Porównanie cukierków typu michałki: Michałki Śnieżka vs. Michaszki Mieszko vs. Michałki Wawel

Zgodnie z definicją zaprezentowaną na Wikipedii michałki to:

czekoladowe cukierki produkowane przez różne zakłady cukiernicze w Polsce. Cukierki mają prostopadłościenny kształt, wypełnione są orzechowo-kakaowym nadzieniem z niewielkimi, chrupiącymi fragmentami orzeszków ziemnych; po wierzchu oblane są czekoladą.

Do najpopularniejszych – między innymi z uwagi na spór o nazwę – należą Michałki z Hanki i Siemianowic. Nie mniej znane są Michałki z Wawelu oraz Michałki ze Śnieżki dostępne w granatowych opakowaniach. W wielu sklepach znajdziemy również Michaszki Mieszka. Najrzadziej widuję Cukierki michałkowe z Wolności, ale i takie miłośnik słodkości może upolować, np. w Auchan (ich skład załączyłam na końcu).

Porównanie cukierków typu michałki, cukierki kakaowe z orzechami arachidowymi, Michałki Śnieżka i Wawel, Michaszki Mieszko, copyright Olga Kublik

Porównanie cukierków typu michałki:
Michałki ze Śnieżki vs. Michaszki Mieszka vs. Michałki z Wawelu

Każdy z zaprezentowanych dziś michałków: ze Śnieżki, od Mieszka i z Wawelu, już się na blogu pojawił. Po latach od publikacji postanowiłam odnowić sobie ich smaki i zestawić je w recenzji porównawczej. W ostatniej chwili zastanawiałam się, czy aby nie dokupić rzadziej spotykanych Cukierków michałkowych marki Wolność, lecz zrezygnowałam. I tak trudno było mi się zabrać za te posiadane, a co dopiero za nowe (dla niewtajemniczonych: nie lubię słodyczy w formie cukierków).

Kalorie i waga cukierków

Michałki ze Śnieżki dostarczają 525 kcal w 100 g. Jeden cukierek waży ok. 13 g i zawiera 68,5 kcal.

Michaszki Mieszka dostarczają 521 kcal w 100 g. Jeden cukierek waży ok. 15 g i zawiera 78,5 kcal.

Michałki z Wawelu dostarczają 540 kcal w 100 g. Jeden cukierek waży ok. 17 g i zawiera 92 kcal.

Porównanie cukierków typu michałki, cukierki kakaowe z orzechami arachidowymi, Michałki Śnieżka i Wawel, Michaszki Mieszko, copyright Olga Kublik

Wygląd cukierków

Michałki ze Śnieżki są najmniejsze: wąskie i krótkie. Wyglądają na suche, są bowiem jasne i matowe. Podczas dotykania nie zostawiają na palcach jakichkolwiek śladów. Ma to plusy, ponieważ polewa nie zostaje na papierku, a cukierki prezentują się przyzwoicie także po wyciągnięciu. Cechuje je atrakcyjny przekrój. W jasnym wnętrzu widać dużo orzechów zastosowanych w szczodrych rozmiarach.

Michaszki Mieszka są średniego rozmiaru: nadal wąskie, ale długie – najdłuższe z zaprezentowanej trójki. Mają przepiękną kolorystykę, na którą składa się ciemna polewa i ciemny środek. We wnętrzu widać dużo fistaszków pozostawionych w sporych cząstkach, tak jak w Michałkach ze Śnieżki. Wizualną wadę stanowi polewa, której znaczna większość (!) zostaje na papierku. Kiedyś sądziłam, że to wina letniej temperatury, jednak tym razem jadłam cukierki w październiku.

Michałki z Wawelu są największe i najcięższe. Nie przebijają Michaszków Mieszka długością, za to są najszersze. Je również charakteryzuje atrakcyjna kolorystyka: ciemna polewa i ciemne wnętrze. Niestety ilością i wielkością orzeszków ziemnych pozostają daleko za konkurencją. Tu bakalie są zaledwie okruszkami. Polewa nieznacznie zostaje na papierku, ale tylko z wierzchu michałków.

Porównanie cukierków typu michałki, cukierki kakaowe z orzechami arachidowymi, Michałki Śnieżka i Wawel, Michaszki Mieszko, copyright Olga Kublik

Zapach i dotyk

Michałki ze Śnieżki pachną inaczej, niż zapamiętałam. Przywodzą na myśl kakaową masę typu margarynowego, do której dołączono poniuch orzechów arachidowych.

Michaszki Mieszka pchaną intensywnie kakaowo, tym razem jednak w sposób pozytywny. Fistaszki uzupełniają michałkową kompozycję, czyniąc ją apetyczną.

Michałki z Wawelu nie pachną niemal wcale. Minimum kakao i orzecha w aromacie rozczarowuje.

