Będąc w Niemczech, zauważyłam dwa warianty smakowe Riso – w oryginale deser nosi nazwę Milch Reis – których nie ma w Polsce. Pierwszy miał wsad jabłkowy, w drugim występował sos o smaku prażonych migdałów. Z uwagi na fakt, że kusiło mnie wiele jogurtów, musiałam zdecydować się tylko na te, które uznałam za absolutny must have. Tak oto wersji jabłkowej pomachałam na pożegnanie białą chusteczką, Milch Reis a la Gebrannte Mandel zaś zaprosiłam do domu podwójnie.
PS Milch Reisy mają o wiele ładniejsze szaty graficzne od Riso, nie sądzicie?
Milch Reis a la Gebrannte Mandel
Obecność wariantu Milch Reis a la Gebrannte Mandel w środku lata porządnie mnie zdziwiła. Prażone migdały to coś, co kojarzy się zimnymi porami roku, zwłaszcza jesienią. Kiedy na niebo wpełza słońce, wybiera się owoce i egzotyczne połączenia. Dlaczego Muller oferuje deser właśnie teraz? A może to stara, ubiegłoroczna edycja limitowana? Albo w ogóle nie mamy do czynienia z limitką, lecz produktem stałym? Znajdował się na palecie wraz z ryżem pistacjowym, który do Polski dotarł dość dawno. Dlaczego zatem prażonych migdałów nam pożałowano? #somysterious
Milch Reis a la Gebrannte Mandel marki Muller dostarcza 114 kcal w 100 g.
Mleczny ryż z sosem o smaku prażonych migdałów waży 200 g i zawiera 228 kcal.
Deser – jak można się było spodziewać – pachnie obłędnie. Aromat jest znajomy, choć wcale nie przywodzi na myśl prażonych migdałów, albo raczej nie przede wszystkim. To esencja idealnych, bo kruchych na zewnątrz i wilgotnych, lejących się w środku krówek. Nie pamiętam, kiedy ostatnio zapach jakiegoś słodycza urzekł mnie tak bardzo.
Na górze Milch Reisa a la Gebrannte Mandel tradycyjnie znajduje się mleczna warstewka, zwana przeze mnie zamiennie mlecznym kożuszkiem. Jest idealnie aksamitna, budyniowa, gęstawa. Bez trudu odczuwa się jej mleczny smak, acz spod spodu przebija nuta korzenno-krówkowa.
Sos w ryżu na mleku jest bardzo ciemny – odpowiada wilgotnemu skupisku cynamonu. Ma cudownie gęstą konsystencję i jest wypełniony ogromem drobniutkiego proszku, prawdopodobnie właśnie cynamonem bądź mieszanką przypraw korzennych. Wpływa na lekkie szczypanie języka.
W smaku sosu krówka zostaje zepchnięta na odległy plan. Tu królują przyprawy korzenne oraz – zgodnie z nazwą – migdały prażone w miodzie, karmelu lub tym czymś, w czym się je zazwyczaj praży. Słodycz jest wyrazista, ale nie budzi obrzydzenia, bo zatrzymuje się na właściwym poziomie.
Nie mniej cudny jest ryż. Daleko mu do skały, acz nie przypomina również sflaczałego kapcia. Nie jest al dente, jak w polskich Riso. Odznacza się sprężystością i twardością trafioną w punkt. Odniosłam wrażenie, że w niemieckim deserze znajduje się go więcej, choć trudno to ustalić, bo na opakowaniu nie podano procentowej zawartości poszczególnych surowców.
Milch Reis a la Gebrannte Mandel to deser w 100% jesienny, charakterem i cudownością zbliżony do mojego prawdopodobnie ulubionego wariantu czekolady marki Ritter Sport: Honig-Salz-Mandel. Jest gęsty od pierwszej łyżeczki, czyli od mlecznej zawiesiny. Intensywność smaku oczarowuje, podobnie jak słodki, duszny, korzenno-krówkowy aromat. Jedząc deser, jednocześnie miałam ochotę się w nim wytarzać.
Ten wariant Riso Milch Reisa jest jednym z najlepszych, jakie jadłam. To krówkowo-korzenno-migdałowe ciasteczka w formie ryżu na mleku, o idealnych: aromacie, poziomie słodyczy, intensywności smaku i konsystencjach warstw. Wielka szkoda, że nie pojawił się na polskim rynku wraz z pistacjowym.
Ocena: 6 chi ze wstążką
(unicorn wśród deserów ryżowych na mleku)
Twój opis jest baardzo zachęcający, choć nie ukrywam, że troszkę się rozczarowalam. Liczyłam, że skoro migdaly, to będzie to riso ala marcepanowe… To byloby spelnienie moich marzen <3 no ale takim krowkowo korzennym tez nie pogardze :)
Koniec końców wolę migdały prażone od naturalnych a la marcepanowych. Są lepsze na jesień.
To dla mnie mogłyby nie istnieć inne poza marcepanowymi… Po prostu kocham ten smak <3
Ja też. I nie rozumiem, jak można nie lubić marcepana. Ba! sama jako dzieciak nie lubiłam :o Głupie było ze mnie stworzenie.
Ja lubilam zawsze! Dzięki temu wszyscy głupcy wokół mnie oddawali mi marcepanowe czekoladki z merci… ^^
Uwielbiam je! Na drugim miejscu stoją nugatowe.
„Mleczny ryż z sosem o smaku prażonych migdałów waży 200 g i zawiera 228 g.”
chyba kaloriii ? :DDDD Kochana!
Nooo… Dzięki! :D :*
Brzmi bardzo zachęcająco, choć pewnie okazał by się dla mnie za słodki. Za to na pewno smakowałby mojej mamie :D
Moja rzadko jada ryż na mleku.
Jakoś nie umiem się odnieść co do tego, która szata graficzna ładniejsza. Może i faktycznie ta.
Może smak sprzedawał się tak dobrze, że wprowadzili go na stałe? Brzmi super, szkoda tylko, że to ryż. Mogliby mi zrobić De Luxe z sosem o smaku prażonych migdałów.
A tak z ciekawości: jak reagujesz na zwykły kożuch na mleku?
Do gimnazjum miałam ochotę sama się wydziedziczyć, kiedy widziałam, jak mama spija kożuch. A potem nagle sama go polubiłam. Rzadko gotuję mleko… BARDZO rzadko (ostatni raz miał miejsce grubo ponad rok temu :P), ale jak już się trafi, zjadam kożuch ze smakiem. Poza tym uwielbiam zostawiać budynie instant do ostudzenia, żeby móc potem zebrać z nich wielki i gruby kożuch. Mmm.