcepan w prawdzie lubię, ale słodkość i zimność wnętrza mnie nie zachęca ;)
Podzielam opinię. Lody zimną jesienią/zimą – NOPE.
Jadłyśmy jedynie pistacjowe rożki z Lidla :) Tych nawet sobie nie przypominamy a parę lat temu bardzo często robiłyśmy zakupy w Lidlu :)
Może jestem czarownicą i stworzyłam je siłą umysłu? ;>
Na patyku, to chyba nic więcej pisać nie muszę.
Ale napiszę! A może jeszcze jakąś fajną literówkę strzelę.
Biedne pistacje, smak wydaliły… Może ze strachu przed zielonoshrekowym kolorem? Który sam siebie się wystraszył i zbielał? A może mi tu kłamiesz? Na zdjęciach jakieś to takie… Chyba że to mój telefon, romansujący z (dys)ortografią.
Dobra, a jeszcze co do marcepanowych nut – pewnie jakiś taki aromat mają i po prostu idiota nazwał go pistacjowym, a teraz nikt nie odważy się tego zmienić. Ale w sumie ja lubię czasem marcepanowość pistacjowych rzeczy.
Szkoda, że wyszły jak wyszły w innych kwestiach. Wątpię, by ktoś kupował lody tylko dla czekolady (tabliczki górą!).
Patyki są fajne, czego od nich chcesz? Można sobie na przykład gdzieś tam nimi pogrzebać.
Czasem zdjęcia nie oddają dobrze prawdziwego koloru, różnie to bywa. Podczas obróbki podciąga się kontrasty i wyczynia inne bajery, a rzeczywistość zostaje przekłamana. Lepiej wierzyć w słowo me szczere i z serca płynące.