Porównanie cukierków typu michałki, cukierki kakaowe z orzechami arachidowymi, Michałki Śnieżka i Wawel, Michaszki Mieszko, copyright Olga Kublik

Polewa i nadzienie – konsystencja i smak

Michałki ze Śnieżki wyglądają na suche, takie też są. Polewa smakuje dokładnie tak, jak pachnie, czyli tanią margarynową masą. Jest tłusta i bardzo proszkowata. Skrywa wnętrze pełne orzechów: wielkich, chrupiących, świeżutkich, podprażonych i przepysznych. Smak przewodni otaczającej je suchawej masy to kakao z nutą trufli. Niestety tu również pojawia się mdły posmak taniej margaryny (być może spełzł w polewy). Plus za to, że Michałki ze Śnieżki są słodkie w punkt.

Michaszki Mieszka mają polewę o strukturze rodem z koszmaru. Niemal cała zostaje na papierku, więc żeby poddać ją ocenie, trzeba zebrać paznokciem z opakowania (może to taki sprytny sposób na obniżenie kaloryczności cukierków?). Jest tłusta, gęsta, plastyczna i bardzo czekoladowa. Mało tego: ciemnoczekoladowa. Naprawdę mi smakuje. Skrywa sucho-kremowe wnętrze pełne ogromnych, świeżych fistaszków o intensywnym prażonym smaku. Jest ich zatrzęsienie, tak jak w Michałkach Śnieżki. Dodają wiele do smaku. Sama masa z kolei jest miększa i bardziej aksamitna od śnieżkowej.

Michałki z Wawelu odznaczają się polewą miękką, gęstą, bagienkową i proszkowatą. Smakuje ona przyzwoicie kakaowo, co mnie zaskoczyło, bo nie przepadam za wawelskimi tworami, zwłaszcza ciemną czekoladą. Czuć, że to deserówka, acz jest mniej intensywna od śnieżkowej. Skrywa sucho-kremowe nadzienie pełne chrupiących orzeszków o mieszanych wielkościach, zawsze jednak są to albo małe kawałki, albo opiłki. Dobrze, że nadrabiają świeżym, intensywnym i wyprażonym smakiem. Michałki z Wawelu są najbardziej ziarniste od cukru, a ziarenka owe są większe niż u konkurencji.

Porównanie cukierków typu michałki, cukierki kakaowe z orzechami arachidowymi, Michałki Śnieżka i Wawel, Michaszki Mieszko, copyright Olga Kublik

Podsumowanie

Michałki ze Śnieżki w granatowych papierkach przez lata uważałam za najlepsze michałki dostępne na polskim rynku. Niestety tegoroczne zestawienie ich z konkurencją ujawniło wszystkie wady. Cukierki są najmniejsze, najsuchsze i umiarkowanie ziarniste, lecz nie to przesądza o ich okropieństwie. Nie do wybaczenia jest tani i podły margarynowy smak, który zagłusza nawet cudne i szczodrze zastosowane orzechy ziemne w podprażonym wydaniu. Mam jeszcze cichą nadzieję, że w ostatnich latach zmienił im się skład. Jeżeli nie, oznacza to, że do tej pory moje kubki smakowe były upośledzone.

Michaszki Mieszka zawsze były moim numerem dwa – deptały po piętach Michałkom ze Śnieżki. Dzięki niniejszej degustacji porównawczej przewędrowały na pierwsze miejsce na podium. Nie oznacza to jednak, że są pozbawione wad! Fakt, że niezależnie od pory roku i pogody 90% polewy zostaje na sreberku, jest nie do zaakceptowania. Na szczęście intensywnie czekoladowy smak połączony z wyrazistymi prażonymi fistaszkami wynagradza niedogodności wynikające z odbywania niezbyt higienicznej degustacji (wszystko jest w polewie: my, nasze ubrania, meble, a nawet sąsiedzi).

Michałki z Wawelu wywoływały u mnie – ujmijmy to delikatnie – mieszane uczucia. Prawdę mówiąc, przed przystąpieniem do degustacji byłam do nich uprzedzona, bo choć dawno, dawno temu lubiłam wawelskie Michałki, polska marka zalazła mi za skórę innymi paskudnymi produktami tak bardzo, że nie sądziłam, iż dziś odbiorę cukierki pozytywne. Zwłaszcza że parę tygodni wcześniej rozczarował mnie powrót do niegdyś uwielbianej Malagi (okropnej wawelskiej deserowej czekolady jest na niej za dużo). Na szczęście życie zaskakuje, a michałki okazały się przyjemnie czekoladowe i intensywnie fistaszkowe (smak orzechów prażonych). Teraz wiem, że do nich akurat można wrócić.

