Kolacje w 2018 roku upłynęły mi pod znakiem Primaviki. Na początku roku, kiedy wegańskie pasztety i paprykarze pojawiły się w Lidlu, kupiłam kilka na próbę. Tak mi posmakowały, że swoim odwiecznym zwyczajem zrobiłam zapasy. Nieco później – w maju – nawiązałam współpracę z marką, dzięki czemu otrzymałam te same pasty kanapkowe plus jeszcze kilka, których nie udało mi się upolować samodzielnie. Sami policzcie, ile to już miesięcy, a ja wciąż jeszcze mam w lodówce kilka słoiczków!
Pierwszą recenzję poświęciłam czwórce pasztetów z cieciorką. Drugą oddałam wegetariańskim paprykarzom: z ryżem, kaszą jaglaną, amarantusem i quinoa czerwoną. Trzecia – dzisiejsza – jest wyjątkowa, bo stanowi przegląd różnych past. Przeczytacie o dwóch pasztetach z ciecierzycą, dwóch z soją i dwóch z soczewicą. W czwartej pojawi się pojedynczy hummus. I to już niestety będzie koniec.
Pasty z ciecierzycą – opis smaków
Pasztet koperkowy z cieciorką pachnie uroczo: zupą ogórkową z dużą ilością koperku, ewentualnie rosołem z koperkiem. Jak w większości pasztetów z ciecierzycą marki Primavika czuć w nim klasyczny mięsny pasztet drobiowy – kocham ten efekt!
Wegańska pasta kanapkowa ma konsystencję zgęstniałej i doskonale nawilżonej zupy krem, więc świetnie rozprowadza się ją na kanapkach. Koperek czuć bardzo wyraźnie, acz ogórków odnotowanych w zapachu już nie. Ciecierzycy także nie wyczułam.
Pasztet meksykański z cieciorką budził mój strach z uwagi na potencjalną pikanterię, której chory żołądek mógłby nie wytrzymać. Na szczęście podjęłam ryzyko i przekonałam się, że nie taki wilk straszny. W pierwszej kolejności rozczuliło mnie to, że wegański pasztet pachnie… przedszkolem! Trudno określić ten zapach, ale każda osoba, która ma za sobą pobyt w przedszkolu, kojarzy charakterystyczny zapach stołówki. Ciepłej zupy? Drugiego dania? Na pewno dziecięcy, bezpieczny i nostalgiczny.
W pasztecie meksykańskim są duże kawałki groszku i kukurydzy, a także skórki czerwone fasoli – wszystkie te warzywa uwielbiam. Pikanteria jest nieznaczna, a smak przywodzi na myśl klasyczną domową potrawę: duszoną bądź pieczoną paprykę faszerowaną mięsem mielonym i ryżem. Drugie skojarzenie to curry albo nawet gotowy sos w słoiku z curry, prawdopodobnie do kurczaka tikka masala.
Pasty z soją – opis smaków
Pasztet sojowy z pomidorami wizualnie jest gładką gęstawą zupą krem – mniam! Cudownie przemielone i doskonale nawilżone warzywa rozsmarowują się na kanapce przy pierwszym pociągnięciu noża. Zapach jak zwykle jest przyjemny, zgodnie z nazwą pomidorowy. Cechuje go łagodność, więc może i nikogo szaleńczo nie rozkocha, ale też nie rozczaruje.
O ile jednak pasztety z ciecierzycą smakują mi klasycznymi drobiowymi pasztetami z warzywnymi dodatkami, o tyle w wariancie z soją poczułam tylko pastę pomidorową (i to bez soi, co akurat mnie nie dziwi, bo cieciorki w cieciorkowych też nie czuję). Jest łagodny i pyszny, delikatny i kremowy.
Pasztet pieczarkowy z bazylią i soją okazał się nieco inny niż dotychczasowe pasty, bo znacznie mniej wilgotny i kremowy. Jest raczej zwarty i pastowy. Idzie w stronę suchości, choć zupełnie suchy nie jest – nadal da się go bezproblemowo rozsmarować. Trzeba tylko poświęcić na to trochę więcej czasu.
Choć spodziewałam się wyrazistego smaku ulubionych pieczarek, nie otrzymałam go. Pieczarek wręcz nie czuć w ogóle. Bazylia jest gorzkawa, średnio atrakcyjna. Z uwagi na odmienny smak pasztetowej bazy oraz inną konsystencję pasta kanapkowa przypomina raczej pasztet drobiowy pieczony i znajdujący się w foremce czy brytfance. Według mnie to najmniej ciekawy wariant pasty Primavika.
Pasty z soczewicą – opis smaków
Pasztet warzywny z soczewicą należy do past, w których nie czuć tytułowego warzywa strączkowego (tu jest nim soczewica). Jest gładki, odpowiednio nawilżony i delikatny. Pachnie wielowarzywnie, atrakcyjnie.
Wariant ten z pozoru jest całkiem podobny do pasztetu warzywnego z ciecierzycą. Od cieciorkowego kuzyna odróżnia go jednak odczuwalność soli – tu według mnie jest wyższa. Pasztet smakuje intensywnym, skondensowanym rosołem. Ma konsystencję zupy krem, więc rozsmarowuje się go świetnie.
Pasztet paprykowy z soczewicą to także zgęstniała zupa krem. Jest niemal jednolity i cudownie wilgotny. Kromkę pokrywa szybko i szczelnie. Soczewicy oczywiście w nim nie czuć.
Paprykowy pasztet wegański nie jest pikantny, ale zawiera pikantną nutkę papryki. Co ciekawe, wyczułam w nim intensywny konserwowy smak. Najchętniej przypisałabym go ogórkom konserwowym, ale niech będzie, że to papryka konserwowa.
Składy i wartości odżywcze:
(kliknij obrazek, by przenieść się na stronę Primaviki,
odwiedź też fanpage’e: Facebook, Instagram)
Najbardziej zachęcił mnie opis tej meksykańskiej pasty :) trzeba je trzymać w lodówce przed otwarciem, czy tylko po?
Tylko po. Nawet w sklepach są na zwyczajnych półkach.
Bardzo lubimy takie pasztety i pasty :) Generalnie robimy je same ale zawsze jeden słoiczek mamy w szafce na czarną godzinę :)
To, że robicie je same, nie powinno mnie dziwić, a jednak dziwi. Sądziłam, że pasty akurat kupujecie.