Słodyczy od młodszej siostry ciąg dalszy. Tym razem zdobycz tegoroczna, bo otrzymana w ramach prezentu urodzinowego. Wegańskie batoniki morwowe Pamir Mulberry otworzyłam niedługo po wejściu w ich posiadanie, ponieważ byłam ciekawa, czy są podobne do próbowanego dawno temu niepozornego łakocia Pamirian Mulberry marki Feliks. Nie mniejsze znaczenie miał fakt, że są drobne i niskokaloryczne – potencjalnie idealne w ramach przegryzienia czegoś tuż po posiłku.
Pamir Mulberry Bar
Degustację dziwnych, acz zdrowych tworów zaczęłam od wersji podstawowej, która składa się… w 100% z morwy! W chwili otrzymania jej sądziłam, że jest malinowa lub zawiera dodatek innych czerwonych owoców – zmyliła mnie kolorystyka szaty graficznej, skądinąd bardzo ładnej.
Pamir Mulberry Bar marki Saintly dostarcza 252 kcal w 100 g.
Wegański batonik z morwy waży 20 g i zawiera 50 kcal.
Pamir Mulberry Bar jest znacząco miększy od wariantu z figą, a także wspomnianego we wstępie produktu marki Feliks. Nie kruszy się, lecz rwie jak chleb lub ciasto. Wyglądem przypomina sprasowane jedzenie dla gryzoni, co niezbyt zachęca do spożycia. Pachnie z kolei zadziwiająco, gdyż… surową czekoladą marki SuroVital! Być może wariantem z morwą, ale niekoniecznie.
Batonik może i jest mięciutki, ale suchy jak wiór. Przypomina przesuszony piernik bądź wyschniętą kromkę. W ustach rozpada się szybko, pozostawiając miejscami zbrylony piach. Nie jest ani trochę gęsty.
Jeśli liczycie na pyszny smak morwy – pamiętam go z dzieciństwa; wspinałam się wówczas na drzewa i jadłam owoce prosto z gałęzi, a nikt dorosły nie krzyczał, że to przecież nieumyte! – rozczarujecie się. W Pamir Mulberry Bar czuć jedynie słodycz. Wcale nie cukru, ale gorzkawego ziołowego syropu aptecznego. Nie wiem, jak można przemienić świeżą morwę w takie ohydztwo.
Morwowy baton Pamir Mulberry Bar jest miękki i piaskowy, a do tego zawiera kawałki skrystalizowanego czegoś (pewnie naturalnego cukru wytrąconego z owoców). Smakuje ponadprzeciętnie słodko i gorzko. Choć waży tylko 20 g, nie dojadłam go. Wstążkę przyznałam wyłącznie za ciekawą konsystencję i miękkość.
Ocena: 1 chi ze wstążką
Pamir Mulberry Bar White Fig
W drugim batoniku morwowym oprócz głównego bohatera pojawia się figa (25%). Poza tymi dwoma owocami w składzie nie ma niczego innego – przyjemnie.
Pamir Mulberry Bar White Fig marki Saintly dostarcza 251 kcal w 100 g.
Wegański batonik z morwy i figi waży 20 g i zawiera 50 kcal.
W przeciwieństwie do poprzednika Pamir Mulberry Bar White Fig kruszy się już od otwarcia opakowania. Jest suchy jak wiór – sprawia wrażenie jeszcze suchszego! – i odznacza się tym samym kolorem. On także przywodzi na myśl przysmak dla chomika lub szczura.
Nie wiem, czym batonik pachnie. Znów jest to ów dziwny aromat, który nie przypomina świeżej morwy, a już na pewno nie figi, lecz raczej mdlący apteczny syrop. Cukrowy, gorzki i ziołowy.
W ustach przysmak rozpada się jeszcze szybciej. Słodycz morduje kubki smakowe, a skojarzenie z wielokrotnie już przytoczonym syropem ziołowym jest na tyle silne, że odechciewa się jeść. Jeśli suszona morwa rzeczywiście ma taki smak, zdecydowanie nie zostanę jej fanką.
W tym batoniku wyczułam smak zapachu Offa! na komary.
Jeśli lubicie łakocie o przygnębiająco wysokim poziomie słodyczy oraz smakach przywodzących na myśl wszystko, tylko nie jedzenie, Pamir Mulberry Bar White Fig marki Saintly został stworzony dla was. Skądinąd nazwa marki to albo ironiczny żart, albo osoby uduchowione – na myśl przychodzą mi od razu wysuszeni buddyści izolujący się w górach – rzeczywiście jedzą takie paskudztwa w ramach ćwiczenia się w sztuce samokontroli. Na obiad zaś miska suchego ryżu i koniec jedzenia na dany dzień. Smacznego!
Ocena: 1 chi
Gdzie można je kupić i za ile? Chyba dam je w prezencie komuś, kogo nie lubie :D
Zakładam, że zdrowa strefa w Żabce albo spożywka w Rossmannie.
Twój opis mnie nie zachęca, ale ogólny wygląd i skład już tak, więc może kiedyś gdzieś mi wpadną w ręce.
A Twój wpis mi przypomniał o zbliżających się urodzinach siostry, w związku czym muszę zacząć kompletować część jedzeniową prezentu :P
Nie kupuj tego siostrze, bo pomyśli, że jej nienawidzisz.
Nawet nie miałam takiego zamiaru, ona preferuje inne jedzenie :D
Wyglada jak otrębowy „wytwór’ :P
Kolorystycznie – fakt.