Oceny

Ocena dla Michałków ze Śnieżki: 2 chi ze wstążką

Ocena dla Michaszków Mieszka: 5 chi
(minus za polewę na papierku, inaczej byłoby 6 chi)

Ocena dla Michałków z Wawelu: 5 chi


Składy i wartości odżywcze:

***

Doceniasz moją pracę? „Postaw mi kawę” i pomóż rozwijać blog – dla Ciebie i innych osób. Dziękuję :)

25 myśli na temat “Porównanie cukierków typu michałki: Michałki Śnieżka vs. Michaszki Mieszko vs. Michałki Wawel

  1. Zawsze myslalam, ze to michalki z Wawelu są najlepsze, ale kiedys zestawilam je z mieszkowymi i rzeczywiście te drugie są smaczniejsze. Ciezko mi określić, co nie pasuje mi w tych z Wawelu, ale mialam wrażenie, że są nieco wyprane ze smaku i mniej slodkie, przez co nie smakowaly mi tak bardzo :) tych ze sniezki nie jadlam, ale widze, ze raczej nie warto :)

      1. Duzo produktów pogorszyło ostatnio swój smak, nie tylko Cukierki :( zauważyłam to ostatnio przy płatkach nestle i Danio.

        1. Fakt. Przy płatkach Nestle zauważyłam to już ponad rok temu. Przestałam je lubić. Danio też od kilku sezonów funduje coraz większe rozczarowania.

      2. Niestety, zakład został kupiony przez ukraińskiego inwestora. Ostatnia wizyta w sklepie firmowym okazała się totalnym rozczarowaniem.

  2. Podoba mi się idea takiego zestawienia.

    Tych klasycznych nie lubię, za to na białe i kokosowe czasem mam ochotę. Nie planujesz może zbiorczej recenzji? : >

    1. Dziękuję :) W niedzielę będę tworzyła kolejne cukierkowe zestawienie. Wreszcie pozbyłam się z zapasów wszystkich małych upierdliwców <3

      NIE!

  3. Ja najbardziej lubię te z Wawelu i z Hanki, chociaż preferuje inne warianty smakowe niż klasyczne. Z Hanki najlepsze są chałwowe a z Wawelu kokosowe. Michaszki są natomiast strasznie zamulajace i odrzuca mnie na sam ich widok XD

  4. Jeśli w naszym domu ktoś kupował michaszki to z Mieszka.. na pewno (np. do paczki na Mikołajki). Ze Śnieżki kupił kilka razy brat. Tradycyjne Mchałki z Wawelu w naszym domu pojawiły się dwa razy jako mieszanka w takiej puszcze ale miały inny kształt. Czasem były też u dziadków na Święta – pamiętam je (nie tylko ja ) jako bardzo słodkie :)

  5. Z Wawela jadłam całkiem niedawno u rodziców i bardzo mi smakowały, jeszcze bardziej białe. Tych z Mieszka i Śnieżki chyba nie jadłam. A co do Malagi to jej wybitnie nie lubię, ale jak już bym była zmuszona do konsumpcji, to tylko tę wartswę czekolady byłabym w stanie zjeśc, choć za wawelową nie przepadam.

    1. Białe Michałki z Wawelu podczas ostatniej degustacji, która miała miejsce kilka miesięcy temu, zupełnie mi nie podeszły. Smakowały cukrem, niczym więcej.

  6. Ostatnio jakiekolwiek cukierki tego typu jadłam chyba za dzieciaka. Mama sobie jakoś w zeszłym roku test ich zrobiła i mówiła, że wszystkie niesmaczne, zupełnie nie to, co kiedyś (kiedy ponoć gdzie i jakich się nie kupiło, były dobre, choć w to niespecjalnie jej wierzę; przyjmuję, że wtedy po prostu wszystkie mogły jej smakować). Mieszko ponoć rozczarował ją najbardziej, bo najwięcej oczekiwała.
    Wawelu nie lubię, więc celowałabym właśnie w Śnieżkę (bo Mieszko, z po truflach i licznych opiniach Mamy wnioskuję) odwala ostatnio coraz gorszą robotę… A tu zaskoczenie. Wawelu nie cierpię, nie cierpi i Mama, ale uparcie chwali cukierki Zabajone tej marki… Może i michałki umieją zrobić? Na to by wyglądało.
    Cóż, sama próbować na pewno zamiaru nie mam.

    1. „Choć w to niespecjalnie jej wierzę; przyjmuję, że wtedy po prostu wszystkie mogły jej smakować” – kocham ten fragment <3 :D

      Wawelskich Zabajonych nie jadłam i nie planuję, bo musiałabym kupić, a potem wiadomo... milion lat leżenia i straszenia mnie po nocach. Jeśli ktoś mnie kiedyś poczęstuje, wezmę dwie sztuki do testów.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.