Zaprezentowaną dziś czekoladę mleczną marki Chocokiss otrzymałam w ramach prezentu urodzinowego w ubiegłoroczne wakacje. Trochę poleżała, zanim się za nią zabrałam, ponieważ mam kłopot z motywacją, kiedy przychodzi mi stawić czoło: 1) czekoladzie, 2) tym bardziej czekoladzie czystej, 3) a już najgorzej czekoladzie czystej no-name’owej. W końcu jednak się udało – brawo ja.
Czekolada mleczna bezglutenowa
Tabliczka Chocokiss o nazwie bez nazwy została zakupiona w Biedronce. Całe szczęście, że producent podkreślił, iż jest to czekolada mleczna bezglutenowa, bo większość czekolad mlecznych dostępnych na rynku jest naszpikowana glutenem po pachy wierzch kostek. Czasem wręcz można się pomylić i powiedzieć do znudzonej życiem ekspedientki: poproszę czekoladę mleczną nadziewaną glutenem!, zamiast po prostu: poproszę czekoladę mleczną. Chcecie śmieszkować? Proszę bardzo, ale to true story.
Czekolada mleczna bezglutenowa marki Chocokiss dostarcza 538 kcal w 100 g.
2 rządki (8 kostek) ważą ok. 33 g i zawierają 178 kcal.
Czekolada marki Chocokiss wygląda dokładnie tak, jak chcielibyście, aby wyglądała każda kupowana przez was czekolada: przeciętniacko. Pachnie mlecznie i słodko, całkiem ładnie. Nie tylko nie ma pazura, ale nawet charakteru – jest nijaka. Jak widzicie, degustacja zapowiadała się wprost cudownie.
Mimo letnich upałów, w obliczu których sczezły Milki i Wedle, tabliczka Chocokiss zachowała fason. Okazała się twarda, a w dotyku nieznacznie lepka, raczej matowa. Dzięki utrzymaniu pierwotnych właściwości podczas łamania trzaska, w trakcie gryzienia chrupie. Rozpuszcza się w umiarkowanym tempie. Jest gęstawa gęstawowawa, ale tylko przez setną sekundy. Na bagienko nie liczcie, bo się rozczarujecie. Przy lizaniu zdaje się proszkowata, jednak po rozpuszczeniu jest gładziutka.
Tabliczka wyjątkowej czekolady mlecznej bez glutenu marki Chocokiss jest przede wszystkim cukrowa, potem zaś mleczna. Nie wiem, ile kosztowała, ale oceniając smak i konsystencję, musiała być tania jak pleśniejący pomidor zalegający w Biedronce pod koniec sezonu. To typowa no-name’ówka do poczęstowania mniej lubianych gości, żeby szybciej poszli.
PS Warto nadmienić, iż jak zwykle wszystkiemu winny jest gluten! Gdy jest obecny, to źle, ale kiedy go zabraknie, zdezorientowanego człowieka ogarnia przemożny żal. Nie wątpię, że glutenowe nadzienie dobrze by Chocokissówce zrobiło. Może nawet zasłużyłaby na unicorna!
Ocena: 2 chi ze wstążką
Skład i wartości odżywcze:
Takie czekolady są tworzone chyba tylko na prezent dla kogos, kogo sie po prostu nie zna, taki bezpieczny slodycz – bo raczej kazdy lubi czekolade mleczna, a ta jeszcze bezglutenowa, szacun xDD a tak na poważnie to jedyny plus jaki tu widzę to ładne opakowanie, ale mimo to o wiele bardziej wolalabym dostać mlecznego Wedla, którego to uważam za najlepszą mleczna tabliczke :)
Amen.
Widziałam je w Biedrze, ale grafika opakowania podpowiadała mi, że wnętrze będzie sztuczne i rozczarowujące (na podziw zasługuje jedynie fakt, że firma potrafiła wyprodukować mleczną czekoladą bez dodatku glutenu, to przecież cud konstrukcyjny !!).
Też czuję bezglutenowy respekt dla producenta.
Już chciałam pochwalić za to, że pewnie jakość dobra, bo w końcu mleko pełne, forma zachowana, a tu? W sumie jakże mogło by być inaczej. Cukier… Jestem ciekawa, czemu producentom tanich czekolad nie przyjdzie do głowy np. zapchanie czekolady odtłuszczonym kakao. W końcu nikt nie powiedział, że mleczna musi być z cukru. Ważne jest mleko.
Ty ignorantko! Najłatwiej zganić, peeewnie. Ale już zupełnie nie zwróciłaś uwagi na najważniejsze: ŻE CZEKOLADA NIE MA GLUTENU!!!111!!!11!1!!1