W 2018 roku w fabrykach Nestle powstało nieco za dużo nadzienia o smaku słonego karmelu, dlatego żeby nie musieć wywalać go do oceanu i zatruwać ryb, a także nie ponosić strat finansowych, poza Kit Katem Chunky Salted Caramel marka wypuściła Princessę. Dla niepoznaki zamiast Salted nazwała ją Salty Caramel, że niby inny smak, odmienny poziom słoności i w ogóle może klienci zapomną, że oba łakocie wywodzą się z jednego koncernu. Może nawet postanowią je porównać! Ot, tacy naiwni bloggerzy na przykład.
Princessa Salty Caramel Planeta Singli Edition
Lubię wygląd limitowanych edycji Princessy. Podoba mi się najeżenie powierzchni wafli. Zazwyczaj wynika z zastosowania dwóch składników – chrupek i owoców – tym razem jednak mamy do czynienia wyłącznie z płatkami pszennymi (6,5%). W sumie szkoda, bo kawałki karmelu nie byłby takim złym pomysłem. Rozumiem jednak, że cały karmel utonął w nadzieniu do Kit Katów Chunky Salted Caramel i nie znalazł się już budżet na sprowadzenie nowej porcji. Cóż, proza życia koncernów.
Princessa Salty Caramel Planeta Singli Edition marki Nestle dostarcza 529 kcal w 100 g.
Wafel z nadzieniem o smaku słonego karmelu waży 31 g i zawiera 164 kcal.
Szybko się zorientowałam, że zapach Princessy Salty Caramel jest mi skądś znany. Jeżyki? Cukierki karmelowe? Nie, to nie to. Nic nie pasowało. I nagle spłynęła na mnie wiedza: kokos! Słodkie kokosowe nadzienie z cukierków suchego typu, np. Kokosków Mieszka. Być może gdzieś tam w tle znajdowała się nuta karmelu ze świątecznych figurek Goplany, acz z perspektywy czasu traktuję ją jako wynik wiedzy, że przecież wafel jest karmelowy i dlatego to karmelu powinnam szukać wśród skojarzeń. Otóż nie. Princessa Salty Caramel pachnie cudownym słodkim nadzieniem kokosowym skąpanym w ciemnej czekoladzie, i koniec.
Polewa na waflu Nestle reklamującym polską produkcję pt. Planeta Singli jest wyraziście kakaową czekoladą deserową. Cechuje ją wysoka słodycz. Smakowo prezentuje się przyzwoicie, jednak konsystencja to porażka. Atakuje usta czystą margaryną. Szybko gęstnieje, lecz nie przemienia się w bagienko. Jest tłusta w stopniu akceptowanym, za to w nieakceptowalny sposób. Zatopiono w niej twarde chrupki pszenne. Przyjemnie chrupią i wprowadzają nutę soli.
Na wnętrze Princessy Salty Caramel składają się trzy płaty waflowe i dwie bardzo grube warstwy jasnego kremu. Wafle są lekkie i kruche, przyzwoite. Z kolei krem okazał się proszkowaty ziarnisty na potęgę i margarynowo tłusty, a w owej tłustości aż puszysty. Nie czuć w nim karmelu, chyba że na setnym planie. Smakiem przewodnim jest sól tak intensywna, że aż kwaśnawa. (Oczywiście do odkrycia tego trzeba rozdzielić wafel na części pierwsze). Krem prezentuje się sztucznie.
W całokształcie poszczególne wady smaku nieco się zacierają. Wciąż jednak nie liczcie na karmel – tego składnika w limitowanym waflu nie uświadczycie. Sól jest, i to w dużej dawce. Cukru też znalazło się sporo, nawet więcej niż soli, jak na twór Nestle przystało. W końcu nie od dziś wiadomo, że receptą na zamaskowanie niedociągnięć jest zasypanie ich tanimi substancjami słodzącymi.
Z uwagi na to, że w smaku Princessy Salty Caramel przewodzi słodka deserowa czekolada wymieszana z solą, a duet ten dopełnia margarynowość – przypominam, iż płynie z aż dwóch warstw, bo i z polewy, i z nadzienia – wafelek przywodzi na myśl tanie cukierki z kakaową polewą tłuszczową zasypane cukrem i dobite solą. Yummy! Jeśli Planeta Singli 2 jest tak samo udana, koniecznie muszę obejrzeć.
Ocena: 2 chi ze wstążką
(wstążka za fakt, że coś w tym obrzydlistwie jednak intryguje)
Ciekawe, zaskoczylas mnie z tym kokosem xD ja wyraznie czulam w zapachu karmel, w smaku rowniez, slonosc byla bardzo fajnie wyczuwalna i calosc zlozyla sie na jedną z lepszych princess :p moze trafiłaś na jakąś złą partię? Naprawdę intryguje mnie skąd się mógł wziąć tam kokos :D
Zła partia? Nie zamierzam sprawdzać. Brr.
Zgadzam się co do tej margaryny i naprawdę sporej dawki soli, ale kokosa też absolutnie nie odnotowałam. Największy plus to dla mnie te płatki pszenne z wierzchu. Choć fakt, baton słabiutki, nijak się ma do wersji kokosowej.
W moim odczuciu Princessa kokosowa jest za słodka. Tylko owocowym sezonówkom nie mam niczego do zarzucenia. Oczywiście co człowiek, to gust :P
Och, ależ Ty się wybredna zrobiłaś ; ) Mnie smakowała.
No to mamy niewypał….
Lub: na szczęście nie mamy ;>
Lubię tej serię przy całej swojej niechęci do Princessy ogółem, więc kupiłam. Margaryna przeraża, ale wciąż mam nadzieję, że odbiorę inaczej, bo… No cóż, my to my.
Nie tym razem, serio. To jest tragedia.
Wow, nie zgadzam się chyba tylko w kwestii czekolady (według mnie to nie czekolada, to… okropieństwo jakieś) i że w tym obrzydlistwie coś było. O nie.
W notatkach w kwestii zapachu napisałam coś, co nie wiedziałam, czy w recenzji dać w nawiasie czy normalnie. Otóż pachniał (śmierdział?) mi kokosowymi Jeżykami. I właśnie karmel, taki maślano-margarynowy, na to też się składa. Mimo że nigdy tych ciastek nie jadłam, często Mama przy mnie je chrupie, więc to nie takie z dupy porównanie. Byłam jednak tą ogólną kokosową nutą zdziwiona.
Jadłam wczoraj i dla mnie pycha! Fajnie czuć drobinki soli :D Ale to bardziej princessa o smaku solonej czekolady niż solonego karmelu.
Wciąż obstaję przy: ble.