Co mogłoby pójść źle? – zapytałam samą siebie, wkładając w Biedronce do koszyka dwa warianty deserów dla dzieci marki Humana: waniliową kaszkę i bananowy jogurt (w momencie kupowania byłam pewna, że on także jest kaszką). To produkty zupełnie nieopłacalne finansowo i beznadziejnie małe, ale jak zwykle urocze i muszętomieciowe. Być może któregoś dnia oduczę się kupować sentymentem, lecz póki co mi do tego daleko. Poza tym czy to rzeczywiście taka zła cecha, gdy prowadzi się blog z recenzjami? Chyba wręcz wypada sięgać po produkty mniej znane i od czasu do czasu zaryzykować.
Milk minis Grieß – Vanille
Waniliowe kaszki Milk minis znajdują się w kartonikach całkiem przyjemnych wizualnie, acz pozbawionych bajerów, więc skierowanych raczej do rodzica (sugerują mu produkt łagodny, naturalny i zdrowy). Poszczególne kubeczki zostały wykonane z dbałością o szczegóły, na każdym wieczku bowiem widnieje słoneczko z inną miną. Moje wewnętrzne dziecko było wstępnie zadowolone.
Milk minis Grieß – Vanille marki Humana dostarczają 82 kcal w 100 g.
1 mleczna kaszka manna waniliowa z Biedronki waży 100 g i zawiera 82 kcal.
Niestety zachwyt wywołany ujrzeniem kartonika i wieczek deserów rozpierzchnął się, gdy tylko rozpieczętowałam pierwszą sztukę. Okazało się, że kaszka to gęsty i zwarty glut, dookoła którego zalega brudna woda – najgorzej. W deserze najpierw wywąchałam 10% mozzarelli i 90% niczego, chwilę później jednak zmieniłam zdanie. To nie mozarella, ale wyrazisty ser wędzony: rolada ustrzycka bądź ser zaplatany w warkocz. Im dłużej wąchałam kaszkę, tym bardziej byłam pewna.
Waniliowa kaszka manna marki Humana po wymieszaniu wcale nie jest lepsza. Przypomina gęste i zwarte czopy pływające w mlecznawej wodzie. Jest bardzo (!) cierpka, czym przypomina skórkę niedojrzałego banana (próbowaliście kiedyś ją ugryźć? Brr). Na dodatek w glutowatej brei znajduje się 1% kaszy. Reszta to mleczny zapychacz. Dzieci i tak się nie zorientują, więc co za różnica, prawda?
Deser z kaszą manną Milk minis jest niemal niesłodki, mdły i okropny. Tak cierpki, że sprawia wrażenie proszkowatego. Więcej niż spodziewanej kaszki jest w nim wody i galaretowato zwartego gluta. Wanilię da się wyczuć jedynie w posmaku, na domiar złego jest plastikowa.
To okropny produkt stworzony z nastawieniem, że dzieci i tak nie zgłoszą sprzeciwu, a rodzice być może nie spróbują. Choć nie mam w zwyczaju narzekać na produkty z Biedronki, bo w większości naprawdę je lubię, te deserki aż sę proszą o pogardliwe nazwanie – z akcentem na ostatnie słowo – kaszkami z Biedronki.
Ocena: 2 chi
Nie ma co oceniać produktów dla dzieci, bo maluchy maja ponoć bardziej wyczulony zmysł smaku i dla nich muszą być nieco mniej aromatyczne rzeczy :) ale i tak zdziwila mnie tak wysoka ocena, skoro ta kaszka byla az tak paskudna :D
A czym wyjaśnisz fatalną konsystencję? ;>
To chyba już faktycznie fakt, że dzieci się nie poskarżą, a rodzice nie spróbują xD
Spróbowanie ich chyba mi nie grozi :D Na studiach kupowałam czasem z koleżanką takie kaszki owocowe, z których robiło się potem mleczną paciaję – to był jeden ze smaków mojego wczesnego dzieciństwa, takich gotowych to chyba nie jadłam.
Mleczną paciaję? :D Czy to były kaszki do zalewania? Jeśli tak, to mam taką w domu, ale nieotwartą.
Tak, do zalewania (a raczej wymieszania) mlekiem lub wodą – takie popularne kaszki mleczno ryżowo owocowe dla dzieci.
Ha! Właśnie taką mam. O smaku owoców leśnych.
Nawet nie zwróciłyśmy na nie uwagi w Biedrze :D Jak widać nic nie straciłyśmy ;P
Są w stałej ofercie, więc serdecznie polecam to zmienić ]:->
Też ostatnio zdałam sobie pytanie ze wstępu, haha. Cóż, jak widać producenci potrafią być bardzo kreatywni w swej mierności.
A cóż takiego kupowałaś, że aż musiałaś zadać sobie tak ważne życiowe pytanie? :D